1. Robert Capa. Chartres
W 18 sierpnia 1944 r. Robert Capa z amerykańskim dziennikarzem Charlesem Wertenbakerem wjechali do Chartres. Kiedy dotarli do gmachu miejskiej prefektury, usłyszeli wzburzone krzyki francuskiego tłumu: „Salope! Salope!" (Kurwa! Kurwa!) Wertenbaker opisał tę scenę w Invasion!: „Patrioci sprowadzali na plac kolaborantki, stare kobiety, które pomagały Niemcom albo spekulowały na czarnym rynku, i młode rozczochrane dziewczyny, które sprzedawały się niemieckim żołnierzom. Ustawili je pod ścianą. Niektóre ostrzyżone już były do samej skóry i na środku placu leżał stos siwo-blond włosów. Na rogu kobieta z chłopcem sprzedawała wino na szklanki".
Capa wybiegł przed motłoch, który obsypywał obelgami kobietę niosącą brukowanymi ulicami dziecko swojego niemieckiego kochanka. „To okrutne i niepotrzebne - skomentowała młoda działaczka ruchu oporu. - To kobiety żołnierzy, które i tak jutro już będą sypiały z Amerykanami". Idąc tyłem, Capa fotografował kobietę z ogoloną głową, podczas gdy setki jej rodaków wyszydzało ją i obrzucało przekleństwami. Scena ta należy do jego najsłynniejszych fotografii i jest jaskrawym zapisem współudziału Francji w nazizmie, jak również późniejszego rozgoryczenia tych, którzy w kolaboracji na pozór nie brali udziału.*)
Capa wybiegł przed motłoch, który obsypywał obelgami kobietę niosącą brukowanymi ulicami dziecko swojego niemieckiego kochanka. „To okrutne i niepotrzebne - skomentowała młoda działaczka ruchu oporu. - To kobiety żołnierzy, które i tak jutro już będą sypiały z Amerykanami". Idąc tyłem, Capa fotografował kobietę z ogoloną głową, podczas gdy setki jej rodaków wyszydzało ją i obrzucało przekleństwami. Scena ta należy do jego najsłynniejszych fotografii i jest jaskrawym zapisem współudziału Francji w nazizmie, jak również późniejszego rozgoryczenia tych, którzy w kolaboracji na pozór nie brali udziału.*)
2. Kolaboracja = zdrada?
W języku polskim synonimem słowa kolaboracja jest po prostu zdrada. Ten negatywny wydźwięk istnieje w zasadzie tylko w naszym języku.**) W innych krajach współpraca z okupantem niekoniecznie musiała być piętnowana.
Przez kolaborację rozumiemy więc współpracę z niepopieraną przez większość społeczeństwa władzą (PRL) a zwłaszcza z władzami okupacyjnymi (Rosyjskimi, Niemieckimi). W obecnym, pejoratywnym znaczeniu, ten termin zaczął być używany dopiero w okresie II wojny światowej. Kolaborantami nazywano wszelkiej maści jednostki, które odnosiły korzyści w sytuacji w jakiej znalazły się ich narody wskutek militarnych podbojów faszystowskich Niemiec.
Współcześnie w szerszym rozumieniu "kolaboracją" zaczęto nazywać zbiór zachowań społecznych, pokazujących zbiorową uległość podbitego społeczeństwa wobec niemal każdego rodzaju represji. (Wiki) Negatywne zabarwienie terminu zaczyna się rozmywać, wracamy do pierwotnego znaczenia słowa czyli określenia każdej współpracy.
Niemcy, w każdym kraju podbitym kraju europejskim, z wyjątkiem Polski, tworzyli podporządkowane sobie struktury władzy oraz ochotnicze jednostki wojskowe walczące po stronie Niemiec. Najwięcej zasług mieli Francuzi, którzy z Niemcami współpracowali chętnie i powszechnie. Życie kulturalne we Francji w latach 1940-44 wręcz kwitło, działały teatry, kabarety, w wytwórniach filmowych kręcono francuskie filmy, wydawane były francuskie powieści. Zwykli Francuzi nie mieli problemu w tym aby pomóc Niemcom w wysłaniu swoich Żydów do obozów zagłady.
Francuski ruch oporu był tam niewielki a współpraca z okupantami powszechna. Francuzi mieli nawet namiastkę państwa w postaci La France de Vichy. Zdrajcy i kolaboranci mogli się więc czuć w okupowanej Francji całkiem bezpiecznie. Nie istniała żadna podziemna struktura, czy organizacja mogąca ich ukarać. W zasadzie dopiero kiedy alianci wylądowali w Normandii w czerwcu 1944 roku nagle "okazało się", że co drugi Francuz to bojownik Resistance.***) Było jak w stary dowcipie: po wojnie okazało się, że rzeczywiście mieli potężny Ruch Oporu tylko tak dobrze zakonspirowany, że sami Wolni Francuzi i Alianci o nim nie wiedzieli. Co prawda walką z Niemcami trudno było mu się już popisać, więc skupił się na szukaniu wroga na własnym podwórku. Ocenia się, że ofiarą samosądów w powojennej Francji padło kilkadziesiąt tysięcy ludzi. I to nie tylko zdrajców. Często motywem oskarżenia o zdradę był sąsiedzki zatarg, jakiś zadawniony spór, czy zwykła zawiść. Jak to zwykle w historii ludzkości bywa, pierwszymi ofiarami stały się kobiety. Szczególną nienawiścią tłumy pałały wobec kobiet, które podczas wojny utrzymywały z stosunki towarzyskie z Niemcami. Ten rodzaj kolaboracji spotykał się z natychmiastową reakcją we wszystkich krajach okupowanych przez Niemcy.
Powszechnie stosowaną karą było publiczne ogolenie głowy. Aby bardziej upokorzyć, grupy ostrzyżonych do gołej skóry kobiet musiały paradować ulicami miast wśród tłumu obrzucającego je wyzwiskami, a po dojściu na rynek wchodziły na specjalną platformę, gdzie musiały wznieść ręce w hitlerowskim pozdrowieniu. To publiczne znęcanie się nad kobietami można uznać za obrzydliwe, należy jednak pamiętać, że takie akty upokorzenia w rzeczywistości... ratowały im życie. W miastach, w których doszło do publicznego strzyżenia "szkopskich dziwek" praktycznie nie było potem przypadków linczu. Te "akty sprawiedliwości ludowej" rozładowywały wściekłość tłumu i dawały upust nagromadzonej przez lata złości i chęci odwetu.
Zresztą - ci samozwańczy kaci często również nie byli bez winy. Kierując nienawiść społeczności ku tym kobietom odsuwali od siebie podejrzenia i podkreślali swój rzekomy patriotyzm.***)
4. Fred Ramage i inni
Fred Ramage (autor słynnych zdjęć na którym alianccy żołnierze wygłupiają się na balkonie kancelarii Rzeszy i drugiego na którym zapisał spotkanie sojuszników - żołnierzy amerykańskich i sowieckich - na Elbie 27 kwietnia 1945), zarejestrował na kliszy sytuację jak to bojownicy francuskiego ruchu oporu dopadli z nożyczkami kobietę podejrzaną o kolaborację z Niemcami.
Po wyzwoleniu, we Francji powołano specjalny trybunał, który miał rozpatrywać sprawy oskarżonych o kolaboracje z okupantem niemieckim. Najgłośniejszymi procesami były sprawa Philippa Petaina, który stał na czele marionetkowego rządu Vichy oraz premiera i ministra spraw zagranicznych tego rządu - Pierre’a Laval’a. Marszałek Petain po zakończeniu wojny schronił się w Szwajcarii, jednak z własnej woli wrócił do Francji, gdzie został oskarżony o kolaboracje i po procesie odbywającym się w dniach 23 VII - 15 VIII 1945 r. Marszałek odmówił wszelkich zeznań i skazany na karę śmierci. Z uwagi na wcześniejsze zasługi i podeszły wiek generał de Gaulle zamienił wyrok na dożywocie, które spędzić miał wyspie d'Yeu gdzie zmarł w 1951 r. Proces Lavala odbył się w październiku 1945 r, oskarżonego skazano na karę śmierci i pospiesznie rozstrzelano 15 X, aby nie wiązać ze sprawą innych znanych i czynnych polityków, np. Pierre’a Flandina. Wśród znaczniejszych skazanych na śmierć znależli się jeszcze Joseph Darnand - szefa vichystowskiej milicji, oraz (skazany zaocznie) faszystowski publicysta Marcel Deat, autor słynnego pytania postawionego 4 maja 1939 r. w dzienniku Oeuvre: Umierać za Gdańsk?
Przez kolaborację rozumiemy więc współpracę z niepopieraną przez większość społeczeństwa władzą (PRL) a zwłaszcza z władzami okupacyjnymi (Rosyjskimi, Niemieckimi). W obecnym, pejoratywnym znaczeniu, ten termin zaczął być używany dopiero w okresie II wojny światowej. Kolaborantami nazywano wszelkiej maści jednostki, które odnosiły korzyści w sytuacji w jakiej znalazły się ich narody wskutek militarnych podbojów faszystowskich Niemiec.
Współcześnie w szerszym rozumieniu "kolaboracją" zaczęto nazywać zbiór zachowań społecznych, pokazujących zbiorową uległość podbitego społeczeństwa wobec niemal każdego rodzaju represji. (Wiki) Negatywne zabarwienie terminu zaczyna się rozmywać, wracamy do pierwotnego znaczenia słowa czyli określenia każdej współpracy.
Niemcy, w każdym kraju podbitym kraju europejskim, z wyjątkiem Polski, tworzyli podporządkowane sobie struktury władzy oraz ochotnicze jednostki wojskowe walczące po stronie Niemiec. Najwięcej zasług mieli Francuzi, którzy z Niemcami współpracowali chętnie i powszechnie. Życie kulturalne we Francji w latach 1940-44 wręcz kwitło, działały teatry, kabarety, w wytwórniach filmowych kręcono francuskie filmy, wydawane były francuskie powieści. Zwykli Francuzi nie mieli problemu w tym aby pomóc Niemcom w wysłaniu swoich Żydów do obozów zagłady.
![]() |
Lipiec 1944. Żołnierze ruchu oporu obcinają włosy kolaborantce w dniu francuskiego Święta Niepodległości. (Fot. Keystone/Getty Images) |
![]() |
Montelimar, Francja. Strzyżenie głowy kobiecie oskarżonej o sypianie z Niemcami. National Archives |
Francuski ruch oporu był tam niewielki a współpraca z okupantami powszechna. Francuzi mieli nawet namiastkę państwa w postaci La France de Vichy. Zdrajcy i kolaboranci mogli się więc czuć w okupowanej Francji całkiem bezpiecznie. Nie istniała żadna podziemna struktura, czy organizacja mogąca ich ukarać. W zasadzie dopiero kiedy alianci wylądowali w Normandii w czerwcu 1944 roku nagle "okazało się", że co drugi Francuz to bojownik Resistance.***) Było jak w stary dowcipie: po wojnie okazało się, że rzeczywiście mieli potężny Ruch Oporu tylko tak dobrze zakonspirowany, że sami Wolni Francuzi i Alianci o nim nie wiedzieli. Co prawda walką z Niemcami trudno było mu się już popisać, więc skupił się na szukaniu wroga na własnym podwórku. Ocenia się, że ofiarą samosądów w powojennej Francji padło kilkadziesiąt tysięcy ludzi. I to nie tylko zdrajców. Często motywem oskarżenia o zdradę był sąsiedzki zatarg, jakiś zadawniony spór, czy zwykła zawiść. Jak to zwykle w historii ludzkości bywa, pierwszymi ofiarami stały się kobiety. Szczególną nienawiścią tłumy pałały wobec kobiet, które podczas wojny utrzymywały z stosunki towarzyskie z Niemcami. Ten rodzaj kolaboracji spotykał się z natychmiastową reakcją we wszystkich krajach okupowanych przez Niemcy.
