wtorek, 28 czerwca 2016

Fotografia wyzwolona

Celem sztuki nie jest kopiowanie natury, lecz tworzenie - za pomocą kształtów i barw - mikrokosmosu dla idei, wrażeń oraz słów. (Theophile Gautier)


Poznań 2016. Skan negatywu 135 (aparat Agfa ISO Rapid)


Dzisiaj pokazać mogę tylko widoki Poznania. 60 lat temu, 28 czerwca 1956 roku w Poznaniu wybuchło powstanie antykomunistyczne. Nie pierwsze i nie ostatnie w bloku radzieckim. Przeciw ludziom wołającym o chleb i wolność władza wysłała 359 czołgów (prawie dwa razy więcej niż walkach o wyzwolenie Poznania w 1945 r!) i 10 tysięcy żołnierzy, którzy wystrzelili ok. 180 tys. pocisków z broni ręcznej i maszynowej. Jeszcze do niedawna na niektórych budynkach w centrum miasta widać było dziury po kulach. Historie tzw. wypadków poznańskich ciągle żywe są w wielkopolskich rodzinach; moim naocznym świadkiem jest ojciec, który jako młodzieniec pracował wtedy w Fabryce Maszyn Żniwnych na Starołęce, z kolei teściowa przyjechała do Poznania na egzaminy wstępne. W relacjach naocznych świadków najczęściej przewijają się rytmiczny stukot drewnianych chodaków podczas wymarszu robotników z fabryk, odgłosy bliższych i dalszych strzałów oraz linczu na ubeku rozpoznanym przez tłum na dworcu. 
Film Filipa Bajona z 1996 roku, Poznań 56 nosił roboczy tytuł Szczuny i pokazywał wydarzenia z punktu widzenia nastoletnich chłopców i z perspektywy młodego robotnika (Żebrowski) i lekarzy i pielęgniarek ze Szitala im. Franciszka Raszei dokąd trafiło większość zabitych i rannych. Mocno krytykowany w chwili premiery antyrocznicowy, antykombatancki, antymartyrologiczny, antypolityczny i antyrozrachunkowy obraz dzięki takiemu właśnie przedstawieniu historii zachował siłę i prawdę, mimo upływu 20 lat film nadal dobrze się ogląda.


Poznań 2016. Skan negatywu 135 (aparat Agfa ISO Rapid)
 
Gdy wybuchła fotografia wielu wróżyło śmierć malarstwa, ono jednak nie umarło tylko się zmieniło. Artyści malarze nie musieli już nazbyt realistycznie odzwierciedlać rzeczywistości. Mogli już poszaleć, wierne portrety, piękne pejzaże oddane zostały w domenę fotografii. Fotografia okazała się niezawodnym narzędziem naukowców, dzisiaj dopiero doceniamy rolę odegrała fotografia dla jej rozwoju nauki, w każdej zasadzie dziedzinie od botaniki począwszy a na fizyce kwantowej skończywszy. Wyzwolone malarstwo od drugiej połowy XIX wieku mogło pójść swoją własną drogą; bez wynalazku fotografii niemożliwe były by wszelkie XX wieczne -izmy i awangardy.

W tym samym czasie gdy rodziła się fotografia tworzył, zapewniając sobie podziw i uznanie współczesnych Wiliam Turner (1775-1851), angielski romantyk, malarz żywiołów, genialny pejzażysta. W jego pracach dominuje gwałtowność, rzadko panuje spokój i harmonia. Często wspomina się o tym, iż malarz przygotowywał świat sztuki do zbliżającego się dużymi krokami impresjonizmu. Nie do końca jest to prawda,Turner miał w zamyśle stworzenie porywającej, ale przede wszystkim bardzo świadomej i przemyślanej wizji świata, impresjonizm zaś skupiał na chwilowym wrażeniu.  Ideę pejzażu Turner rozwinął na podstawie i w opozycji do teorii francuskiego malarza, Pierre’a-Henriego de Valenciennesa (1750–1819). De Valenciennes zachęcał do malowania widoków, które są dokładnym odzwierciedleniem natury, nie zaś wyimaginowaną koncepcją autora. Uwolnił pejzaż z historycznego albo biblijnego kostiumu i zaczął go traktować jako temat sam w sobie.
Konsekwentnie realizując swoją wizję Joseph Mallord William Turner doszedł do miejsca w którym, jego prace stały się coraz mniej zrozumiałe przez współczesnych, a przez to często nazywane obrazami nicości - bliskimi abstrakcji. Turner, miał świadomość siły swego malarstwa; wspiął się na szczyty formy, po mistrzowsku posługując się światłem. Niedawno powstała fotografia nie była wstanie stać się dla niego konkurencją - czego się zresztą obawiał; artysta należał do tych, którzy wieszczyli zmierzch malarstwa związany z rozwojem fotografii.


Poznań 2015.Skan negatywu 120. (Aparat Kodak Brownie)

W 2014 wszedł na ekrany film Mike Leigh (ur. 1943), pt. Pan Turner; niewiele filmowych biografii tak doskonale koresponduje z twórczością bohatera, o którym opowiadają. Kadry filmu są jakby wyjęte z obrazów Turnera, niezwykle plastyczne i malarskie. Wielki film Mike'a Leigh i wielka rola Timothy'ego Spall'a.
W filmie Mike'a Leigh jest scena, gdy Turner zachodzi do fotografa; widz jest świadkiem sesji fotograficznej w studio fotograficznym z połowy XIX wieku. Turner u fotografa jest bardzo zainteresowany całym procesem ustawiania i powstawania zdjęcia. Filmowy fotograf nie jest osobą anonimową, historykom fotografii jest znany z imienia i nazwiska to John Jabez Edwin Paisley Mayall (1813-1901) dagerotypista, jeden z pionierów fotografii w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Po powrocie z Ameryki założył w Londynie studio, w którym sfotografował wiele znanych osób swojej epoki m.in. Charlesa Dickensa, Johna Herschela, Alfred Tennysona a nawet jednego z wynalazców fotografii Louis Jacques'a Daguerre'a. Najpopularniejsze wizerunki Karola Marksa czy podróżnika Davida Livingstone'a zawdzięczamy właśnie Mayallowi.
Mayall zasłynął z masowej produkcji cartes-de-visite z wizerunkami królowej Wiktorii i królewskiej rodziny, które sprzedał się w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy. Karty wizytowe okazały się najbardziej dochodową dziedziną twórczości Mayalla, produkcja ponad pół miliona kart rocznie, pozwalała mu osiągać dochody w wysokości 12 000 £ . 


Poznań 2016. Skan negatywu 135 (aparat Agfa ISO Rapid)





Jak na pioniera przystało do historii fotografii przeszło kilka jego wynalazków i udoskonaleń. W 1846 roku, podczas pobytu w Filadelfii, Mayall zaproponował użycie słabego roztworu amoniaku, do poprawienie wyglądu dagerotypów i skrócenia czasu naświetlania do około 9 sekund. Mayall był też orędownikiem wykorzystania 'lamp black', pigmentu pochodzącego z sadzy, jako środka do polerowania płyt dagerotypowych. Stosował własne metody kolorowania dagerotypów i opatentował własną metodę fotografii na kości słoniowej, tworzył obrazy wielkich i miniaturowych formatach.
William Turner odwiedzał atelier Mayalla regularnie od 1847 do 1849 roku, ale dopiero pod koniec ich znajomości Mayall zorientował się, kim jest starszy mężczyzna, który bardzo interesował się jego pracą. Turner był zafascynowany efektami świetlnymi uchwyconymi przez kamerę Mayalla, okazywał szczególne zainteresowanie jego dagerotypami wodospadu Niagara. Zamierzał nawet użyć zdjęcia wodospadu z efektami tęczy jako wzoru dla swoich obrazów.

Mayall zrobił kilka portretów dagerotypowych Turnera, to nie były proste podobizny, artysta starał się stworzyć fotograficzne studium postaci podobnie jak wcześniej robił to Rembrandt za pomocą rysunku. Mayall był świadomy wartości swej pracy, często podkreślił artystyczne walory swoich dagerotypów, w 1847 roku, The Athenaeum opublikował artykuł na temat dzieł sztuki dagerotypowej.


Poznań 2016. Skan negatywu 135
(aparat Agfa ISO Rapid)

