sobota, 31 sierpnia 2013

Na Lubomierz nie ma mocnych

SC, 31.08.2013 r. Lwówek Książęcy dotarł do Wielkopolski.

I jak tu nie wierzyć w znaki? Dzisiaj, kilka dni po zamieszczeniu poprzedniego posta wchodzę do ostatniego - chyba - małego sklepu spożywczego w SC (Wielkopolska), któremu udaje się nieźle prosperować mimo sąsiedztwa kilku marketów. Cóż widzę na środku sklepu, kilka skrzynek piwa z Dolnego Śląska: Lwówek Książęcy a oprócz tego Ciechan Mocny i Lwówek Malinowy. Czyżby zadziałała sprawcza rola fotografii? Nie podejrzewam ale zbieg okoliczności jest zastanawiający. Niepasteryzowany Lwówek Książęcy okazał się wyśmienity w smaku, w tych butelkach zaklęty jest smak piwa z wiejskiego sklepu GS-u z lat 70. albo dożynkowego piwa z beczki


Lubomierz, 2004. W tle figury Kargula i Pawlaka przed wejściem do Muzeum.
Skan  wglądówki 13x18 cm.

Z Lwówka Śląskiego w kilkanaście minut przenieśliśmy się do Lubomierza. Kiedy Kazimierz Kutz kręcił tutaj Krzyż Walecznych, nowelę Wdowa to Zbyszek Cybulski właśnie do Lwówka codziennie jeździł motocyklem aby telefonować bo w 1958 r. z Lubomierza  nie dało się nigdzie dodzwonić.
Uroda Lubomierza w latach 60. Ii 70. przyciągała wielu polskich i radzieckich filmowców. Tutaj realizowane było 8 filmów, z których najsłynniejsze to trylogia Sami swoi-Nie ma mocnych-Kochaj albo rzuć. W radzieckim Daleko na zachodzie Lubomierz udawał francuskie miasteczko.  Filmowcy po raz pierwszy pojawili się latem 1958, realizując wspomniany Krzyż Walecznych. W 1986 Piotr Łazarkiewicz nakręcił tu Kocham Kino, a w 1990 Teresa Kotlarczyk słynny Zakład. Ostatnią nakręconą tutaj produkcją był niezbyt udany serial TV Tajemnica twierdzy szyfrów.


Lubomierz 2004. Figura Jana Nepomucena w centrum miasteczka.
Skan  wglądówki 13x18 cm.

Lubomierz 2004. W tle kolumna morowa i Ratusz. Skan  wglądówki 13x18 cm.

Lubomierz 2004. Plac kościelny. Skan  wglądówki 13x18 cm.

Lubomierz to jedno z ładniejszych miasteczek na Dolnym Śląsku. Układ przestrzenny zachował się niezmieniony od średniowiecza. Większość obiektów to zabytki. Nie będę ich opisywał bo każdy bez trudu znajdzie ich opis. W necie jest nawet wirtualna przechadzka po miasteczku. Mimo dużego zainteresowania filmowców władze nie zadbały należycie o zabytki, co spowodowało w końcu wyburzeno część słynnych podcieni i kamienic, które doskonale się prezentują np. we wspomnianym Krzyżu Walecznych. 


Lubomierz 2004. Przed Muzeum  przy ulicy Wacława Kowalskiego 1.
Skan  wglądówki 13x18 cm.

W ramach promocji odbywa się tutaj Festiwal polskich filmów komediowych a w najładniejszej XVI-wiecznej kamienicy Domu Płócienników mieści się Muzeum Kargula i Pawlaka. W jednej z sal wiszą plakaty, które kiedyś zapowiadały trylogię Sylwestra Chęcińskiego, stoją eksponaty, które brały udział w nagraniu filmu: płot dzielący domy Kargulów i Pawlaków, obraz Św. Antoniego rozpoczynający scenę targu, granaty a nawet sierp tatowy, kosa i karabin z którego zamek ciągle wylata. Można również nabyć pamiątki takie jak ziemia z Krużewnik i granaty do świątecznego ubrania.


Lubomierz, 2004. Skan  wglądówki 13x18 cm.

wtorek, 27 sierpnia 2013

Poszukiwacze zaginionego piwa. Lwówek Śląski

Z powodu niezamierzonej (i mam nadzieję chwilowej) zapaści twórczej zmuszony jestem wrócić do kadrów sprzed kilku lat, zdjęć z dotąd niedokończonej włóczęgi po miasteczkach Dolnego Śląska i Czech. Bułhak w Fotografii ojczystej (1951) zaleca aby wszystkie odbitki krajoznawcze wykonywać w jednym formacie 13x18 cm na papierze błyszczącym. Podczas remanentu pracowni trafiłem na zapomnianą kopertę źle wykonanych wglądówek w tym formacie, wykonanych w latach 2002-04 w moich ulubionych miejscach. W kilku kopertach znajduje się zapis wędrówki raczej flâneura niż turysty. Nie jest to jakaś istotna dokumentacja regionu a tylko mniej lub bardziej szczegółowa kolekcja wrażeń a zarazem pierwsze próby poszukiwania swojego języka na początku świadomego fotografowania. Dzisiaj, chyba wybrał bym te same ujęcia, przyłożyłbym się jednak bardziej do obróbki negatywu i pozytywu. Szkoda mi tylko tych kartek fotonowskiego bromu, teraz wiele bym dał za tamten szlachetny papier, tak beztrosko zmarnowany, który znalazł się w mojej ciemni kilka lat za wcześnie. 

Browar Lwówek Śląski, 2004. Skan barytowej wglądówki 13x18 cm

W tamtych czasach uważałem się za smakosza piwa i na trasie nie mogło zabraknąć miejsc związanych z warzeniem tego ulubionego przez Słowian napitku. Do najstarszego, prawie bez przerwy działającego browaru w Polsce, pojechaliśmy do Lwówka Śląskiego (Browar Lwówek 1209). Warzono tutaj piwo od zawsze. Niepewne źródła podają, że za panowania Bolesława Kędzierzawego (w połowie XII wieku) w pobliżu lwóweckiego zamku zbudowano browar z własną słodownią. W 1209 Henryk Brodaty, książę śląski nadał miastu prawo wolnego warzenia piwa w obrębie mili miejskiej. Więcej poczytać można na oficjalnej stronie browaru >>> Książę Henryk I Brodaty i jego piwne nadania upamiętniane są przez browar w Lwówku Śląskim do dzisiaj poprzez produkowane tu od lat wyśmienite, wielokrotnie nagradzane medalami, doceniane przez smakoszy piwo Książęce.
Obecny zakład wywodzi się z tego, który w połowie XIX w założył Julius Hohberg. Założyciel a później jego synowie konsekwentnie rozbudowywali przedsiębiorstwo czyniąc je jednym z największych tego typu na Dolnym Śląsku. 
W 1999 r. browar - noszący wtedy nazwę Karkonoski - kupił Niemiec, Wofgang Bauer. Nad procesem produkcyjnym czuwali specjaliści z Monachium, a mimo to tutejsze piwo zachowało tradycyjny smak i przystępne ceny. Przez jakiś czas przy browarze działała mała piwiarnia. Kiedy byliśmy w Lwówku, świeżutkie, niepasteryzowane piwo Książęce nabyć można było w sklepiku przyzakładowym (mam nadzieję, że do dzisiaj to się nie zmieniło).
Dobra passa nie trwała długo, w 2007 Niemiec zatrzymał produkcję i ogłosił upadłość. Na szczęście w 2009 r. lwówecki zakład przejął Browar Ciechan, sprawnie przeprowadzono remont i modernizację a w 2010 r. ponownie ruszyła produkcja. Dzisiaj produkuje się tutaj dwa doskonałe lagery niepasteryzowane: Lwówek Ratuszowy i Lwówek Książęcy oraz kilka innych rodzajów piwa spośród których wart polecenia jest Lwów Belg - piwo w stylu belgijskiego pale ale.

Dzisiaj. W zachowanej szklance z 2004 r. inne piwo.
Jak widać ówczesna nazwa to Browar Śląski 1209.

Lwówek Śląski największy rozkwit przeżywał w średniowieczu, jest jednym z najstarszych miast na Dolnym  Śląsku, jednym z pierwszych lokowanych na prawie magdeburskim*). W XIII w. Lwówek nie tylko rozwijał się gospodarczo ale był jednym z ośrodków władzy książęcej na Dolnym Śląsku. Jego rozwój - podobnie jak pobliskiej Złotoryi - związany był najpierw ze złożami złota a po ich wyczerpaniu mieszkańcy miasta przestawili się na manufaktury sukiennicze i warsztaty tkackie.


Lwówek Śląski, 2004. Skan barytowej wglądówki 13x18 cm

Lwówek Śląski, 2004. Skan barytowej wglądówki 13x18 cm

Tutaj w 1243 roku książę Bolesław Rogatka zorganizował pierwszy na Śląsku turniej rycerski, a w latach 1278-1286 Lwówek był siedzibą kolejnego z Piastów świdnicko-jaworskich, Bernarda Zwinnego i stolicą samodzielnego księstwa. W 1329 roku miasto liczyło około 11 tysięcy mieszkańców i należało do najludniejszych na Śląsku.
W 1392 r. Lwówek przeszedł pod panowanie  czeskie, z tego okresu pochodzi herb miasta - nadany przez króla Czech Władysława II Jagiellończyka - który używany jest do dzisiaj. Koniec dobrej koniunktury  nastąpił w czasie wojny trzydziestoletniej (1618-1648), podczas której Lwówek został kompletnie zniszczony a ludność zabita lub wypędzona. Zniszczenia wojenne, straty ludnościowe oraz regularne pożary spowodowały, że prawie przez cały wiek XVIII miasto ledwie wegetowało.

Lwówek Śląski, 2004. Skan barytowej wglądówki 13x18 cm


Ożywienie gospodarcze nastąpiło dopiero w połowie XIX wieku. Pod panowaniem pruskim w mieście i okolicy zaczęła rozwijać się turystyka wspierana przez aktywne koło Towarzystwa Karkonoskiego (Riesengebirgsverein), a dzięki kapeli dworskiej, koncertującej w pałacu Hohenzollernów, Lwówek (Löwenberg in Schlesien) stał się również ważnym ośrodkiem kulturalnym.
Zaraz po II wojnie światowej, już w maju 1945 r. miasteczko stało się ośrodkiem polskiej administracji, całą pozostałą po wojnie niemiecką ludność wywieziono a jej miejsce zajęli repatrianci zza Buga. Niedaleko stąd, zaledwie 15 km na południe znajduje się Lubomierz, miasteczko Kargula i Pawlaka.

Lwówek Śląski, 2004. Skan barytowej wglądówki 13x18 cm
_____________________
*) Wg Benedykta Zientary autora książki Henryk Brodaty i jego czasy historyk Gerard Labuda podważył autentyczność dokumentu lokacyjnego Lwówka Śląskiego jak i Złotoryji. Po śmierci Henryka Pobożnego w Bitwie Pod Legnicą 1241r. zaczęły masowo pojawiać się falsyfikaty rzekomych nadań czynionych przez Henryków Śląskich. Autorami tych falsyfikatów byli osadnicy z Zachodu Europy, których sprowadzali Henrycy już od końca XIIw. (Wikipedia)

środa, 14 sierpnia 2013

Kolabo show

FRANCJA. Eure-et-Loir. Chartres. 18 sierpnia 1944. Wkrótce po wyzwoleniu, bojownicy
francuskiego ruchu oporu zgromadzili na placu przed posterunkiem policji osoby
podejrzane o współpracęz Niemcami podczas wojny.  Prawdziwym i domniemanym
kolaborantom zostaną wkrótce - na znak poniżenia - ogolone głowy .
Robert Capa © International Center of Photography/Getty Images.

FRANCJA. Eure-et-Loir. Chartres. 18 sierpnia 1944. Te same osoby, które zostały
już pozbawione włosów na posterunku policji, sfotografowane przez Capę.
Robert Capa © International Center of Photography/Getty Images.


 

 1. Robert Capa. Chartres

W 18 sierpnia 1944 r. Robert Capa z amerykańskim dziennikarzem Charlesem Wertenbakerem wjechali do Chartres. Kiedy dotarli do gmachu miejskiej prefektury, usły­szeli wzburzone krzyki francuskiego tłumu: „Salope! Salope!" (Kurwa! Kurwa!) Wertenbaker opisał tę scenę w Invasion!: „Patrioci sprowadzali na plac kolaborantki, stare kobiety, które pomagały Niemcom albo spekulowały na czarnym rynku, i młode rozczochra­ne dziewczyny, które sprzedawały się niemieckim żołnierzom. Usta­wili je pod ścianą. Niektóre ostrzyżone już były do samej skóry i na środku placu leżał stos siwo-blond włosów. Na rogu kobieta z chłop­cem sprzedawała wino na szklanki".
Capa wybiegł przed motłoch, który obsypywał obelgami kobietę niosącą brukowanymi ulicami dziecko swojego niemieckiego ko­chanka. „To okrutne i niepotrzebne - skomentowała młoda dzia­łaczka ruchu oporu. - To kobiety żołnierzy, które i tak jutro już bę­dą sypiały z Amerykanami". Idąc tyłem, Capa fotografował kobie­tę z ogoloną głową, podczas gdy setki jej rodaków wyszydzało ją i obrzucało przekleństwami. Scena ta należy do jego najsłynniej­szych fotografii i jest jaskrawym zapisem współudziału Francji w nazizmie, jak również późniejszego rozgoryczenia tych, którzy w kolaboracji na pozór nie brali udziału.*)

FRANCJA. Chartres. 18 sierpnia 1944. Zaraz po wyzwoleniu miasta,
francuska kobieta, która związana była z niemieckim żołnierzem
i urodziła jego dziecko -  z ogoloną głową musi wśród tłumu
przejść przez miasto.
Robert Capa © International Center of Photography/Getty Images


FRANCJA. Eure-et-Loir. Chartres. 18 sierpnia 1944. Wkrótce po wyzwoleniu miasta, francuskiej kobiecie,
która urodziła dziecko niemieckiego żołnierza, ogolono głowę, na znak upokorzenia.
Jej matkę potraktowano tak samo.
Robert Capa © International Center of Photography/Getty Images.
FRANCJA. Eure-et-Loir. Chartres. 18 sierpnia 1944. Grupa miejscowych kolaborantów,
już po ogoleniu głów. Zdjęcie wykonał Capa przed posterunkiem policji
Robert Capa © International Center of Photography/Getty Images

 

2. Kolaboracja = zdrada?

W języku polskim synonimem słowa kolaboracja jest po prostu zdrada. Ten negatywny wydźwięk istnieje w zasadzie tylko w naszym języku.**) W innych krajach współpraca z okupantem niekoniecznie musiała być piętnowana.
Przez kolaborację rozumiemy więc współpracę z niepopieraną przez większość społeczeństwa władzą (PRL) a zwłaszcza z władzami okupacyjnymi (Rosyjskimi, Niemieckimi). W obecnym, pejoratywnym znaczeniu, ten termin zaczął być używany dopiero w okresie II wojny światowej. Kolaborantami nazywano wszelkiej maści jednostki, które odnosiły korzyści w sytuacji w jakiej znalazły się ich narody wskutek militarnych podbojów faszystowskich Niemiec.
Współcześnie w szerszym rozumieniu "kolaboracją" zaczęto nazywać zbiór zachowań społecznych, pokazujących zbiorową uległość podbitego społeczeństwa wobec niemal każdego rodzaju represji. (Wiki) Negatywne zabarwienie terminu zaczyna się rozmywać, wracamy do pierwotnego znaczenia słowa czyli określenia każdej współpracy.

Francja 1945. Grupa Francuzek, które zostały oskarżone o kolaborację z Niemcami,
rozebrane zostały do bielizny, niektóre mają ogolone głowy, aby publiczne upokorzenie
było bardziej bolesne. (Photo by Three Lions / Getty Images)

Niemcy, w każdym kraju podbitym kraju europejskim, z wyjątkiem Polski, tworzyli podporządkowane sobie struktury władzy oraz ochotnicze jednostki wojskowe walczące po stronie Niemiec. Najwięcej zasług mieli Francuzi, którzy z Niemcami współpracowali chętnie i powszechnie. Życie kulturalne we Francji w latach 1940-44 wręcz kwitło, działały teatry, kabarety, w wytwórniach filmowych kręcono francuskie filmy, wydawane były francuskie powieści. Zwykli Francuzi nie mieli problemu w tym aby pomóc Niemcom w wysłaniu swoich Żydów do obozów zagłady. 

Lipiec 1944. Żołnierze ruchu oporu obcinają włosy kolaborantce w dniu
francuskiego Święta Niepodległości. (Fot. Keystone/Getty Images)

  Montelimar, Francja. Strzyżenie głowy kobiecie oskarżonej o sypianie z Niemcami.
National Archives

Francuski ruch oporu był tam niewielki a współpraca z okupantami powszechna. Francuzi mieli nawet namiastkę państwa w postaci La France de VichyZdrajcy i kolaboranci mogli się więc czuć w okupowanej Francji całkiem bezpiecznie. Nie istniała żadna podziemna struktura, czy organizacja mogąca ich ukarać. W zasadzie dopiero kiedy alianci wylądowali w Normandii w czerwcu 1944 roku nagle "okazało się", że co drugi Francuz to bojownik Resistance.***) Było jak w stary dowcipie:  po wojnie okazało się, że rzeczywiście mieli potężny Ruch Oporu tylko tak dobrze zakonspirowany, że sami Wolni Francuzi i Alianci o nim nie wiedzieli. Co prawda walką z Niemcami trudno było mu się już popisać, więc skupił się na szukaniu wroga na własnym podwórku. Ocenia się, że ofiarą samosądów w powojennej Francji padło kilkadziesiąt tysięcy ludzi. I to nie tylko zdrajców. Często motywem oskarżenia o zdradę był sąsiedzki zatarg, jakiś zadawniony spór, czy zwykła zawiść. Jak to zwykle w historii ludzkości bywa, pierwszymi ofiarami stały się kobiety.  Szczególną nienawiścią tłumy pałały wobec kobiet, które podczas wojny utrzymywały z stosunki towarzyskie z Niemcami. Ten rodzaj kolaboracji spotykał się z  natychmiastową reakcją we wszystkich krajach okupowanych przez Niemcy.

Paryż, 27 sierpnia 1944. Dwie kobiety, częściowo rozebrane z ogolonymi głowami 
i swastykami wymalowanymi na ich twarzach, maszerują boso ulicami Paryża,
poniżone za współpracę z Niemcami. (Photo by Three Lions / Getty Images)

Powszechnie stosowaną karą było publiczne ogolenie głowy. Aby bardziej upokorzyć, grupy ostrzyżonych do gołej skóry kobiet musiały paradować ulicami miast wśród tłumu obrzucającego je wyzwiskami, a po dojściu na rynek wchodziły na specjalną platformę, gdzie musiały wznieść ręce w hitlerowskim pozdrowieniu. To publiczne znęcanie się nad kobietami można uznać za obrzydliwe, należy jednak pamiętać, że takie akty upokorzenia w rzeczywistości... ratowały im życie. W miastach, w których doszło do publicznego strzyżenia "szkopskich dziwek" praktycznie nie było potem przypadków linczu. Te "akty sprawiedliwości ludowej" rozładowywały wściekłość tłumu i dawały upust nagromadzonej przez lata złości i chęci odwetu.
Zresztą - ci samozwańczy kaci często również nie byli bez winy. Kierując nienawiść społeczności ku tym kobietom odsuwali od siebie podejrzenia i podkreślali swój rzekomy patriotyzm.***)

3. Henri Cartier-Bresson. Dessau

W kwietniu 1945 roku. Henri Cartier-Bresson wykonał poniższe zdjęcia w obozie przejściowym w Dessau (Niemcy), który położony był między strefami okupacyjnymi amerykańską i sowiecką, a przeznaczony dla osób z Europy Zachodniej wyzwolonych przez Rosjan w Niemczech wschodnich. W obozie zgromadzeni byli uchodźcy, więźniowie polityczni, jeńcy wojenni, robotnicy przymusowi, przesiedleńcy. Na pierwszym zdjęciu Bresson zatrzymał decydujący moment****) gdy młoda kobieta identyfikuje belgijskiego informatora gestapo, którego rozpoznano gdy próbował ukryć się w tłumie.  Cartier-Bresson niemal całą wojnę spędził w obozie jenieckim w Badenii-Wirtemberdze, udało mu się uciec w 1943 i przyłączyć się do Ruchu Oporu. W poprzednim roku Cartier-Bresson fotografował wyzwolenie Paryża. 



Henri Cartier-Bresson, Dessau, Germany, kwiecień 1945. Ukrywający się w tłumie mężczyzna zostaje rozpoznany jako współpracownik gestapo. (Magnum Photos)


Henri Cartier-Bresson, Dessau, Germany, kwiecień 1945.
Mężczyzna rozpoznany jako informator gestapo. (Magnum Photos

Henri-Cartier Bresson, Dessau, Germany, kwiecień 1945. (Magnum Photos)

 

4. Fred Ramage i inni

Fred Ramage (autor słynnych zdjęć na którym alianccy żołnierze wygłupiają się na balkonie kancelarii Rzeszy i drugiego na którym zapisał spotkanie sojuszników - żołnierzy amerykańskich i sowieckich - na Elbie 27 kwietnia 1945), zarejestrował na kliszy sytuację jak to bojownicy francuskiego ruchu oporu dopadli z nożyczkami kobietę podejrzaną o kolaborację z Niemcami.



3x Francja. 10 sierpnia 1944. (Fot. Fred Ramage / Keystone / Getty Images)

1944. Duńska kolaborantka, kochanka dowódców SS, Aldegonda Zeguers
oczekuje na rozprawę za wydanie Niemcom członka duńskiego ruchu oporu.
W wyniku jej zdrady młody człowiek został przez okupantów zamordowany.
(Photo by Fred Ramage/Keystone/Getty Images).

Po wyzwoleniu, we Francji powołano specjalny trybunał, który miał rozpatrywać sprawy oskarżonych o kolaboracje z okupantem niemieckim. Najgłośniejszymi procesami były sprawa Philippa Petaina, który stał na czele marionetkowego rządu Vichy oraz premiera i ministra spraw zagranicznych tego rządu - Pierre’a Laval’a. Marszałek Petain po zakończeniu wojny schronił się w Szwajcarii, jednak z własnej woli wrócił do Francji, gdzie został oskarżony o kolaboracje i po procesie odbywającym się w dniach 23 VII - 15 VIII 1945 r. Marszałek odmówił wszelkich zeznań i skazany na karę śmierci. Z uwagi na wcześniejsze zasługi i podeszły wiek generał de Gaulle zamienił wyrok na dożywocie, które spędzić miał wyspie d'Yeu gdzie zmarł w 1951 r. Proces Lavala odbył się w październiku 1945 r, oskarżonego skazano na karę śmierci i pospiesznie rozstrzelano 15 X, aby nie wiązać ze sprawą  innych znanych i czynnych  polityków, np. Pierre’a Flandina. Wśród znaczniejszych skazanych na śmierć znależli się jeszcze Joseph Darnand - szefa vichystowskiej milicji, oraz (skazany zaocznie) faszystowski publicysta Marcel Deat, autor słynnego pytania postawionego 4 maja 1939 r. w dzienniku Oeuvre: Umierać za Gdańsk? 

1945. Grupa holenderskich kolaborantów aresztowanych w Nijmegan. (Fot. H. Warhurst / PNA Rota / Getty Images)
Według oficjalnych danych za kolaborację z Niemcami stracono 10 522 osoby, z czego 8 248 zostało zabitych bez sądu przez Ruch Oporu, z tego zaś 5 234 osoby podczas wojny. De Gaulle ułaskawił 1303 osoby skazane na śmierć. Na kary więzienia za kolaboracje skazano 39 900 osób, z kolei 18 tys. oskarżonych uniewinniono. Na 800 tys. urzędników państwowych zatrudnionych w administracji w czasie wojny 20 tys. poddano weryfikacji. Sądy belgijskie wydały około 55 tys. wyroków w sprawach oskarżonych o kolaboracje a holenderskie około 50 tys.

Włochy, 1945. Dziewczyna, która współpracowała z Niemcami. (Fot. Keystone / Getty Images). 

Francja 1944. Zatrzymani, podejrzani o kolaborację (kobieta w ciemnej sukni
i mężczyzna w białej koszuli), próbują  odeprzeć zarzuty jakoby  byli informatorami Gestapo.
Scenę obserwuje tłum wrogich im gapiów z małej francuskiej wsi.
(Fot. Keystone / Getty Images).

Francja, 13 września 1944. Francuski zdrajca rozstrzelany na placu w Grenoble.
(Fot. Hulton Archive / Getty Images).


5. Svatopluk Sova. Praga

Dlaczego w Czechosłowacji nie było ruchu oporu? Bo Niemcy na to nie wyrazili zgody. Opowiadając ten dowcip utrwalamy stereotypy na temat Czechów zapominając o Operacji Anthropoid czyli udanym zamachu na protektora Czech i Moraw Heynricha oraz powstaniu praskim w maju 1945 r.
Czesi w XX wieku zawsze mocni byli w fotografii. Zdjęcia kolaborantów Svatopluka Sovy (1913-1984) z 1945 r. dopuszczone zostały do publikacji dopiero po roku 1989. W necie znalazłem tylko te dwa. Niosą one tak wielki ładunek emocjonalny i są tak ponadczasowo symboliczne, jak sławne fotografie Capy z Chartres.




Svatopluk Sova. 1945
W Polsce rozprawa z kolaborantami następowała na bieżąco. Zdecydowana większość najgroźniejszych zdrajców, prowokatorów i szmalcowników po prostu nie dożyła końca wojny. Ginęli od kul egzekutorów Armii Krajowej na mocy wyroków wydanych przez Wojskowe i Cywilne Sądy Specjalne... ale to już zupełnie inna historia do której warto będzie wrócić, ...gdy tylko pojawią się jakieś zdjęcia.

----------------------
*) Alex Kershaw. Capa. szampan i krew
**) w angielskim  collaboration  to prawie to samo co-operation; coordination
***)  Biszop. Los kolaboranta
****) fr. l'instant décisif, ang. the decisive moment 

piątek, 9 sierpnia 2013

Horst Faas - zdjęcia z "czasów apokalipsy"


FROM ASSOCIATED PRESS

Dzisiaj zdjęcia z innej wojny XX wieku, ciągnącego się przez całe lata 50 i 60 krwawego starcia wschodu z zachodem na terenie Wietnamu. Fotografów było tam wielu ale ich guru był zmarły przeszło rok temu Horst Faas. Już za życia stał się ikoną war photography, ustanowił nowe standardy pokazywania wojny w kadrze. Do 1989 niektóre z jego zdjęć nie były znane  za żelazna kurtyną czyli w państwach Układu Warszawskiego, pokazywały bowiem skutki zbrodni Vietkongu albo sukcesy Armii Republiki Wietnamu Południowego i wojsk amerykańskich. W naszej części Europy nie jest faktem powszechnie znanym, że Partyzanci z Vietkongu (podobnie zresztą jak armia południowowietnamska) ponoszą bezpośrednią odpowiedzialność za wiele zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości, jakich dopuścili się w czasie wojny wietnamskiej. Jedna z bardziej znanych zbrodni to masakra w Huế: w ciągu 24 dni komunistycznej okupacji (luty - marzec 1968), specjalne grupy Vietkongu na podstawie wcześniej sporządzonych list, aresztowały i zamordowały kilka tysięcy osób, głównie południowowietnamską inteligencję, policjantów, urzędników państwowych, duchownych i kilku obywateli RFN, Francji i Stanów Zjednoczonych. Łącznie partyzanci wymordowali 3000–4500 ludzi (za zaginionych uznaje się nadal 5000 osób).
Wojskowi amerykańscy twierdzili niejednokrotnie, że Vietkong ukrywa się wśród ludności cywilnej, wskutek czego wojska amerykańskie nie mogły odróżnić partyzantów od cywilów (podobna sytuacja miała miejsce np. w czasie wojny afgańskiej, w latach 2001–2006).*) 

Wietnamskie dzieci uważnie obserwują amerykańskiego spadochroniarza z granatnikiem, 
w kanale, w którym się razem schronili przed ogniem Vietcongu. Obszar  Bao Trai, Wietnam.

Horst Fass dwa razy zdobył Nagrodę Pulitzera i medal Robera Capy dla fotoreporterów wojennych. Przez pół wieku pracował dla agencji Associated Press (AP). Jego dziełem jest wiele doskonałych zdjęć, spośród których wybrałem zaledwie kilka najbardziej reprezentatywnych. Wśród nich znajdują się dwa piękne kadry, na których fotograf zapisał moment ciszy, między strasznym a jeszcze gorszym.
Zdjęcia wykonane przez Faasa i wyszkolonych przez niego  fotografów były jednym z argumentów przeciwko prowadzeniu wojny przez USA i przyczyniły się do protestów przeciwko amerykańskiej interwencji w tym kraju.

Ujęcie nagrodzone Pulitzerem: ojciec trzyma ciało dziecka, zabitego przez siły rządowe wałczące 
z partyzantami, pokazuje zwłoki południowo-wietnamskim komandosom, 
którzy spoglądają na nie z góry ze swojego opancerzonego pojazdu. 
To zdjęcie Fass wykonał w wiosce niedaleko granicy z Kambodżą.

Horst Faas urodził się w Berlinie, karierę fotografa rozpoczął w 1951 zatrudniając się w Agencji fotograficznej Keystone. Przez 21 lat fotografował konflikty zbrojne w Indochinach. Po raz pierwszy zetknął się z tematem gdy otrzymał zlecenie sfotografowanie negocjacji pokojowych w Genewie w 1954 roku .
W 1956 roku zaczął pracować dla jednej z największych agencji prasowych Associated Press (AP), w której zapracował na reputację niezłomnego, nieustraszonego fotografa wojennego. Wykonywał gorące (newsowe) zdjęcia podczas wojen w Wietnamie i Laosie, Kongo i Algierii. W 1962 roku został naczelnym fotografem AP w Azji Południowo-Wschodniej, rezydując na stałe w Sajgonie do 1974 roku. Jego głównym zadaniem było wybranie i przygotowanie do zawodu fotografa wojennego dziesiątek młodych chłopców (poborowych fotomatorów i zawodowców), którzy dotąd nie wąchali prochu.
Jego zdjęcia z wojny w Wietnamie przyniosły mu nagrodę Pulitzera w 1965 roku. W 1967 roku został ciężko ranny w nogi i do końca życia poruszał się na wózku. W 1972 roku odebrał drugiego Pulitzera, za zdjęcia z  konfliktu w Bangladeszu .
Faas, świetny fotograf, zasłynął również  jako  edytor obrazów. To właśnie on zdecydował o publikacji dwóch najbardziej znanych i szokujących obrazów z wojny w Wietnamie: słynnego zdjęcia Execution Saigon, pokazującego zastrzelenie członka Vietcongu przez szefa policji w Sajgonie Nguyen Ngoc Loan, które wykonał  Eddie Adams w Sajgonie, 1 lutego 1968 r.**)



Druga fotografia, o publikacji której zdecydował Faas, to równie słynne Napalm Girl Nicka Uta. Zdjęcie wywołało ogromne kontrowersje w biurze AP. Redaktor naczelny sprzeciwił się publikacji zdjęcia, mówiąc, że dziewczyna była naga i że nikt takiego zdjęcia nie zdoła zaakceptować. Faas mimo zakazu  przełożonych polecił opublikować zdjęcie Uta.





 
Greg Marinovich. RPA 1990

We wrześniu 1990 roku, niezależny fotograf Greg Marinovich z RPA wykonał dla AP serię ujęć tłumu wykonującego samosąd w Johannesburgu. Redakcja agencji w Johannesburgu nie była pewna czy niektóre zdjęcia nie są zbyt drastyczne i czy należy przesyłać do publikacji w USA. Wysłali więc telegram do Fassa, który bez wahania odpowiedział: Natychmiast przesłać wszystkie zdjęcia!


Maska na twarzy chronić ma przed zapachem rozkładających się trupów,
ciał amerykańskich i wietnamskich żołnierzy poległychw walce z Viet Cong,
na plantacji kauczuku, około 45 km na północny wschód od Sajgonu.

Od 1976 Fass rezydował w Londynie jako przedstawiciel Associated Press na Europę. Na emeryturę przeszedł w 2004 roku. Już w stanie spoczynku, organizował zjazdy weteranów korpusu prasowego z Sajgonu z lat wojny wietnamskiej i prowadził międzynarodowe sympozja fotoreportażu.
Wydał cztery książki na temat swej kariery i innych fotografów prasowych, w tym Requiem***), album poświęcony zabitym po obu stronach wojny w Wietnamie.


Ranny wietnamski komandos, gotowy do obrony przed atakiem Vietcongu
w czasie bitwy w Dong Xoai, 11 czerwca 1965 roku.
Dzieci muszą przejeżdżać - ze szkoły do domu - obok ciał martwych 15 żołnierzy Vietcongu
i ich dowódcy w miejscowości An Ninh w Wietnamie,  prowincji Nghia Hau,
8 maja 1972 roku.
Marzec 1965, zdjęcie śmigłowców amerykańskich - osłaniających wraz z artylerią - 
atak wojsk lądowych w ataku na obóz Vietcongu 18 mil na północ od Tay Ninh,
w pobliżu granicy z Kambodżą.

Styczeń 1965, słońce pięknie rozproszone przez gęstą roślinność dżungli. 
Żołnierze wietnamscy i amerykańscy budzą się po  zimnej nocy,
czekając w zasadzce na atak Vietcongu.


Horst Fass (28.04.1933-10.05.2012). FROM ASSOCIATED PRESS

                                                                                                

*) za Wikipedią
**) więcej o tej fotografii >>

***) Requiem: by the photographers who died in Vietnam and Indochina

..: Notatki z prowincji :..

Notatki z prowincji. Listy z Suicide City 1.

Świat się szybko zmienia, zmienia się internet, powoli zmienia się i ten blog. Od jakiegoś czasu staje się dla mnie - jak to kiedyś p...

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Obserwatorzy