Zdarzyło się wczoraj - 25 czerwca 2014 r.
Nie da się już spokojnie śledzić nowości związanych z Vistula Gate. Przerażenie wywołuje poziom polskich elit władzy. Dotąd naiwnie myślałem, że tak jest tylko na dole. Hańba! Szkoda na to moich nerwów i czasu. Na szczęście są jeszcze kamienie.
Dotąd wydawało mi się, że kamienie z Budziejewka i Margonina są największymi w mojej części Wielkopolski. Wczoraj okazało się jednak, głaz z Oleszna nie ustępuje im wymiarami a margoniński nawet przewyższa. Mieszkańcy Gołańczy i okolicy doskonale wiedzą że w ich pobliżu znajduje się jeden z największych głazów narzutowych w Wielkopolsce. Niestety (a może jednak -stety?) władze powiatu i gminy nie robią nic aby swym fenomenem przyrody zainteresować turystów z całej Polski. Brak jakiegokolwiek drogowskazu, tabliczki kierunkowej, czegokolwiek co ułatwiło by dotarcie błądzącemu miłośnikowi kamieni.
Nie da się już spokojnie śledzić nowości związanych z Vistula Gate. Przerażenie wywołuje poziom polskich elit władzy. Dotąd naiwnie myślałem, że tak jest tylko na dole. Hańba! Szkoda na to moich nerwów i czasu. Na szczęście są jeszcze kamienie.
Dotąd wydawało mi się, że kamienie z Budziejewka i Margonina są największymi w mojej części Wielkopolski. Wczoraj okazało się jednak, głaz z Oleszna nie ustępuje im wymiarami a margoniński nawet przewyższa. Mieszkańcy Gołańczy i okolicy doskonale wiedzą że w ich pobliżu znajduje się jeden z największych głazów narzutowych w Wielkopolsce. Niestety (a może jednak -stety?) władze powiatu i gminy nie robią nic aby swym fenomenem przyrody zainteresować turystów z całej Polski. Brak jakiegokolwiek drogowskazu, tabliczki kierunkowej, czegokolwiek co ułatwiło by dotarcie błądzącemu miłośnikowi kamieni.
Kamień z Oleszna, pomnik przyrody, znajduje się w borku oleskim, zlokalizowanym na południe od wsi, z prawej strony nieczynnej linii kolejowej do Bydgoszczy, kilkaset metrów za gospodarstwem Oleszno 1. Latem leśna ścieżka do kamienia jest zarośnięta bujną roślinnością, tak gęstą że niedowiarek mógłby po 100 metrach zrezygnować z poszukiwań kamienia. Po ciężkiej przeprawie przez chaszcze nasza cierpliwość zostaje nagrodzenia. Kamień jest imponujący, zaświadcza o lokalnej specyfice polodowcowego krajobrazu. Ma kształt nieregularny, jest jasnoszarym granitognejsem, o długości 430 cm, szerokości 340 cm, po jego bokach rosną dwa okazałe drzewa.
Najbliższe otoczenie jest podmokłe, wręcz bagienne i zapewne z tego powodu i swego ciężaru głaz stopniowo się zapada. Wystaje jeszcze na ok. 1,2- 1,5 m nad ziemię.
Może i dobrze, że do głazu trudno dotrzeć, po cóż zakłócać jego spokój.
Fotografując z lampą błyskową w plenerze możemy zarejestrować orba (z ang. orb=sfera) – artefakt występujący najczęściej w formie koła.
Przez początkujących fotoamatorów i osoby interesujące się zjawiskami paranaturalnymi, orby często brane są za zjawiska nadprzyrodzone jak duchy miejsca czy anioły opiekuńcze.
Wyjaśnienie tego zjawiska jest jednak bardzo proste, w przypadku gdy w powietrzu znajdują się drobinki kurzu (najczęściej), krople deszczu lub owady, światło z lampy błyskowej odbija się od nich i trafia do aparatu tworząc przeważnie białe koliste elementy na zdjęciu. Zdarzają się jednak inne kolory, kształty i struktury. Przyczyna tego zjawiska polega na tym, że przy wykonywaniu zdjęć światło flesza obiekty znajdujące się bliżej lampy błyskowej są oświetlane znacznie silniej. We współczesnych aparatach kompaktowych flesz jest niewielki, jest umieszczony blisko obiektywu a średnica obiektywu jak i element matrycy fotoczułej niewielki. Wszystkie te czynniki sprawiają, że kompaktowe aparaty cyfrowe silnie uwydatniają niewielkie elementy znajdujące się blisko obiektywu. Znajdujące się blisko obiektywu elementy tworzą na matrycy obraz nieostrego obiektu, który na zdjęciu wydaje się znacznie większy niż jest w rzeczywistości*). Takie wytłumaczenie podaje autor artykułu w Wikipedii. Orb zarejestrowany na powyższym zdjęciu nie jest uwieczniony kompaktem tylko lustrzanką i nie znajduje się na pierwszym planie tylko kilkanaście metrów od lampy i obiektywu, w zasadzie światło lampy nie powinno tam docierać, albo bardzo słabo.
Przez początkujących fotoamatorów i osoby interesujące się zjawiskami paranaturalnymi, orby często brane są za zjawiska nadprzyrodzone jak duchy miejsca czy anioły opiekuńcze.
Wyjaśnienie tego zjawiska jest jednak bardzo proste, w przypadku gdy w powietrzu znajdują się drobinki kurzu (najczęściej), krople deszczu lub owady, światło z lampy błyskowej odbija się od nich i trafia do aparatu tworząc przeważnie białe koliste elementy na zdjęciu. Zdarzają się jednak inne kolory, kształty i struktury. Przyczyna tego zjawiska polega na tym, że przy wykonywaniu zdjęć światło flesza obiekty znajdujące się bliżej lampy błyskowej są oświetlane znacznie silniej. We współczesnych aparatach kompaktowych flesz jest niewielki, jest umieszczony blisko obiektywu a średnica obiektywu jak i element matrycy fotoczułej niewielki. Wszystkie te czynniki sprawiają, że kompaktowe aparaty cyfrowe silnie uwydatniają niewielkie elementy znajdujące się blisko obiektywu. Znajdujące się blisko obiektywu elementy tworzą na matrycy obraz nieostrego obiektu, który na zdjęciu wydaje się znacznie większy niż jest w rzeczywistości*). Takie wytłumaczenie podaje autor artykułu w Wikipedii. Orb zarejestrowany na powyższym zdjęciu nie jest uwieczniony kompaktem tylko lustrzanką i nie znajduje się na pierwszym planie tylko kilkanaście metrów od lampy i obiektywu, w zasadzie światło lampy nie powinno tam docierać, albo bardzo słabo.
Jak widać głaz już mocno się zapadł w podmokłe podłoże. |
Inne podanie głosi, że pewnego razu w miejscowej karczmie było bardzo wesoło i gwarno. Doszło do bójki po pijanemu, podczas której został zabity jeden z uczestników zabawy. Szybko wyniesiono zwłoki i podjęto na nowo zabawę. Trzykrotnie tajemniczy, czarno ubrany pan wzywał obecnych do przerwania zabawy. Gdy go nie posłuchano, przeklął ich. Karczma zapadła się pod ziemię. Na drugi dzień na tym samym miejscu znaleziono olbrzymi głaz, który do dziś leży w lesie.
Sama wieś Oleszno jest bardzo ciekawie położona na polodowcowym wyniesieniu. We wsi znajduje się dwór z początku XX wieku. W 1926 roku majątek należał do Magdaleny Kruszewskiej. Jest to budynek parterowy, przekryty dachem dwuspadowym. Obok znajdują się pozostałości parku dworskiego. Na wjeździe do wsi znajduje się sklep i przystanek autobusowy i tam głównie kwitnie życie towarzyskie...
Jakiś czas temu, wiele miejscowości leżących na trasie kolei Gołańcz-Bydgoszcz odciętych zostało od świata, kiedy to kolej została zlikwidowana. Po raz pierwszy idąc w stronę kamienia nawet nie zauważyliśmy, że przechodzimy przez te tory. Cóż postęp cywilizacyjny na polskiej prowincji kojarzy mi się przede wszystkim z degradacją, wykluczeniem i odcięciem. Wystarczy wyjechać za rogatki wielkopolskich miast i miasteczek by ujrzeć Polskę zupełnie inną niż ta pokazywana nam w mediach. A powszechnie uważa się, że Wielkopolska cywilizacyjnie wyprzedza inne rejony kraju. Trudno mi w to uwierzyć. Może tak było na przełomie XIX i XX wieku.
---
Tym razem wszystkie zdjęcia są cyfrowe. Sorry!