W pewnej porze roku chrześcijanie dostają warjacyi i dopiero jakoś proch sypany im potem w kościołach na głowę leczy takową. /Sułtan Sulejman II, poł. XVI w./
Rodzinny sylwester u Tylmanów, ok. 1930 r., w domu na ul. Piaskowej (zdjęcie z albumu nieodżałowanej Eli Martyńskiej). |
Na zdjęciach szczęśliwe twarze osób, które już wielu lat nie żyją. Sylwestrowe pamiątki ilustrują jak się kiedyś bawiono w Wielkopolsce. Prezentuję kilka kolejnych zdjęć z wystawy, o której wspomniałem poprzednio.Holenderski historyk, eseista i językoznawca Johan Huizinga wprowadził do teorii kultury pojęcie homo ludens - człowiek bawiący się. Zabawa jest źródłem kultury. To w niej mają swoje korzenie wszelkie inne formy ludzkiego działania. Pewnym rodzajem zabawy jest zarówno mowa, jak i mit oraz (...) kult.*) Huizinga zdefiniował jednocześnie charakterystyczne cechy zabawy: jest nierozłączna z wolnością a jej uczestnicy mają świadomość, że to nie jest prawdziwe życie. Zabawa rozgrywać musi się w określonym czasie i miejscu, zgodnie z pewnymi regułami a jej nieodzownym atrybutem jest napięcie - niepewność tego, czy się uda. Zabawa jest więc, wynikiem wolnego wyboru - działalność, do której jesteśmy przymuszani, przestaje być zabawą.
Marian Golka w artykule pt. Pojmowanie zabawy zwraca uwagę na niezwykle istotny dla ludzi XXI wieku aspekt zabawy. Wskazuje on bowiem na konieczność zachowania proporcji między pracą a zabawą, codziennością a świętem. Wydaje się, że współcześnie granice te zacierają się. Już nie potrafimy celebrować sacrum, chcemy, by wszystko miało wymiar zabawy i przyjemności co potwierdza wcześniejsze wnioski Huizingi, iż wszystkie poczynania ludzkie są jedynie zabawą. Zabawa bowiem mówi o naturze człowieka, jest pierwotną kategorią życiową, elementem kulturotwórczym.
Z kolei zdaniem Jan Grada, kultura współczesna wcale nie jest kontynuacją tradycji karnawałowej, bowiem nie narodziła się z ducha zabawy. W kulturze współczesnej nie ma odróżnienia sfery powagi i sfery zabawy. Współczesny „homo ludens” czyni bowiem sensem życia to, co dawniej rządziło rzeczywistością karnawałową – przyjemność. Z tego powodu karnawał i współczesność łączy „podobne światoodczucie”, polegające na położeniu nacisku na cielesność i zmysłowość. Brak jednak dzisiejszej kulturze pewnej światopoglądowej głębi, którą niosła ze sobą średniowieczna karnawałowa wizja świata.
(...) Współczesna rozrywka nie jest czymś, co wynika z naszej zachcianki. Stała się sposobem zarabiania pieniędzy. Nie jest sferą wydzieloną z życia, ale dla wielu stała się samym życiem. Nastąpiło utożsamienie zabawy i codzienności.*)
Dwie fotografie z albumu pani Marii Buczek rejestrujące zabawę karnawałową, może nawet sylwestrową w SC, 1956 r. Skromnie, ale sympatycznie. Osoby na zdjęciach z pewnością nie należały do elity SC. |
A dzisiaj, w czasach wszechobecnego internetu, gdy okazuje się, że znajomości znacznej części społeczeństwa, częściej toczą się w świecie wirtualnym niż w realnym, wolimy uprawiać wirtualne warzywa niż pojechać na prawdziwą wieś, wolimy wypić wirtualnego drinka, czy hodować wirtualne zwierzątko. W ten sposób już nie tylko próbujemy uczynić zabawę życiem, ale też życie zabawą.***)
Na koniec, kameralna impreza albo spotkanie towarzyskie starych przyjaciół. Siostra, brat, szwagier, kolega na przepustce z wojska. Data, dopisana później długopisem, świadczy, że może było to ostatnie spotkanie z dzielnym wojakiem. Po wrześniu 1939 r., świat już nigdy nie był taki jak wcześniej. Wolność trwała zaledwie 21 lat, zdążyło wyrosnąć nowe pokolenie żołnierzy na ogólnoświatową jatkę. (Zdjęcie od p. Ireny Botur, którą również widzimy na fotografii)
*) A. Kłocińska, Karnawał wobec sacrum. O ludyczności kultury współczesnej
**) J. Grad, Problem karnawalizacji kultury współczesnej, [w:] Ludyczny wymiar kultury
***) A. Kłocińska, Karnawał wobec sacrum. O ludyczności kultury współczesnej
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz