wtorek, 3 kwietnia 2012

Under the gun

Z mojego archiwum.

 



Na początku ostatniej dekady XX w. nagle świat zaczął się przed nami otwierać. W wyborach samorządowych 1994 r. do Radym miasta Suicide City wszedł PISZPUNT (Piotr Rachwalski), niespełna 20 letni działacz anarchistyczny, ekolog, organizator koncertów punkowych. Próbował przebić się przez miejscowy beton. Był inicjatorem tworzenia ścieżek rowerowych, uświadamiał poborowych jak wymigać się od wojska. Z czasem okazało się, że miejscowa postkomunistyczna mafia nie zamierza się z nikim władzą dzielić i wprowadzać w miasteczku jakichkolwiek zmian. W konfrontacji z rzeczywistością marzenia oraz ideały młodego anarchisty musiały się runąć jak zamki z piasku. PISZPUNT już dawno przestał się zajmować polityką, nie próbuje już na siłę zbawiać świata. Prowadzi dobrze prosperujacą firmę na Pomorzu a  po godzinach zajmuje się działalnością społeczną.
Pozostały jednak zdjęcia. Na początku lat 90-tych, Piotr pokazał, że nawet w tak kompletnie zabitej dechami dziurze jak Suicide City, zagrać może alternatywna kapela z Londynu.
Jednym z pierwszych, a może nawet pierwszym powiewem świeżej, alternatywnej kultury z zachodu w wersji live, były dwukrotne występy angielskiej punkowo-folkowej kapeli Under the gun. Niesamowita  spontaniczność i energia muzyków powodowała, że wszyscy obecni na koncertach stawali się fanami zespołu. Wygrzebałem niedawno kasetę i przypomniałem sobie, że powinienny być i zdjęcia z  koncertów które odbyły się 20 lat temu! W tamtych latach mówiło się, że Suicide City to "miasto punków" albo "miasto pedałów" (w zależności od preferencji). Punk już dawno umarł, a co z subtelnymi dżentelmenami?





Skany ze współczesnych (2012) powiększeń.
Aby nie używać źle wtedy kojarzącego się określenia punk, PISZPUNT, na plakatach promujących koncerty pisał szybki rock'n'roll.

Na Facebooku i Myspace  można znaleźć kilka nagrań Under the gun.

3 komentarze :

  1. Po dziś dzień wystarczy rzucić hasło "EkoCzad" i bardziej (że się tak wyrażę) "ogarnięci" ludzie kojarzą to z Wągrowcem, Piszpuntem.

    Dziś działa "Załoga 62-100", która odwala kawał dobrej roboty. O atmosferze (nie musi nie musi nawet grać "gwiazda") organizowanych przez nich koncertów też krążą już legendy, cenią je sobie nawet przyjezdni.

    Fajnie że coś się dzieje, ktoś działa, komuś coś się chce...a miasto dzięki słynie (a słynie niewątpliwie) nie tylko z samobójstw.

    P.S. Na dysku powineniem mieć jakieś nagrania z próby kapeli Czarwony, jakoś tragiczna (garaż), ale można posłuchać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo, wpadłem tutaj, bo poszukiwałem jakiejś fotki Under the gun. A znalazłem tekst o Piszpuncie. Nie znaliśmy się osobiście, ale bardzo miło wspomina go moja zona, Kramla z Będzina. Jak masz z nim jakiś kontakt, pozdrów go od nas.

    OdpowiedzUsuń
  3. hehehe fajnie, UTG grało w w Wagrowcu 3 lub 4 razy między 91 a 94 rokiem... a tu więcej o EKO CZADzie http://pokazywarka.pl/ekoczad/

    OdpowiedzUsuń

..: Notatki z prowincji :..

Notatki z prowincji. Listy z Suicide City 1.

Świat się szybko zmienia, zmienia się internet, powoli zmienia się i ten blog. Od jakiegoś czasu staje się dla mnie - jak to kiedyś p...

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Obserwatorzy