Łobżenica, 2005 |
Ze szkoły Becherów wyszli Andreas Gursky, Thomas Ruff, czy Candida Hofer, którzy są wzorcami fotograficznego metra dla studentów wyższych szkół artystycznych.
Becherki to też typologie, kolekcje obiektów banalnych, wykonywane z pobudek niekoniecznie artystycznych. Bo i obiekty nie takie potężne jak piece hutnicze, nie tak ważne jak górnicze wieże. Becherki są zbiorami obiektów zwyczajnych, często nietrwałych, tymczasowych jak poniższe budki, niewielkich jak kolekcje śmietników czy placów zabaw zbierane systematycznie przez moich kolegów.
To typologie obiektów z miejscowości prowincjonalnych, gdzie budynki rzadko mają więcej niż 2-3 piętra a obiekt przemysłowy jest jeden w mieście. To kioski, fontanny, pomniki, pozostałości (np. żydowskie albo komunistyczne), kapliczki, wiejskie sklepy, szyldy, grafitti... i co tylko sobie autor wymyśli. Becherki nie muszą też sztywno trzymać się jednej reguły formalnej. Mają tylko dokumentować, pobudzać do refleksji, a autorowi dawać przyjemność z fotografowania i zbierania.
BECHERKI. Z cyklu BUDKI (sheds, booths, newsstands, stalls, etc.).
Co w nich najbardziej intryguje? To często obiekty wiodące drugie życie. Najczęściej są to małe punkty handlowe albo usługowe, trafić można i na BIURO. Jeszcze niedawno, w Suicide City, przy ulicy Kościuszki, w podobnym kiosku mieściło się biuro firmy Warta. Oprócz działalności ubezpieczeniowej, w biurze wykonywane były usługi ksero. Żałuję, że nie przyszło mi do głowy aby budkę sfotografować.
Budki po zakończeniu tego etapu często otrzymują szansę na trzecie życie w roli działkowej altany.
Często naszą uwagę przyciąga ich niebanalne, wręcz anarchizujące swą formą, liternictwo. Nie zawsze piękne ale za to autentyczne.
Ustka/Przewłoka
|
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz