czwartek, 26 kwietnia 2012

Wydruki i strachy wiosenne

Nokiografie




W Galerii 2piR (Poznań, ul. Kutrzeby 10) wystawa  "Alfabet Beksińskiego". Zdjęcia pochodzą z lat 1953-1959 r. W roku 1959 Beksiński przestał fotografować i zaczął się malować. Szkoda. Na wystawie wisi kilka "klasyków". Choćby były nawet lepsze niż oryginały, to w 2piR wiszą TYLKO WYDRUKI (!) czyli reprodukcje (z plików cyfrowych dostarczonych przez Muzeum w Sanoku). Niestety! Nie zdarzy się przygoda intelektualna w kontakcie z kopią czy reprodukcją. Wolałbym zapłacić za wstęp ale obejrzeć oryginały albo chociaż wykonane współcześnie barytowe odbitki z negatywów Beksińskiego. Czy w galeriach wystawia się wydruki sfotografowanych obrazów olejnych czy skany grafik? Dziękuję, nie kupuję tego już wolę nokiografie, one nikogo nie mamią, że są czymś więcej rzeczywiście są. W refrenie piosenki Strachów... pt. Żyję w kraju, Grabaż-Grabowski śpiewa: Żyję w kraju, w którym wszyscy chcą mnie zrobić w ch.... Refren piosenki doskonale oddaje moje odczucia, po zwiedzeniu wystawy w Galerii, którą całkiem niedawno stworzył Eryk Zjeżdżałka. Mimo, że Grabażowi chodziło o coś całkiem innego.


 

Przemieszczając się do celu mojej podróży mijam dwa obiekty upamiętniające osoby, które tworzyły etos Wielkopolan: pomnik Hipolita Cegielskiego i tablicę poświęconą ks. Piotrowi Wawrzyniakowi. Jednak współcześni Wielkopolanie strasznie zwarszawieli, upodobnili się do reszty kraju a nie odwrotnie (prof. Witold Molik). Trochę dalej przy Św. Marcinie jedna z fillii Biblioteki Raczyńskich.



A tak wygląda dzisiaj nowy poznański dworzec, w budowie. Ma być gotowy na Euro. Daj Boże...
Po niecałym roku, do S.C., przyjechał Cyrk Arena. Zwinął się po jednym przedstawieniu. Wkrótce na tym placu, jak zwykle od lat, powinno się rozstawić czeskie wesołe miasteczko.




Skórzewo pod Poznaniem. Twarz Wielkopolski, którą lubię i szanuję. Zapobiegliwość, pracowitość i gospodarność (przynajmniej na wsi). Przed 20 kwietnia, ogród już przekopany, zagrabiony i gotowy do siewu. A niżej moja ulubiona alejka brzozowa, fotografowana od lat, o każdej porze roku. Ale wczesną wiosną najchętniej.


Nie udało mi się zasłonić fotografią, realne życie nie ma z nią żadnego związku. Na powyższych zdjęciach nie ma tego co było, w ostatnich dniach, najważniejsze. W pewnych sytuacjach,  fotografia  nie daje rady (jak powiada mój kolega BB)Nie pojechałem do Poznania po to aby fotografować budowę dworca, czy podziwiać obrazki z wystawy. Czy dzisiaj, tak naprawdę, najważniejsze są uroki wiosny (i przygotowania do długiego weekendu)? Udałem się do stolicy regionu na wezwanie przewodniczącego mojego związku, bo trzeba organizować akcje, nawet niekonwencjonalne, bo związek zorientował się, że  znowu został ograny, bezlitośnie i skutecznie.  A mój związek przespał sprawę, dał się zrobić  w ch..., bo cały czas prowadził miękką politykę, poruszając się konwencjonalnie i elegancko w granicach prawa. Jak by był związkiem profesorów i poetów a nie ludzi ciężkiej pracy. Rząd ani przez moment nie zachowywał się po dżentelmeńsku. Po raz kolejny Tusk wygra, ale powinien to być jego ostatni raz. Efekt tej reformy emerytalnej będzie taki, że w Polsce formalnie wprowadzony zostanie ustrój niewolniczy.  Najlepsze w tym wszystkim jest to, że tak naprawdę, mało kto zdaje sobie sprawę na jaką skalę zostaniemy wykiwani. Media skutecznie zaciemniają istotę sprawy i co rusz podsuwają jakieś tematy zastępcze jak mama Madzi z Sosnowca. Miłego i długiego weekendu, bo po nim większość z nas obudzi się z ręką w nocniku.


Gościem Joanny Lichockiej jest Małgorzata Sadurska posłanka Prawa i Sprawiedliwości. Emerytury Tuska są bez uzasadnienia - to nie jest reforma. więcej


Profesor Józefa Hrynkiewicz obnaża reformę emerytalną kolacji rządzącej. Omawia jej niedoskonałości i wskazuje zagrożenia, jakie czekają na Polaków już niebawem. PO zafunduje Polakom głodowe emerytury i masową emigrację, a Polacy się na to zgodzą... więcej

piątek, 20 kwietnia 2012

Powidoki. SC 2012

ANALOGSY
Jakoś tak przy okazji powstają kolejne powidoki z Suicide City. Mimo, że się nie kochamy (z wzajemnością), to jednak jesteśmy na siebie skazani. Mój zamysł polega na tym aby wyróżniały się programową antymomentowością  - odnośnie kadru ale i konkretnym umiejscowieniem  - SC z najbliższą okolicą i w czasie - czyli po Smoleńsku. Na razie robię wglądówki a z czasem może się to jakoś ułoży w sensowną całość. Dajmy rzece płynąć...



Kiedyś za tą bramą znajdował się MPEC, w budce kupowało się niezły węgiel. Teraz skład opału jest ze 100 metrów dalej, za bramą. Biuro i kasa są w kabinie ciężarówki.

Kaliska, marzec 2012
Kaliska, znajdują się po drugiej stronie jeziora Rgielskiego, wzdłuż drogi na Bydgoszcz. Z ronda doskonale widać górkę i starą drogę z wierzbami - do Rgielska.

***
A poniżej testowe zdjęcia z kupionego na wagę i uruchomionego (bateria) Olympusa XA3. Plac przed kościołem pw. św. Wojciecha: z cyrkiem i bez. Obok jest Plac Zielony. Ciąg dalszy nastąpi.

 

SC, Plac Zielony, marzec  2012

niedziela, 15 kwietnia 2012

Batman nie lata.


Warsztaty „Fotografia bez aparatu - fotografia otworkowa”.

Sieraków 13-14 kwietnia 2012 r.


Talbotypia wykonana przez Bogusława Biegowskiego podczas warsztatów

Nasze działania edukacyjne odbywały się w tutejszym Zespole Szkół oraz w Zamku Opalińskich. Nie do nas należy ocena warsztatów lecz do uczestników, organizatorów i sponsorów, jednak zaskoczeni byliśmy liczbą i otwartością na fotografię, osób biorących udział w warsztatach. W ciągu kilku godzin zajęć praktycznych wykonaliśmy wspólnie ok. 100 zdjęć (pinholi i ich pozytywów) +cały proces papieru solnego (talbotypii)!


Okazało się też, że niektóre dla nas oczywiste rzeczy, nie są jednak (już!) tak jasne jak by nam się mogło wydawać. Musieliśmy nawet wytłumaczyć młodzieży czym jest i do czego służy powiększalnik. Nam z kolei jeden z licealistów uświadomił rzecz, która oczywista jest dla każdego nastolatka, że "Batman nie lata!"
Sieraków przywitał nas mroźnym i wilgotnym powietrzem, niezbyt zachęcającym do konkretnych działań fotograficznych w plenerze. Mimo ambitnych planów nawet nie rozstawiliśmy statywów. Mój towarzysz podkreślał zresztą, że w zasadzie wszystko tutaj i okolicy sfotografował już Ireneusz Linde. Moje oczy zdążyły jednak zarejestrować kilka obiektów i miejsc, które w końcu muszą znaleźć w moim archiwum. Blisko są Wronki i Szamotuły, więc wkrótce...



