Nastał u mnie czas ładowania akumulatorów. Lektury, filmy, prace ciemniowe. W ostatnich miesiącach pojawiło się trzy znaczące pozycje napisane przez fotografów wojennych i żonę war reportera. Te pozycje to: Bractwo bang-bang Grega Marinovicha i João Silvy, 13 wojen i jedna. Prawdziwa historia reportera wojennego Andrzeja Niziołka, Krzysztofa Millera oraz Miłość z kamienia. Życie z korespondentem wojennym Grażyny Jagielskiej.
O filmie nakręconym na podstawie wspomnień pistoletów z RPA już pisałem. Najbardziej przeżyłem opowieść Millera. Ta książka to szczere, wyznanie twardziela, który przeszedł piekło wielu wojen jakie miały miejsce na ziemi w ostatnich 20 latach. Fotograf opowiada o cenie jaką musiał zapłacić za obrazy, które często zafunkcjonowały tylko przez chwilę jako newsy. Barwnie, często z ironią opisuje codzienna pracę fotoreporterów wojennych. To elitarny klub, nie ma ich wielu, w zasadzie wszyscy się znają i regularnie spotykają podczas konfliktów zbrojnych w różnych częściach świata. Wspominają kolegów, którzy nie dożyli kolejnej wojny. Jak sobie radzą z olbrzymią ilością obrazów ludzkiego okrucieństwa? Najczęściej przez wyparcie starszych aby zrobić w umyśle miejsce dla nowych. Nie unikają używek, alkohole i narkotyki są im niezbędne aby nie zwariować.
Miller jest jednak zbyt dobrym fotografem abyśmy jego zdjęcia mogli zapomnieć. Wiele jego fotografii nie tylko uzupełnia historie napisane przez kolegów i koleżanki dziennikarzy, często są czymś więcej niż suchym dokumentem - moralitetem, wielowarstwowym przesłaniem. Jak choćby to zdjęcie z RPA uwieczniające fotoreporterów w akcji albo to z udziałem wygłodzonych dzieci z obozu uchodźców w Kongo, które w celu wypróżnienia się, przysiadły na brzegach kartonu z logo agendy ONZ.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz