Na wrzosowiska, do rezerwatu florystycznego Diabelskie Pustacie najbliżej jest z Kłomina (ok. 2 km). Na terenie byłego poligonu rozciągają się największe wrzosowiska w Europie (932,5 ha). Jednak pokonywania tej drogi samochodem nie polecam, już lepiej nadłożyć kilka kilometrów i dojechać do wrzosowisk od strony Bornego. Co innego rowerem, cała pętla ma ok 35 km a na jej drodze znajduje się mnóstwo obiektów militarnych i przyrodniczych. Wrzosowiska najlepiej podziwiać z góry, punkt widokowy wznoszący się 160 m n.p.m to miejsce, które było zapewne punktem dowodzenia i obserwacji pola walki w czasie manewrów Układu Warszawskiego.
Na zorganizowanie ogromnego poligonu Niemcy wybrali lasy i nieużytki na nędznych glebach Pojezierza Drawskiego. Teren pagórkowaty, porośnięty sosną i brzozą, w zagłębieniach podmokły, na wydmach piaszczysty. I wjechali tu czołgami przygotowując się do wojny z Polską i z całym światem. Po Niemcach przyszli Rosjanie. Oni też jeździli czołgami, tratowali drzewa, kotłowali piaszczyste podłoże. Niewiele chciało tu rosnąć, jedynie wrzosy. Bo ta roślina ma takie masochistyczne skłonności: lubi by ją deptano, gnieciono, łamano. Wtedy rośnie najbujniej i kwitnie najpiękniej. Gdy w 1992 roku Rosjanie ustąpili z poligonu okazało się, że mamy piękne wrzosowiska, najrozleglejsze w Europie. Ale polskie wojsko nie wprowadziło na nie czołgów. Pustkowia przejęły lasy państwowe i… rozpoczęły zalesianie. Zalesiała też sama natura, bo natura nie lubi pustaci. Samosiejki na początku nieśmiało, potem coraz szybciej zaczęły pokrywać wrzosowiska. A wrzos nie lubi cienia. Nie wiadomo jaki byłby los Kłomińskich Wrzosowisk (...), gdyby w 2008 r. nie stworzono tu rezerwatu przyrody. (Cytat za Slowpoland)
Na zorganizowanie ogromnego poligonu Niemcy wybrali lasy i nieużytki na nędznych glebach Pojezierza Drawskiego. Teren pagórkowaty, porośnięty sosną i brzozą, w zagłębieniach podmokły, na wydmach piaszczysty. I wjechali tu czołgami przygotowując się do wojny z Polską i z całym światem. Po Niemcach przyszli Rosjanie. Oni też jeździli czołgami, tratowali drzewa, kotłowali piaszczyste podłoże. Niewiele chciało tu rosnąć, jedynie wrzosy. Bo ta roślina ma takie masochistyczne skłonności: lubi by ją deptano, gnieciono, łamano. Wtedy rośnie najbujniej i kwitnie najpiękniej. Gdy w 1992 roku Rosjanie ustąpili z poligonu okazało się, że mamy piękne wrzosowiska, najrozleglejsze w Europie. Ale polskie wojsko nie wprowadziło na nie czołgów. Pustkowia przejęły lasy państwowe i… rozpoczęły zalesianie. Zalesiała też sama natura, bo natura nie lubi pustaci. Samosiejki na początku nieśmiało, potem coraz szybciej zaczęły pokrywać wrzosowiska. A wrzos nie lubi cienia. Nie wiadomo jaki byłby los Kłomińskich Wrzosowisk (...), gdyby w 2008 r. nie stworzono tu rezerwatu przyrody. (Cytat za Slowpoland)
Kłomino, wrzesień 2013. Nokiografie. |
Kto szuka sensacji w Kłominie może się mocno rozczarować. Nieliczne budynki, które jeszcze pozostały wyglądają jak po wojnie albo trzęsieniu ziemi ale nic takiego się tutaj nie zdarzyło. Kłomino (Grodek, Gródek, Westfalenhof) wybudowali w latach 30 XX w. Niemcy jako bazę dla oddziałów Służby Pracy. W czasie II wojny był tu obóz jeniecki dla żołnierzy polskich i francuskich. Gdy do Kłomina weszli Rosjanie to już zostali na prawie pół wieku. Rozebrali 50 poniemieckich budynków z których cegła pojechała do Warszawy na budowę Pałacu Kultury a następnie wybudowali miasto podobne jak to w pobliskim Bornem Sulinowie - bloki, garaże, szpital, sklepy a nawet kino. Żyło tutaj 5 tysięcy radzieckich żołnierzy i cywilów. Gdy nastała w Polsce tzw. demokracja, w 1993 r. miasto przejęła polska administracja ale nikt nie miał pomysłu jak to dobro zagospodarować. Była nawet próba sprzedaży całości za 2 mld złotych ale nie znaleźli się chętni na kupno bloków po sowietach.
Kłomino, wrzesień 2013. Nokiografie. |
Od 2008 r. budynki w Kłominie są metodycznie wyburzane, ostatecznie pozostać mają tylko cztery, w tym nadleśnictwo. Może to i dobrze, miejsca takie jak to nie dają mi zapomnieć, że Polska przez 50 lat XX wieku była tylko radziecka kolonią a nie najweselszym barakiem w obozie co usiłują nam zasugerować miłośnicy Misia.
Kłomino, wrzesień 2013. Nokiografia. |
W Kłominie byłem w 2003 i (bodajże) 2006 z okazji zlotów fanów asg. Budynków było tam wówczas (o ile znów się nie mylę) co najmniej kilkanaście, ale co ciekawe: jeszcze niedawno mieszkała tam garstka ludzi (3-4 rodziny)..Czy ktoś tam jeszcze przebywa?
OdpowiedzUsuń(poza "turystami" i ekipą wyburzeniową)
Pozdrawiam