sobota, 25 sierpnia 2012

Pora na Szamotuły


  

O dawnej świetności Szamotuł niech dzisiaj świadczy wielkość jego Rynku i  monumentalna kolegiata z pierwszej połowy XV wieku. Stąd wywodzili się starostowie, kasztelani, wojewodowie poznańscy, z potężnych rodów Nałęczów a później Górków.
Z Szamotuł było zawsze blisko do stolicy Wielkopolski. Do centrum Poznania czyli rynku jest ok 40 km, czyli 4-5 godzin niezbyt forsownej jazdy konnej. Wspomniana  Kolegiata MB Pocieszenia i św. Stanisława Biskupa w Szamotułach, to jeden z najbardziej okazałych gotyckich kościołów Wielkopolski, trzynawowy, bazylikowy, siedmioprzęsłowy o długości 47 m, szerokości 24 m i wysokości nawy głównej 24 m, zwieńczony dwoma wyniosłymi szczytami schodkowymi wypełnionymi blendami, imponujący zwłaszcza szczyt wschodni ze sterczynami, przedzielony wysmukłą skarpą przechodzącą w wieżyczkę z sygnaturką... Lista cennych zabytków znajdujących się wewnątrz kościoła jest bardzo długa. Szczególną uwagę warto zwrócić na XVII wieczną lampę w prezbiterium, dar króla Jana Kazimierza. Na belce tęczowej umieszczony jest gotycki krucyfiks z około 1370 r!
Dopiero w 1991 roku, do Szamotuł wróciła spiżowa płyta  nagrobna, wojewody Andrzeja Szamotulskiego z początku XVI w., wykonana w warsztatach Vischerów w Norymberdze. Płyta została zrabowana przez Niemców w czasie II wojny światowej, ale odnaleziono ją aż w Sankt Petersburgu.




W 2007 r. o mieście zrobiło się głośno za sprawą odkrycia pierwotnych (Starych) Szamotuł. O Szamotułach, ulokowanym w miejscu, które znamy, pierwsza wzmianka pojawiła się 1383 r. Wiadomo jednak było, że Stare Szamotuły (osada targowa) znajdowały się w zupełnie innym miejscu i zostały doszczętnie spalone podczas wojen Nałęczów z Grzymalitami (1382-1385). Pamięć zbiorowa o umiejscowieniu pierwszych Szamotuł zatarła się z czasem. Dopiero w 2007 r.,  dzięki zdjęciom lotniczym, archeologom udało się odkryć w okolicach Mutowa, jakieś 3 km na północ od centrum, slady najstarszej lokacji Szamotuł. Z pomocą naukowcom przyszła susza z poprzedniego roku. Dzięki wypalonej przez słońce roślinności udało mu się uchwycić czworokątny kształt rynku oraz poszczególne kwartały zabudowy, które skupiły uwagę naukowców”. (…) – Udało nam się wykryć dokładne zarysy chałup i ich zaplecza gospodarcze – paleniska, skupiska popiołów, polepy i kamiennych bruków. Pisał Filip Springer w Głosie Wlkp. Zdaniem mgr Tomasza Herbricha, geofizyka z Instytutu Etnologii i Archeologii PAN badania wykazały, że układ ulic w późniejszym mieście z XIV w. jest taki sam, jak w odnalezionej osadzie z wieku XIII. Większość średniowiecznych artefaktów, eksponowanych na wystawie stałej w Baszcie Halszki, pochodzi właśnie ze Starych Szamotuł.

Szamotuły były jednym z aktywniejszych ośrodków renesansu i reformacji w Wielkopolsce. W XVI w., dzięki  protekcji właścicieli miasta, Łukasza III Górki i Jana Świdwy Szamotulskiego osiedlili się tutaj bracia czescy, kalwini i luteranie. Przybyli z Czech Arianie założyli w 1551 r., (w oficynie zamku Górków) pierwszą w Wielkopolsce drukarnię. Wydawali głównie czeskie druki religijne,  a wśród nich, jeden z ważniejszych zabytków czeskich Kancjonał Szamotulski (1561 r.). Stąd wywodził się compositor cantus króla Zygmunta Augusta - Wacław z Szamotuł, przez wielu muzykologów, uważany za najwybitniejszego polskiego kompozytora przed Chopinem.



Dzisiejsze Szamotuły rozsławia muzycznie artysta nieco lżejszej muzy. Tutaj urodził się, mieszka i tworzy Paweł Bączkowski, legenda polskiego country, najlepszy polski wykonawca utworów Króla.
Przechadzając się po mieście, do dzisiaj widzimy i czujemy, że żywe są tutaj tradycje patriotyczne, co jest już rzadkością w Wielkopolsce, szczególnie w nihilistycznej stolicy województwa. Podczas zaborów Szamotuły były silnym ośrodkiem gospodarczym, kulturalnym i niepodległościowym. W XIX w. były jednym z miejsc, w których w praktyce wprowadzana była w życie, wielkopolska myśl pozytywistyczna. W czasie Powstania Wielkopolskiego (1918-19 r.) obywatele miasta sami wyzwolili się spod panowania pruskiego. 





Baszta Halszki i jej otoczenie.
Najsłynniejszą budowlą Szamotuł jest Baszta Halszki, zwana także Wieżą Czarnej Księżniczki, pozostałość zamku Nałęczów Szamotulskich. Zamek wybudowany został w XV w., na lewym brzegu rzeki Samy. Każde dziecko w Szamotułach zna smutną historię nieszczęśliwej Halszki, przez 14 lat więzionej w baszcie przez męża. Żywot - ruskiej księżniczki Halszki (Elżbiety) Ostrogskiej, dziedziczki ogromnej fortuny i po matce (jak głosiły plotki) nieprawej wnuczki króla Zygmunta Starego, to gotowa fabuła na sarmacki melodramat …*



W czasach przedrozbiorowych Szamotulski zamek był siedzibą najpotężniejszych wielkopolskich rodów, kolejno: Nałęczów, Górków, Gostyńskich, Rokossowskich, Korzobok-Łąckich i Mycielskich. W roku 1837 budowlę przejął pruski następca tronu Fryderyk Wilhelm, a następnie przekazał ją przedstawicielom książęcego rodu Sachsen Coburg-Gotha. Obecnie w pozostałych budynkach znajduje się kilka ciekawych ekspozycji muzealnych, z bogatą kolekcją ikon na czele.
Budynki muzealne w tym baszta Halszki znajdują się niedaleko Rynku, ale stanowią wraz z parkiem teren odrębny i zamknięty. 


Po ukończeniu zwiedzania nie trzeba daleko szukać sympatycznego miejsca na chwilę oddechu i smaczny posiłek. W skład kompleksu muzealnego wchodzi Gościniec Sanguszko. W menu restauracji, na honorowej pierwszej stronie, figuruje kilka potraw bałkańskich. Miejsce to prowadził przed laty autentyczny Serb, który serwował oryginalne bałkańskie potrawy.


... jak Elvis

czwartek, 23 sierpnia 2012

Kazimierz Biskupi




Na szlaku zabytków romańskich (VII)
Zabytków architektury romańskiej w Polsce mamy niewiele, tym bardziej są cenne i warte poznania. Dobrze zachowane fragmenty murów romańskich znajdziemy w kościele św. Marcina w Kazimierzu Biskupim (Wielkopolska). Jest on ośrodkiem kultu Pięciu Braci Męczenników*, którzy widnieją nawet w herbie miasteczka. Kościół zbudowany został z ciosów kamiennych, najprawdopodobniej w drugiej połowie XII w. Pierwsze źródło pisane znajdziemy w Kronice Jan Długosza, który wspomina o przekazaniu Kazimierza biskupstwu lubuskiemu, przez Henryka Brodatego w 1237 r.
Kościół był wielokrotnie przebudowywany, z elementów romańskich, oprócz fragmentów murów, zachowały się ślady romańskiego portalu, w ścianie południowej i znaki kamieniarskie - krzyż na podstawie (Ziemia) oraz krzyż na okręgu (Wenus).
Fotografując obiekt w Kazimierzu zauważamy, że pojęcie pionów, równoległych i prostych jest w tym wypadku względne.





Jak się dowiadujemy z portalu album romański.pl,  niedawno, w kościele w Kazimierzu Biskupim, w czasie remontu kruchty południowej, znaleziono romańską płytę nagrobną wtórnie wmurowaną w ścianę zewnętrzną kościoła (ten kościół to, niestety, fuszerka budowlana z XII wieku - ściany się wybrzuszają, użyto złej zaprawy). Prawdopodobnie chciano w ten sposób wzmocnić ścianę.
Wg Jerzego Łojki, konińskiego historyka - mediewisty, płyta pierwotnie mogła być umieszczona w prezbiterium romańskiego kościoła, w posadzce. Nie wiadomo, kto pod nią spoczywał. Przekazy mówią o tym, że kościół został postawiony na grobie św. Mateusza, jednego z pięciu Braci Międzyrzeckich - pierwszych męczenników benedyktyńskich na naszych ziemiach. Zginęli w 1003 roku, kościół jest o wiek młodszy.
Wiąże się go z fundacją Piotra Włostowica**, z 1120 roku. Wiemy, że w akcie pokuty miał postawić siedem kościołów, a ufundował siedemdziesiąt. Objechany przez biskupa, że zgrzeszył pychą, wybudował jeszcze siedem :) Jednym z nich jest świątynia w Kazimierzu Biskupim, a znaleziona właśnie romańska płyta nagrobna jest jedną z siedmiu istniejących w Wielkopolsce. Prostokątna, jeszcze nie wiem, w jakim kamieniu odkuta, przedstawia krzyż łaciński stojący na półokręgu, z ramionami wpisanymi w koło. Analogiczną znaleziono w wawelskim Kościele B na dziedzińcu zewnętrznym, tylko wawelska płyta jest reliefem, a tu rzeźba jest wypukła. Unikat.


* Wikipedia o Pięciu Braciach Męczennikach międzyrzeckich
**KRÓTKA HISTORIA PIOTRA WŁOSTOWICA

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Kościelec Kujawski (2009 i 2012)

 


Na szlaku zabytków romańskich (VI)
Dwa lata temu, wracając z Kalwarii Pakoskiej zajechaliśmy do pobliskiego Kościelca Kujawskiego. Mieliśmy to szczęście, że w kościele natknęliśmy się na konserwatorów, którzy zajmowali się renowacją zabytku.  Snując opowieść o wyjątkowości tutejszej świątyni pokazali nam najstarsze kamienne schody w Polsce. Ich stopnie prowadzą na gotycką wieżę. Znajdują się w jednym z najstarszych murowanych, wiejskich kościołów w Polsce. Od świątyni pochodzi współczesna (Kościelec), i dawna (Lapida Ecclesia – Kamienny Kościół, później po prostu Koszczioł)  nazwa wsi oraz rodu - Kościeleckich.



O wyjątkowości kościoła pw. św. Małgorzaty świadczy zgromadzenie w jednej bryle różnych stylów architektonicznych. Bez trudu znajdziemy najstarsze romańskie fragmenty budowli z przełomu XII i XIII w. Gotycka jest wieża i sklepienia. W kościele mamy z dwie kaplice, podobne do siebie, ale wybudowane w różnym czasie. Starszą, renesansową, zaprojektował - prawdopodobnie - Jan Baptysta Quadro, twórca poznańskiego ratusza i budowniczy zamku w Niemczy. Kaplicę poświęcono św. Barbarze i pełniła rolę kaplicy grobowej rodu Kościeleckich. Tutaj znajdują się nagrobki Kościeleckich dłuta innego Włocha Jana Marii Padovano. Drugą kaplicę - Serca Jezusowego - dobudowano w XIX w. Obie zdobią renesansowe attyki, bardzo rzadkie w architekturze sakralnej, zwłaszcza na wsi.
Przebudowy gotyckie i renesansowe romańskiej świątyni nie zatarły jej surowego wyrazu. Raczej uzupełniły o to co miały najlepszego.




Kościół połączony był  z pobliskim pałacem za pomocą, zniszczonego obecnie, podziemnego tunelu. Późno klasycystyczny, piętrowy pałac z 1849 r., został zaprojektowany na planie wydłużonego prostokąta. Jego fasadę zdobią ryzality zwieńczone attykami. Budynek wielokrotnie zmieniał właścicieli i przeznaczenie, aktualnie - odrestaurowany - stanowi własność prywatną.
W roku 1946, w pałacu znaleziono ogromny skarb. W 18 skrzyniach ukryta była zbroja rycerska, pistolety, złote kielichy liturgiczne, insygnia i ordery szlacheckie, porcelana saska i chińska, srebra stołowe, starodruki, od lat gromadzone przez ostatnich dziedziców wsi.



W parku otaczającym pałac znajdują się pozostałości wczesnośredniowiecznego grodziska, osada słowiańska była tutaj już  VI w. W XIII w. wieś znalazła się w rękach potężnego rodu Leszczyców. Ród w wyniku przemyślanych mariaży osiągnął status możnowładczy w XIV i XV wieku a sama miejscowość otrzymała prawa miejskie w 1442 r. od Władysława Warneńczyka.  Jednak wskutek mizernego tempa rozwoju, w okresie przedrozbiorowym prawa te utraciła. W ciągu XV – XX w. Kościelec należał do Łączyńskich, Działyńskich, zaś przed wybuchem II wojny światowej – Ponimirskich. Po wojnie majątek przejęli komuniści.

 



Park rozciąga się na  powierzchni 8 ha, bezpośrednio graniczący z przykościelnym cmentarzem. W jego obrębie znajdują się XIX wieczne spichlerze folwarczne. Wśród drzewostanu dominują wiązy pospolite, lipy drobnolistne, klony pospolite, robinie akacjowe, a z iglaków świerki pospolite. Rzadziej występują kasztanowce białe, dęby szypułkowe, klony jesionolistne, sosny – limby oraz topole białe. Spotykamy tu również surmie zwane też katalpą, świerki kłujące wywodzące się z Gór Skalistych Ameryki północnej. 
Miejscowi twierdzą, iż na terenie parku znajdują się tzw. wały szwedzkie. Opodal jest położone niewielkie jeziorko, w którym Szwedzi podczas potopu mieli zatopić ogromne skarby.

Kościelec - Kolegiata.Widok kamiennego kościoła, rys. M. Paszyński, lata 20./30. XX w.,  element zapisu podróży M. Paszyńskiego po ówczesnej Polsce; rys. ołówkiem.

czwartek, 16 sierpnia 2012

To nie tak miało być...

Wczoraj w Warszawie, przed pałacem Prezydencki wystawiona została warta honorowa w hołdzie śp. Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu i pozostałym ofiarom katastrofy smoleńskiej. Rozczuliłem się gdy wśród uczestników zauważyłem sędziwego Piotra Szczepanika.  Widok bezkompromisowego artysty wywołał falę wspomnień i refleksji...

Z mojego archiwum. Dni sierpniowe 1981 r. w Trójmieście. 



Sierpień 1981 r. Gdańsk, Gdynia, Sopot. Minął rok od letnich strajków 1980, potem strajków studentów i rolników, za nami wiosenny kryzys bydgoski. Festiwal Solidarności trwa. Związek ma już 10 milionów członków. Władza się tasuje, tzw. demokratyczna opozycja kombinuje jak dostać się do wielkiego torta. Wkrótce odbędzie się I Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ Solidarność i pierwsze nieśmiałe krytyki  Lecha Wałęsy. Mieliśmy już za sobą okres przyspieszonej edukacji politycznej. Podczas zimowych strajków studenckich uświadomiliśmy sobie jak bardzo upolitycznione są uczelnie, jak ważnym zapleczem intelektualnym są dla władzy. Jadąc do Trójmiast czuliśmy, że tutaj nadal jest centrum wydarzeń, przyjechaliśmy pooddychać prawdziwą wolnością i naładować się pozytywną energią, która emanowała zewsząd.  Mało kto zdawał sobie sprawę, kto tak naprawdę wszystko aranżuje i kontroluje. 
Znalazłem spanie w akademiku na gdańskiej starówce. Moim współlokatorem był młody przedsiębiorca, który wprasowywał w koszulki śmieszne teksty i obrazki w stylu element antysocjalistyczny albo zapluty karzeł reakcji. Wyprodukowany w nocy towar sprzedawał na bieżąco, bo trwał w Gdańsku Jarmarku Dominikańskim. 
Miałem przy sobie aparat Zenit i kilka filmów, fotografowałem przez kilka dni w całym Trójmieście. Niestety negatywy nie zachowały się, zaginęły gdzieś bezpowrotnie. Zostało tylko kilka wglądówek (10x15 cm), których skany tu zamieszczam. Wracając do tych zdjęć z żalem muszę stwierdzić, że wiele osób na nich uwiecznionych już nie żyje: Jacek Kaczmarski, Maciej Zembaty, Edward Kłosiński, ks, Jankowski.
System był jeszcze na tyle mocny, że za cztery miesiące - 13 grudnia,  festiwal nagle się zakończył...













Wspomniany we wstępie Piotr Szczepanik (stoi  między Kłosińskim a Zermbatym).


31 lat później władzę nad Polakami i Polską dzierżą  media wespół z bankami. Interesujący jest głos Krzysztofa Skowrońskiego (prezes SDP, dziennikarz radiowy, twórca i szef Radia Wnet). Na pytanie dziennikarza Uważam Rze: kto dziś rządzi mediami, odpowiada, że ci sami, którzy rządzą bankami: 

A kto tam stoi za nimi? Ci, którzy chcą stworzyć nowego człowieka. Ma to być osobnik bez świadomości historycznej, niereligijny, nie związany z rodziną, swoim krajem, narodem. Taki idealny indywidualista bez korzenia, źródła. Ale jego wolność jest oczywiście złudna i pozorna, bo w rzeczywistości ktoś kto nie ma hierarchii wartości, dla którego wszystko jest względne to całkowicie bezwolna ofiara manipulacji. Nie ma na czym się oprzeć, nie ma do czego się odwołać. Myśli to co mówią mu media. Powtarza jak mantry brukselskie modlitwy i przekazy dnia. (...)
Głosuje jak chcą media. Ale nawet jak się zbuntuje, to ponieważ jest sam, jego głos nie ma znaczenia. To demokracja fasadowa, której celem nie jest stworzenie mechanizmu pozwalającego decydować ludziom, ale utrzymanie przy władzy już ją mających. To problem w całej Europie. To wprawdzie trzeszczy w szwach, ale sądzę, że gdy pęknie, nie przyniesie automatycznie powrotu do prawdziwej demokracji. Różne twarde scenariusze są poważnie rozważane w kręgach decyzyjnych. Za rogiem jest bowiem ogromny problem pokolenia 18-25, na które nikt nie ma pomysłu. Jedyna dla nich oferta to wolontariat – czy w organizacjach pozarządowych czy w kopalni, nazwy mogą być różne.
Dalej Skowroński mówi, że "potrzebna jest jedna noc, która to wszystko zmiecie i przyniesie nowe." Chodzi mu o zmianę demokratyczną, polegającą na przegłosowaniu wielkiej zmiany, urzeczywistnienie idei  Polski, która miała powstać po 1989r., ale to się nie udało, bo "pieniądze  i władza przypadły nomenklaturze postkomunistycznej, co przypieczętowało  wejście do Unii Europejskiej."

Nadzieje Skowrońskiego są chyba zbyt optymistyczne, współczesna demokracja w Polsce wystarczająco się skompromitowała. Wyniosła na szczyty władzy ludzi zupełnie jej niegodnych. Najbardziej jaskrawo to widać na dole, w miasteczkach, gminach i powiatach. Władzę raz zdobytą w wyborach, samorządowcy  utrwalają tworząc sieci powiązań interesów koleżeńskich i rodzinnych, opartych na przekupstwie lub zastraszeniu. Zbyt wiele pieniędzy jest tutaj do zagospodarowania, nie służą one jednak lokalnym społecznościom, po prostu nie docierają do nich. W małych miasteczkach największymi pracodawcami są urzędy i placówki oświatowe. Aby otrzymać czy utrzymać tam pracę nie trzeba być dobrym nauczycielem, urzędnikiem. Jedynym kryterium doboru kadr jest kod genetyczny. Niestety, żadne mechanizmy kontrolne nie działają. Istotną pomoc w tym procederze utrwalania i rozszerzania pełnią prasa lokalna, prokuratura i policja, całkowicie już zależne od lokalnych kacyków.
Niby nic nowego, ale tak być nie musi? Może jeszcze potrzebna nam jest lekcja podobna do tej jaką zaliczyli obywatele Argentyny w latach 90 ubiegłego wieku?
***
Materiałów, które mogły by uzupełnić i skomentować ten materiał jest mnóstwo, ostatecznie zdecydowałem się na piosenkę BIELIZNY (też z Trójmiasta). Mam ambiwalentne odczucia wobec całej twórczość Jarka Janiszewskiego i kolegów ale  Zimny Wiatr jest tutaj jak najbardziej na miejscu.


czwartek, 9 sierpnia 2012

Megalityczny Kurhan ze Złotowa


Złotowo, widok od strony kurhanu. 2009 r.
1 września 1939 r. Alojzy Rybczyński (ur. 1916),  nauczyciel z Barcina miał objąć stanowisko kierownika szkoły w Kępnie Wlkp. Jednak zamiast do Kępna, pojechał z karta mobilizacyjną do Włocławka, do 14 Pułku Piechoty. Dzielnie walczył w kampanii wrześniowej, w bitwie nad Bzurą i obronie Warszawy. Do zawodu nauczycielskiego wrócił po wojnie. Zdecydował się na kierownictwo czteroklasowej szkoły w Złotowie oddalonym 6 km od Barcina. Tak bardzo tkwiłem korzeniami w tym regionie, że nie wybrałem innych miejsc* - mówił.



Złotowo leży na pograniczu Pałuk i Kujaw. Był tutaj niewielki pagórek, nazywany przez miejscowych cholernikiem. Wystawał ok. 1,2 m ponad równinę terenu. Kształt wzniesienia był zbliżony do koła o średnicy 30-40 m. Tradycja przekazywana z pokolenia na pokolenie mówiła, że zostali w tym miejscu pochowani zmarli na cholerę w XIX w. Stał tam niegdyś krzyż. 
W trawie na cholerniku widoczne były wierzchołki kamieni. Jak patrzyłem na te wierzchołki, bo tak mogłem sobie wyobrazić na podstawie tego jednego leżącego głazu, że to może być komora grobowa przedhistoryczna. Przypomniałem sobie lekcję historii w Seminarium Nauczycielskim w Kcyni, jak przez episkop nauczyciel wyświetlał z podręcznika uniwersyteckiego groby skrzynkowe kamienne. I tak mi to nie dawało spokoju. Pod koniec lat czterdziestych XX w., zgłosiłem to B. Zielonce, konserwatorowi zabytków w Toruniu* - wspominał p. Rybczyński.  Ekspedycja badawcza z Muzeum Archeologicznego w Łodzi przybyła  na rekonesans do Złotowa dopiero w 1959 r. ale systematyczne prace archeologiczne rozpoczęli naukowcy z Zakładu Archeologi PAN w 1961 r. Pracami wykopaliskowymi kierowała Wanda Tetzlaff. Okazało się, że jest to grobowiec megalityczny kultury amfor kulistych sprzed 4-4,5 tysięcy lat czyli czasów neolitu.



Pomimo dewastacji stanowiska, którą spowodowały prace przy wykopach na groby ofiar cholery w XIX w., budową drogi na pocz. XX w., i próby wykorzystywania kamieni do celów budowlanych,  poziom neolityczny komory grobowej pozostał nieruszony i imponuje rozmiarami. Komora w kształcie regularnej prostokątnej skrzyni zbudowana została z dużych, częściowo obrobionych głazów. Jej długość wewnętrzna wynosi ok. 6 m, szerokość przeciętnie 1,2 m, wysokość niektórych kamieni 1,1 m. Ściana zachodnia komory zbudowana została z 6 kamieni, a wschodnia z 5. Od strony północnej i południowej komorę zamykają pojedyńcze kamienie. Szczeliny między głazami uszczelniano drobnymi kamieniami łupanymi. Przy wejściu znajdowało się niewielkie palenisko wyłożone kamieniami. W środkowej części komory znaleziono kości pochowanych trzech osób. Były one słabo zachowane i rozrzucone co może mieć  związek  z ćwiartowaniem zmarłych. W wyniku analizy antropologicznej ustalono kości jednego mężczyzny. Płci dwóch pozostałych nie udało się określić. Zmarli w wieku 30-40 lat. Ponadto znalezione zostały siekierki krzemienne, bursztynowe paciorki, fragmenty naczyń ceramicznych.* Wszystkie eksponaty znajdują się Instytucie Archeologi i Etnologi PAN w Poznaniu. W najbliższej okolicy dotąd nie znaleziono podobnych zabytków.
W latach sześćdziesiątych mieszkańcy wsi utworzyli w Złotowie skansen archeologiczny. Dzisiaj, starożytnym grobowcem opiekuje się społecznie pasjonatka ze Złotowa, pani Danuta Wesołowska.



______________
*Cytaty pochodzą z artykułu Ryszarda Nowickiego pt.  Kurhan w Złotowie i jego odkrywca. Pałuki nr 182 (33/1995)

..: Notatki z prowincji :..

Notatki z prowincji. Listy z Suicide City 1.

Świat się szybko zmienia, zmienia się internet, powoli zmienia się i ten blog. Od jakiegoś czasu staje się dla mnie - jak to kiedyś p...

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Obserwatorzy