Powszechnie stosowaną karą było publiczne ogolenie głowy. Aby bardziej upokorzyć, grupy ostrzyżonych do gołej skóry kobiet musiały paradować ulicami miast wśród tłumu obrzucającego je wyzwiskami, a po dojściu na rynek wchodziły na specjalną platformę, gdzie musiały wznieść ręce w hitlerowskim pozdrowieniu. To publiczne znęcanie się nad kobietami można uznać za obrzydliwe, należy jednak pamiętać, że takie akty upokorzenia w rzeczywistości... ratowały im życie. W miastach, w których doszło do publicznego strzyżenia "szkopskich dziwek" praktycznie nie było potem przypadków linczu. Te "akty sprawiedliwości ludowej" rozładowywały wściekłość tłumu i dawały upust nagromadzonej przez lata złości i chęci odwetu.
Zresztą - ci samozwańczy kaci często również nie byli bez winy. Kierując nienawiść społeczności ku tym kobietom odsuwali od siebie podejrzenia i podkreślali swój rzekomy patriotyzm.***)
3. Henri Cartier-Bresson. Dessau
W kwietniu 1945 roku. Henri Cartier-Bresson wykonał poniższe zdjęcia w obozie przejściowym w Dessau (Niemcy), który położony był między strefami okupacyjnymi amerykańską i sowiecką, a przeznaczony dla osób z Europy Zachodniej wyzwolonych przez Rosjan w Niemczech wschodnich. W obozie zgromadzeni byli uchodźcy, więźniowie polityczni, jeńcy wojenni, robotnicy przymusowi, przesiedleńcy. Na pierwszym zdjęciu Bresson zatrzymał decydujący moment****) gdy młoda kobieta identyfikuje belgijskiego informatora gestapo, którego rozpoznano gdy próbował ukryć się w tłumie. Cartier-Bresson niemal całą wojnę spędził w obozie jenieckim w Badenii-Wirtemberdze, udało mu się uciec w 1943 i przyłączyć się do Ruchu Oporu. W poprzednim roku Cartier-Bresson fotografował wyzwolenie Paryża.![]() |
Henri Cartier-Bresson, Dessau, Germany, kwiecień 1945. Ukrywający się w tłumie mężczyzna zostaje rozpoznany jako współpracownik gestapo. (Magnum Photos) |
![]() |
Henri Cartier-Bresson, Dessau, Germany, kwiecień 1945. Mężczyzna rozpoznany jako informator gestapo. (Magnum Photos |
![]() |
Henri-Cartier Bresson, Dessau, Germany, kwiecień 1945. (Magnum Photos) |
4. Fred Ramage i inni
Fred Ramage (autor słynnych zdjęć na którym alianccy żołnierze wygłupiają się na balkonie kancelarii Rzeszy i drugiego na którym zapisał spotkanie sojuszników - żołnierzy amerykańskich i sowieckich - na Elbie 27 kwietnia 1945), zarejestrował na kliszy sytuację jak to bojownicy francuskiego ruchu oporu dopadli z nożyczkami kobietę podejrzaną o kolaborację z Niemcami. ![]() |
3x Francja. 10 sierpnia 1944. (Fot. Fred Ramage / Keystone / Getty Images). |
Po wyzwoleniu, we Francji powołano specjalny trybunał, który miał rozpatrywać sprawy oskarżonych o kolaboracje z okupantem niemieckim. Najgłośniejszymi procesami były sprawa Philippa Petaina, który stał na czele marionetkowego rządu Vichy oraz premiera i ministra spraw zagranicznych tego rządu - Pierre’a Laval’a. Marszałek Petain po zakończeniu wojny schronił się w Szwajcarii, jednak z własnej woli wrócił do Francji, gdzie został oskarżony o kolaboracje i po procesie odbywającym się w dniach 23 VII - 15 VIII 1945 r. Marszałek odmówił wszelkich zeznań i skazany na karę śmierci. Z uwagi na wcześniejsze zasługi i podeszły wiek generał de Gaulle zamienił wyrok na dożywocie, które spędzić miał wyspie d'Yeu gdzie zmarł w 1951 r. Proces Lavala odbył się w październiku 1945 r, oskarżonego skazano na karę śmierci i pospiesznie rozstrzelano 15 X, aby nie wiązać ze sprawą innych znanych i czynnych polityków, np. Pierre’a Flandina. Wśród znaczniejszych skazanych na śmierć znależli się jeszcze Joseph Darnand - szefa vichystowskiej milicji, oraz (skazany zaocznie) faszystowski publicysta Marcel Deat, autor słynnego pytania postawionego 4 maja 1939 r. w dzienniku Oeuvre: Umierać za Gdańsk?
![]() |
1945. Grupa holenderskich kolaborantów aresztowanych w Nijmegan. (Fot. H. Warhurst / PNA Rota / Getty Images) |
Według oficjalnych danych za kolaborację z Niemcami stracono 10 522 osoby, z czego 8 248 zostało zabitych bez sądu przez Ruch Oporu, z tego zaś 5 234 osoby podczas wojny. De Gaulle ułaskawił 1303 osoby skazane na śmierć. Na kary więzienia za kolaboracje skazano 39 900 osób, z kolei 18 tys. oskarżonych uniewinniono. Na 800 tys. urzędników państwowych zatrudnionych w administracji w czasie wojny 20 tys. poddano weryfikacji. Sądy belgijskie wydały około 55 tys. wyroków w sprawach oskarżonych o kolaboracje a holenderskie około 50 tys.
![]() |
Włochy, 1945. Dziewczyna, która współpracowała z Niemcami. (Fot. Keystone / Getty Images). |
![]() |
Francja, 13 września 1944. Francuski zdrajca rozstrzelany na placu w Grenoble. (Fot. Hulton Archive / Getty Images). |
5. Svatopluk Sova. Praga
Dlaczego w Czechosłowacji nie było ruchu oporu? Bo Niemcy na to nie wyrazili zgody. Opowiadając ten dowcip utrwalamy stereotypy na temat Czechów zapominając o Operacji Anthropoid czyli udanym zamachu na protektora Czech i Moraw Heynricha oraz powstaniu praskim w maju 1945 r.
Czesi w XX wieku zawsze mocni byli w fotografii. Zdjęcia kolaborantów Svatopluka Sovy (1913-1984) z 1945 r. dopuszczone zostały do publikacji dopiero po roku 1989. W necie znalazłem tylko te dwa. Niosą one tak wielki ładunek emocjonalny i są tak ponadczasowo symboliczne, jak sławne fotografie Capy z Chartres.
![]() |
Svatopluk Sova. 1945 |
W Polsce rozprawa z kolaborantami następowała na bieżąco. Zdecydowana większość najgroźniejszych zdrajców, prowokatorów i szmalcowników po prostu nie dożyła końca wojny. Ginęli od kul egzekutorów Armii Krajowej na mocy wyroków wydanych przez Wojskowe i Cywilne Sądy Specjalne... ale to już zupełnie inna historia do której warto będzie wrócić, ...gdy tylko pojawią się jakieś zdjęcia.
----------------------
*) Alex Kershaw. Capa. szampan i krew
**) w angielskim collaboration to prawie to samo co-operation; coordination
***) Biszop. Los kolaboranta
****) fr. l'instant décisif, ang. the decisive moment
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz