Prawdziwe piękno to precyzjaMichael Haneke
Precyzję można uzyskać tylkopoprzez dużą ilość treningów i ćwiczeń
Bruce Lee
ĆWICZENIA
- Tak zwana doktryna teatru ubogiego – mówił Jerzy Grotowski w książce Gabriele Vacis - polega na ogołoceniu się ze wszystkiego. Możemy wyeliminować z teatru wszystko: kostiumy, grę świateł, muzykę, możemy zmyć ciężki makijaż z twarzy, całkowicie. Jeśli chcemy, teatr można sprowadzić do aktora i widza, niczego więcej. Kroki i głos aktora wystarczają do stworzenia muzyki scenicznej.
W tym ograniczeniu doszedł w końcu do spektaklu dla jednego widza. Paradoksalnie pierwsze przedstawienia Teatru 13 Rzędów w Opolu, oglądało po kilku osób, czasami odbywały się bez widzów*), co nie wynikało wcale z doktryny, która sformułowana została później. W tym pierwszym okresie Grotowski przede wszystkim kształtował zespół i poszczególnych aktorów przez żmudne wielogodzinne ćwiczenia fizyczne a może raczej treningi. Nie miały one służyć dojściu do aktu twórczego, jedynie pomóc w pokonywaniu przeszkód jakie aktorowi stawia ciało.
Ćwiczenia nie mogą też być wykonywane w próżni, mają służyć spektaklowi, co nie znaczy, że mają się w nim znaleźć. „Co więcej: na początku absolutnie nie mogą się w nim pojawiać. One służą pokonywaniu trudności, jakich określony spektakl nastręcza aktorowi. Pokazywanie ćwiczeń to narcyzm.” Ćwiczenia nie są sztuką, tylko pewną formą higieny osobistej w zawodzie aktora. Pokazywać ćwiczenia, to jakby pokazywać aktora podczas mycia zębów.
[Grotowski opowiadał jak to pewien słynny amerykański teatr zrobił przedstawienie, które zaczynało się ćwiczeniami fizycznymi. Nauczyli się tych ćwiczeń od Cieślaka, ale wykonali je zbyt pospiesznie, dlatego były na bardzo niskim poziomie. Umieszczenie ćwiczeń w spektaklu, pokazuje dobitnie amerykański sposób postępowania, charakter, który Grotowski uważa za odrażający: jeśli uzyska się do czegoś dostęp, trzeba to sprzedać. Ćwiczenia nie są drogą do twórczości. Można torturować się ćwiczeniami przez dziesięć godzin dziennie, a mimo to twórczo pozostać jałowym, jak przed rozpoczęciem ćwiczeń.]
Wypowiedzi Grotowskiego dotyczące ćwiczeń odebrałem osobiście i do tego boleśnie; prawda często boli. Zdarza się, ze na tym blogu opisuję i pokazuję fragmenty, ścinki, wprawki, próbki, efekty eksperymentów a nawet ciekawostki! Przeważnie są one zaledwie zaczątkiem gotowych fotografii; a jeszcze częściej nie prowadzą do konkretnego obrazu czy zestawu. Mógłbym powiedzieć jak Garry Winogrand: Fotografuję, żeby się przekonać, jak to będzie wyglądało na zdjęciu. Nie powinienem jednak tego pokazywać?
Ostatnio coraz rzadziej wchodzę do ciemni, po każdej dłuższej przerwie, muszę najpierw dużo czasu poświecić na przyzwyczajenie oczu, przypomnienie procedur, dobór papieru; marnuję wtedy drogi materiał. Dopiero po kilku godzinach prób pojawia się stan jaki Grotowski nazywa AWARENESS dopiero wtedy powstaje FOTOGRAFIA.
[Angielskie pojęcie awareness można przetłumaczyć na część języków, na przykład na chiński i sanskryt ale nie francuski czy angielski, w rozumieniu potocznym tłumaczy się jako świadomość. Jednak Grotowskiemu chodzi o coś więcej: awareness „to coś, co znajduje się między obecnością tout court, czyli byciem obecnym wobec samego siebie i innych rzeczy a czuwaniem. To jakby był trójkąt pojęć, które określa awareness: cicha consapevolezza, obecność i czujność. Bardzo rzadko znajdujemy się w stanie awareness. Zdarza się to w wyjątkowych chwilach istnienia, dzięki pozytywnemu doświadczeniu o wielkiej intensywności albo w momencie zagrożenia życia. Ludzie, którzy przeżyli podobne chwile, pamiętają, że czas jakby zwolnił, że robiło się coś, a jednocześnie obserwowało się to z boku, jak spokojny świadek, któremu nie grozi niebezpieczeństwo. Znajdowaliśmy się w stanie awareness, kiedy możemy powiedzieć: „Tak, pamiętam, że zrobiłem coś, ale to coś samo się zrobiło, a jednocześnie byłem obecny..." (…)Wchodzi się na bardzo szczególny poziom obecności, na którym jednocześnie nasze ciężkie życie wykonuje swoje zadanie, ale my nie identyfikujemy się ani z nim, ani z naszą machiną do myślenia. Jesteśmy gdzie indziej, na innym poziomie, w miejscu, z którego można obserwować wszystkie poziomy, jest się obecnym, jest się aware.]
PRECYZJA
Grotowski, nie zgadzał na filmowanie swoich spektakli. Nigdy nie pozwolił na zarejestrowanie Księcia Niezłomnego co nie znaczy, że podczas swoich wykładów nie pokazywał pirackich nagrań swoich przedstawień. Jedno z takich rejestracji wykonanych niewiadomo kiedy i przez kogo stało się legendą. Zapis video jednego z włoskich spektakli Księcia Niezłomnego znalazł podobno „uniwersytet rzymski” jako instytucja, która pewnego dnia „poszła” niewiadomo gdzie, może na targ Porta Portese, i „znalazła” to nagranie na jakimś straganie, gdzie sprzedawano pirackie nagrania spektakli obok butlerów Genesis i King Crimson. To fantastyczne! – spuentował Grotowski. Datę nagrania filmu Mistrz i jego ludzie określili w miarę dokładnie - po fryzurach aktorów.
![]() |
Janusz Stolarski "Hiob, mój przyjaciel" 2014 |
Kilka lat później rozgłośnia radiowa z Oslo poprosiła o zgodę na rejestrację dźwięku ze spektaklu Księcia…. Grotowski zgodził się ale pod warunkiem, że ani aktorzy ani publiczność nie będą wiedzieli, że spektakl jest nagrywany. Mikrofony zostały więc starannie zamaskowane, co musiało wpłynąć na jakość dźwięku.
„Uniwersytet Rzymski" dotarł do tego nagrania z Oslo i zmontował swój film zrealizowany nie wiadomo gdzie z nagraniem dźwięku wykonanym trzy czy cztery lata później i tysiące kilometrów dalej. Pasowały do siebie idealnie.
Ta historia przykładnie ilustruje stopień precyzji, do jakiej trzeba dążyć: precyzja ma utrzymać w czasie strukturę i rytm spektaklu. Mijają lata, ale można zawsze nałożyć dokładnie dźwięk na obrazy.**) Czy historia jest prawdziwa? Grotowski nie odpowiedział na to pytanie; faktem jest jednak, że pochodzące z ostatniego okresu jego twórczości Akcje były skonstruowane jeszcze bardziej precyzyjnie co często podkreślają nieliczni widzowie tych działań, bo trudno je nazwać spektaklami mimo, że można było je oglądać.
------*) Pisze o tym Zbigniew Osiński w „Jerzy Grotowski. Źródła, inspiracje, konteksty, cz. 1, który przytacza raporty frekwencyjne z poszczególnych spektakli.
**) Grotowski nie pokazuje nam jednak filmu zmontowanego przez „Uniwersytet Rzymski". Zobaczymy inne nagranie Księcia Niezłomnego. - Tak, to prawda, powiedziałem, że nie istniały inne nagrania spektaklu. Jednak później uległ prośbom znajomego reżysera, który także musiał przysiąc, że zdjęcia nie będą w żaden sposób przeszkadzały Cieślakowi. Trudno zrozumieć, co ma na myśli Grotowski, kiedy mówi, że „nie będą w żaden sposób przeszkadzały", ponieważ film, który widzimy wygląda na nakręcony pod kątem ujęć: nie widać publiczności, ale może to wina oświetlenia. Także w tym przypadku nagranie wykonano kamerą ustawioną w jednym miejscu. W pewnej chwili mamy bardzo bliskie ujęcie Cieślaka. W każdym razie Grotowski przyznaje, że cieszy się, że uległ namowom znajomego reżysera filmowego, ponieważ - zgoda - to, co widzimy nie jest spektaklem, a zatem nie można powiedzieć, że jesteśmy świadkami, ale przynajmniej możemy przyjrzeć się dokumentacji czynu, jak członkowie składu sędziowskiego. A to w każdym razie lepsze niż nic.
Książę Niezłomny miał swoją premierę 25 kwietnia 1965. Oparty jest na adaptacji tekstu Calderona autorstwa Juliusza Słowackiego. Z tekstu oryginalnego pozostało niewiele, tylko inspiracja postacią, która w obliczu upokorzeń i tortur stawia bierny opór, czysty ale niezłomny. Prześladowcy zmuszeni są do zadawania mu coraz okrutniejszych tortur. Wewnętrzna siła ofiary zmusza ich do przesady i przekroczenia wszelkich granic. Ta siła fascynuje ich, a mimo to skłania do uczynienia Księcia Niezłomnego męczennikiem. Historia kończy się jego męczeńską śmiercią. Po zakończeniu filmu jak zwykle pauza. Tym razem dłuższa niż zazwyczaj. Później komentarz. -Dlaczego w sztuce Calderona de la Barca, wspaniałego hiszpańskiego dramatu z XVII wieku widzowie oglądali historię męczennika?
Elementy ikonograficzne podpowiadają skojarzenie. Aktor był ubrany tylko w przepaskę na biodrze, jak Chrystus. W spektaklu jest pewien ważny moment, gdy kobieta podtrzymuje męczennika jak Madonna syna w Pięcie Michała Anioła. Zawarto w tej sztuce wiele aluzji ikonograficznych do Chrystusa. Tekst Calderona to historia więźnia Maurów, chrześcijanina, który odmawia poddania się prawu zwycięzców, islamistów. Książę stawia bierny opór aż do śmierci. W spektaklu Grotowskiego prześladowcy nie byli ubrani jak Maurowie, lecz jak sędziowie wojskowi w Polsce z tamtego okresu. Zatem dla polskich widzów obraz ten budził skojarzenia z policją polityczną. Kostiumy wywoływały skojarzenie z aktualnością, ale nie było to skojarzenie kronikarskie, tylko coś w rodzaju zakotwiczenia w rzeczywistości historycznej. Postaci nie były Maurami, a po prostu prześladowcami”. (Gabriele VacisAwareness. Dziesięć dni z Grotowskim. s.164-166)
![]() |
Polski Teatr Tańca. Sanatorium. 2014 |