Zdjęcia (nokiografie) ilustrujące ten tekst (więcej na picasie) potraktować należy z przymrużeniem oka. Efekt solaryzacji w trakcie fotografowania użyłem celowo, bo dzięki niemu zdjęcia w ciemnych pomieszczeniu wychodzą ostrzejsze i mniej poruszone (?)
Dodatkowo, niektóre pliki przeszły przez dodatek do chrome cheapstamatic, dzięki któremu, za pomocą kilku ruchów myszki, każdy osiągnąć może kiczowate efekty starej fotografii - krytycy sztuki (ostatnio Monika Małkowska) - kicz nazywają szlachetnie kampem, bo jest to kicz popełniany świadomie. Ale kicz nazwany może być kampem jedynie jeśli popełniony jest przez artystów ;-)
Pierwsza próbowała opisać i zdefiniować zjawisko Susan Sontag:  "Kamp jest sztuką, która chce być poważnie traktowana, ale nie można jej traktować zupełnie poważnie, bo jest jej "za wiele". (...) I jeszcze - kamp jest próbą zrobienia czegoś niezwykłego. Ale niezwykłego w znaczeniu szczególnego, oszałamiającego (...) nie zaś niezwykłego w sensie wielkiego wysiłku. (...) Oczywiście kanon kampu może się zmieniać. Czas ma na to wielki wpływ."


czwartek, 5 kwietnia 2012

Mit w fotografii Justine Kurland

Cyclone, 2001
 

 

Czy dokument umarł? 

Wygląda na to, że dokument fotograficzny zaczyna nużyć jego twórców. Coraz częściej artyści wybierają metodę aranżacji scen, które z kolei fotografują, jak na planie filmowym. Ostateczny efekt przypomina żywe obrazy (tableau-vivant)z przełomu XIX i XX wieku.
Styl tableau jest jednym z nurtów współczesnej fotografii odwołującym się do naszej zbiorowej nieświadomości, legend i bajek, mitów. Co ciekawe jest on domeną kobiet, męscy reprezentanci stylu są w zdecydowanej mniejszości. Konsekwentnie tą drogą podążą Justine Kurland amerykańska artystka, (urodzona w Warszawie w 1969 r.), która pierwiastki metafizyczne umieszcza wprost w scenerii  życia codziennego.
W cyklu Another planet (1999) artystka ustawiała grupy nastolatek w neoromantycznym pejzażu. Poszczególne obrazy były opowieściami o dorastaniu i rozterkach nieletnich dziewcząt. Dziewczęta występujące w scenach inscenizowanych przez Kurland mogły być uciekinierkami, żyjącymi w symbiozie z przyrodą. Na innych tableau odnaleźć możemy klimat z filmu Weira Piknik pod wisząca ścianą. Kolejnym krokiem artystki były reżyserowanie podobnych scen, w niezwykle plastycznych pejzażach Nowej Zelandii (2001)

The Wall, 2002

Autobusy na farmie, 2002

W kolejnych projektach Justine zaczęła świadomie nawiązywać do ideologii dzieci kwiatów, ich haseł powrotu do natury z drugiej połowy lat 60; jej sielankowe obrazy zapełniły się beztroskimi kobietami, wystylizowanymi na nimfy, elfy, greckie boginie. Kurland swoje rusałki umieszczała w naturalnych, najczęściej leśnych pejzażach. Z powodzeniem udało jej się łączyć elementy współczesne (farma, autobus) ze stylizacją historyczną, mitologiczną a nawet baśniową. Stworzyła obrazy z innego - być może - alternatywnego świata, inscenizując dziwne, tajemnicze obrzędy.







  Inny wątek jej twórczości związany jest z podróżą. Justine Kurland, ma naturę koczownikawiększą część roku spędza w podróży furgonetką po Stanach. Ostatnio w podróż zabiera ze sobą kilkuletniego synka Caspra, który często pojawia się na zdjęciach. Po drodze fotografuje włóczęgów i wędrowców, bezdomnych, mieszkańców leśnych ostępów albo pustyń, przedstawicieli subkulturowych wspólnot próbujących żyć poza cywilizacją.
Gdy artystka znajduje odpowiednią scenerię zatrzymuje się na kilka dni albo tygodni, zaprzyjaźnia się z członkami mieszkającej tam komuny a w końcu tworzy z ich udziałem żywe obrazy, nawiazujące do biblii, mitów, pogańskich obrzędów. Cykle obrazów najczęściej składa w oryginalne księgi drogi.


Portrait of a Hobo, 2007
Casper on the Back Porch, 2008
Hemp Bracelet For Spanging, 2009

 
Justine Kurland, Jesus With Girls From The Songs of Experience Series, 2004
Toned silver gelatin print, 23 3/4 x 18 3/4 inches


Artystka nie ma strony internetowej ale jej prace nie są trudne do znalezienia w sieci, np:

    Teoretycy sztuki nazywają ten kierunek tableau lub tableau-vivant.Więcej na ten temat pisze Charlotte Cotton w książce Fotografia jako sztuka współczesna - w rozdziale 2.


wtorek, 3 kwietnia 2012

Under the gun

Z mojego archiwum.

 



Na początku ostatniej dekady XX w. nagle świat zaczął się przed nami otwierać. W wyborach samorządowych 1994 r. do Radym miasta Suicide City wszedł PISZPUNT (Piotr Rachwalski), niespełna 20 letni działacz anarchistyczny, ekolog, organizator koncertów punkowych. Próbował przebić się przez miejscowy beton. Był inicjatorem tworzenia ścieżek rowerowych, uświadamiał poborowych jak wymigać się od wojska. Z czasem okazało się, że miejscowa postkomunistyczna mafia nie zamierza się z nikim władzą dzielić i wprowadzać w miasteczku jakichkolwiek zmian. W konfrontacji z rzeczywistością marzenia oraz ideały młodego anarchisty musiały się runąć jak zamki z piasku. PISZPUNT już dawno przestał się zajmować polityką, nie próbuje już na siłę zbawiać świata. Prowadzi dobrze prosperujacą firmę na Pomorzu a  po godzinach zajmuje się działalnością społeczną.
Pozostały jednak zdjęcia. Na początku lat 90-tych, Piotr pokazał, że nawet w tak kompletnie zabitej dechami dziurze jak Suicide City, zagrać może alternatywna kapela z Londynu.
Jednym z pierwszych, a może nawet pierwszym powiewem świeżej, alternatywnej kultury z zachodu w wersji live, były dwukrotne występy angielskiej punkowo-folkowej kapeli Under the gun. Niesamowita  spontaniczność i energia muzyków powodowała, że wszyscy obecni na koncertach stawali się fanami zespołu. Wygrzebałem niedawno kasetę i przypomniałem sobie, że powinienny być i zdjęcia z  koncertów które odbyły się 20 lat temu! W tamtych latach mówiło się, że Suicide City to "miasto punków" albo "miasto pedałów" (w zależności od preferencji). Punk już dawno umarł, a co z subtelnymi dżentelmenami?





Skany ze współczesnych (2012) powiększeń.
Aby nie używać źle wtedy kojarzącego się określenia punk, PISZPUNT, na plakatach promujących koncerty pisał szybki rock'n'roll.

Na Facebooku i Myspace  można znaleźć kilka nagrań Under the gun.

..: Notatki z prowincji :..

Notatki z prowincji. Listy z Suicide City 1.

Świat się szybko zmienia, zmienia się internet, powoli zmienia się i ten blog. Od jakiegoś czasu staje się dla mnie - jak to kiedyś p...

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Obserwatorzy