Wracając do pierwszego wątku  mojej opowieści, wydaje mi się, że z podobną sytuacją mamy do czynienie dzisiaj w relacji fotografia tradycyjna <=> fotografia cyfrowa. Cyfra ze względu na doskonałość rejestracji świetnie sprawdza się w wielu swoich dziedzinach fotografii sportowej, reportażu, astrofotografii, medycynie, a przede wszystkim do wszelkiej dokumentacji. Jak na razie nie widać kresu w ilości milionów megapikseli, które zarejestrują matryce aparatów cyfrowych; dzisiejsze już zapisują znacznie więcej szczegółów niż jest wstanie odebrać ludzkie oko. Nigdy w swej historii fotografia nie była tak łatwa i powszechna jak dzisiaj. Do tego zdjęcia, nawet przypadkowe i amatorskie, nigdy nie były tak udane technicznie, akceptowalne bez zastrzeżeń przez ich twórców i  odbiorców. W tej sytuacji fotograf posługujący się tradycyjnym, analogowym*) warsztatem nie musi już walczyć z ziarnem, plamkami, kontrastem, niedoskonałościami obiektywów, pilnować terminów przydatności filmów i papierów. Te niegdyś błędy, mogą wzbogacić fotografie głównie o dużą dozę o autentyzmu, który wzmacnia się gdy, fotograf może sam przejść cały proces tworzenia zdjęć, kiedy ostatecznie fotografia jest swoistym handmade,  własnoręcznie od początku do końca wykonaną odbitką-przedmiotem.  Z czasem, kiedy fotografia staje czymś więcej niż tylko obrazem-wizerunkiem, warto skoncentrować się na tym co poprzedza moment naciśnięcia migawki oraz co się dzieje później ze zdjęciami-przedmiotami. Spojrzeć przez, na i za zdjęcie (strategia Terence'a Wrighta)...


Poznań, grudzień 2015. Skan negatywu 135. (Aparat Chinon CE-5)


środa, 22 czerwca 2016

Syf! Notatki z prowincji w kolorze sepii




Aby zakończyć temat śmieci, prezentuję materiał, który wykonałem jakieś 20 i kilka lat temu dla lokalnej gazety. Tamtego dnia musiałem wstać skoro świt i towarzyszyłem panom z zakładu oczyszczania miasta do południa. Objechałem z nimi podwórka i zaułki najstarszej części miasta,
Na zdjęciach zatrzymałem dużo syfu, myślę że przy niewielkiej dozie wyobraźni oglądający dzisiaj te te zdjęciu poczuje również zapachy rozkładu materiałów organicznych wydobywające się z kubłów. Koperta z kilkunastoma fotografiami formatu 18x24 cm przypomniała mi świat jakiego już nie ma i za którym się nie tęskni. Nikt wtedy nawet nie myślał, recykling może być doskonałym interesem.












Wtedy jeszcze dość dużo sepiowałem, do czasu gdy utwierdziłem się w przekonaniu, że najlepiej prezentują się zdjęcia czarno-szaro-białe.  Czy w tym wypadku sepia była uzasadniona? W powszechnej opinii nowych fotografów, tonowanie zdjęć na kolor odcieni brązu to zabieg estetyczny, mający sprawiać wrażenie starości, dodać zdjęciu nutki nostalgii.
Jakże mylna jest ta opinia; celem tonowania/sepiowania monochromatycznej odbitki, jest przedłużenie jej trwałości i odporności. Jako pierwszy tonowanie chemiczne zastosował w 1840 r. francuski fizyk, Armand-Hippolyte-Louis Fizeau (1819-1896); użył chlorku złota aby zwiększyć kontrast i trwałość dagerotypów, przy okazji zmieniając ich zabarwienie. Popularne w XIX wieku odbitki na papierze albuminowym wręcz musiały być tonowane, wynalazca tego procesu Louis-Désiré Blanquart-Evrard (1802-1872) od razu zaczął je tonować wspomnianym chlorkiem złota, efekty były podobne jak w przypadku dagerotypów, Blanquart-Evrard uzyskał bardziej stabilne obrazy, zredukował żółknięcie i blaknięcie oraz zmiany odcienia, które w przypadku odbitek albuminowych były dużo mocniejsze. Pierwotna czerwonorudobrązowa barwa w wyniku tonowania przechodziła w bardziej purpurowe bądź brązowe tony, które zależały od zastosowanej kąpieli (w tym od jej pH). Oprócz złota z końcem XIX w. zaczęto stosować także platynę, miedź, wanad, żelazo, które nadawały odbitkom różne odcienie. (za Wikipedią) 



czwartek, 9 czerwca 2016

Inspiracje. Atget, chiffoniers

Ludzie nie wiedzą co fotografować.  
Eugène Atget





Poznań, pchli targ w Starej Rzeźni, maj 2015 x3 (skany negatywu)

Świat opanowała moda na handel starzyzną, pchle targi, jarmarki staroci, sklepy ze zużytymi rzeczami funkcjonują na całym świecie. W zasadzie sprzedać można wszystko: krzesło bez nogi, obtłuczony talerz, zardzewiały rower, lalkę bez oczu, książkę bez okładki... Na rzeczach starych, zniszczonych, wyrzuconych na śmietnik można nieźle zarobić. Ludziska kombinują jak stary grat kupić za bezcen a po lekkim liftingu sprzedać drogo. Zjawisko opanowało wiele telewizyjnych kanałów; najbardziej popularne cykle to Handlarze i Łowcy staroci; oparty na trochę innych zasadach format Wojny magazynowe (StorageWars) ma już kilka sezonów i swoje klony w kilku krajach.
W polskim serialu Handlarze rywalizują ze sobą zawodowcy, ich głównym celem jest zysk; tropią i wykorzystują najlepsze okazje do zarobku, bezczelnie naciągając innych sprzedawców i kolekcjonerów. Zastanawiam się skąd sukces programu i kolejne sezony tego programu. Może nieźle wykorzystany element rywalizacji - motor napędowy działań aktorów (bo już po kilku odcinkach Janek i spółka zaczęli grać grać i mizdrzyć się do obiektywu kamery) występujących w programie. Są wyjątkowo niesympatyczni, bufonowaci i pretensjonalni, skupują towar kierując się bardziej wyczuciem niż wiedzą. Zdarza im się przecenić swoje znaleziska albo odwrotnie.


Poznań, pchli targ w Starej Rzeźni, maj 2015 (skan negatywu)

Znacznie sympatyczniejszy jest Drew Pritchard, bohater cyklu Łowcy staroci, poszukiwacz skarbów i właściciel dużego sklepu z antykami w Londynie; w każdym odcinku zabiera widzów w podróż do świata przedmiotów z minionych wieków, które zachowały swój wyjątkowy styl. Widzowie towarzyszą Drew polującemu na unikatowe starocie na terenie szkockich posiadłości, opuszczonych magazynów czy szkolnych strychów. Drew podróżuje po Wyspach z nadzieją, że znajdzie piękne, niepowtarzalne obiekty, które zaskakują również niecodziennym zastosowaniem. Im większa liczba zapomnianych i pokrytych grubą warstwą kurzu mebli czy innych staroci, tym szczęśliwszy jest Pritchard! 




Eugène Atget. Manekiny, Paryż 1925

Podczas pisania tych zdań, uświadomiłem sobie, że miłośnikiem dokumentowania - na fotografiach - malowniczych przedmiotów, które kiedyś były nowe i błyszczące a dzisiaj są stare, niepotrzebne i wyrzucone; pionierem wyszukiwania podobnych motywów w Paryżu był, nie kto inny tylko sam Eugène Atget (1857-1927). Od późnych lat 90 XIX wieku konsekwentnie dokumentował stary Paryż. Fotografował zabytki, parki, przedmieścia, sklepy ich witryny i wnętrza, ulice i ich życie: ulicznych sprzedawców, artystów, ostrzarzy noży, kurierów, żandarmów. Uwiecznił miasto z epoki tuż przed I wojną światową, kiedy wnętrza domów łączyły się z ulicami tworząc strefę pośrednią, wypełnioną życiem i pracą. W paryskich bramach można było rano kupić kawę i bułkę a w południe miskę zupy. Ten czas minął bezpowrotnie, gdy masowo produkowane samochody opanowały ulice Paryża i innychmiast świata. Szczególną uwagę Atgeta przyciągały sklepy z towarami z drugiej ręki, sprzedawcy używanych rzeczy, sortownie śmieci - ludzie i przedmioty.


Eugène Atget, Chiffoniers, 1913; gelatin silver print

Handlarze starzyzną (Zoniers), są bohaterami jednego z albumów, które wydał jeszcze przed I wojną. Na jednym ze zdjęć (Chiffoniers, 1913), przez drzwi w murze, widzimy dwóch ludzi pośród góry śmieci i koszy z wyrzuconymi rzeczami, zajmują się sortowaniem śmieci. Ówczesny recykling polegał na tym, że handlarze starzyzną zbierali śmieci  z pojemników wystawianych rano i je sortowali (ubrania, szmaty, papier, flaszki i metal): cały proces nazywał się le tri. Nadające się do dalszego przetworzenia materiały sprzedawane były mâitre-chiffoniers, którzy przekazywali je z zyskiem dalej,  do zakładów produkcyjnych.
 Atget zawsze był szanowany i nieźle mu się powodziło, mimo to interesowali go ludzie, którzy zajmowali się zbieraniem rupieci. Byli to outsiderzy i Atget mógł w nich widzieć niejako swoich odpowiedników, którzy podobnie jak on sortowali materiały znalezione w mieście. Oni również byli w tym wyspecjalizowani, ponieważ zanim materiały ponownie wróciły do obiegu, musiały zostać zebrane, przetransportowane, przejrzane i posegregowane. Ich zajęcie było czasochłonne i podzielone na liczne drobniejsze czynności, które zajmowały ich przez dłuższy czas (…). (Ian Jeffrey.  Jak czytać fotografię. Kraków 2009)

Eugène Atget, Chiffoniers, 1913; gelatin silver print

Gdy Berenice Abbott (1898-1991) przybyła do Paryża w latach 20 XX wieku, miała zaledwie 23 lata, była pełna optymizmu, przebojowa otwarta na wyzwania - Jedyne co złego może mi się przytrafić, to wyjść za mąż - mówiła. Znalazła pracę jako asystentka w ciemni samego Man Ray, szybko nauczyła się posługiwać aparatem. Sława, uznanie i pieniądze pojawiły się w jej życiu dopiero po sześćdziesiątce. W historii fotografii zapisała się jednak jako odkrywczyni talentu i twórczości zapomnianego już wtedy Eugène Atgeta.
Gdy ujrzała jego dokumenty dla artystów zachwyciła się nimi i zaczęła je skupować. Samego Atgeta odnalazła bardzo łatwo; mieszkał na tej samej ulicy przy której mieściło się studio Man Raya. Od razu poprosiła mistrza o pozowanie do portretu. Miał już prawie siedemdziesiąt lat, był bardzo kruchy i zasmucony po niedawnej śmierci żony.


Eugène Atget, gelatin silver print, 22.5 x 17.5 cm (8 7/8 x 6 7/8 in.) Copyright: © Estate of Berenice Abbott

Podczas sesji Berenice Abbott wykonała dwa, jedyne znane, portrety fotograficzne Atgeta. Wspominała później, że miała nadzieję, iż Atget przyjdzie do jej pracowni w starym, zniszczonym ubraniu, w jakim go poznała i w jakim zwykł robić swoje zdjęcia, Atget przybył jednak w najlepszym garniturze jaki miał; na zdjęciu widzimy więc fotografa odświętnie ubranego, człowieka starego i smutnego, czy taki był zawsze? Nigdy nie poznamy prawdziwego Atgeta, wiemy tylko, że był niezwykle skromnym człowiekiem i nigdy nie uważał się za artystę. Gdy Abbott i Man Ray chcieli opublikować jego zdjęcia w jednym z pism surrealistycznych (La Révolution surréaliste, 1927)  zgodził się, ale zastrzegł, by nie podawać jego nazwiska.

Nie wiemy jednak co  sądził o swojej fotografii,  być możne tropem do rozwiązania zagadki są jego słowa  cytowane przez Berenice Abbott: Ludzie nie wiedzą co fotografować. Świadczyłoby to, że Atget nie był jednak tylko zwykłym, Celnikiem Rousseau czy Nikiforem fotografii, jak chcieli by go widzieć niektórzy krytycy. 


Eugène Atget, gelatin silver print

Jednocześnie zadowolony był ze swojego życia i dorobku, który zostawił potomnym; w 1920 roku Atget pisał: Przez ponad 20 lat, swoją pracą i z mojej własnej inicjatywy, zebrałem zdjęcia, formatu 18/24, wszystkich ulic starego Paryża, dokumenty artystyczne przepięknej architektury od XV do XIX wieku (...) Ta olbrzymia kolekcja, artystyczna i dokumentalna, jest dzisiaj zakończona. Mogę powiedzieć, że posiadam cały stary Paryż.
Eugène Atget Atget zmarł wkrótce powstaniu ostatnich portretów, Berenice Abbott nie zdążyła mu pokazać mu odbitek. Przez 30 lat wykonał ok. 10 000 zdjęć. W 1968 ta kolekcja została zakupiona od Berenice Abbott przez Museum of Modern Art w Nowym Jorku. W kolekcji George Eastman House znajduje się ok. 500 zdjęć Atgeta.
Skromny rzemieślnik, nie przewidział, że jego dokumentacje, wzbudzą po latach o wiele większe zainteresowanie niż prace artystów, którzy zmawiali u niego widoki Paryża.


..: Notatki z prowincji :..

Notatki z prowincji. Listy z Suicide City 1.

Świat się szybko zmienia, zmienia się internet, powoli zmienia się i ten blog. Od jakiegoś czasu staje się dla mnie - jak to kiedyś p...

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Obserwatorzy