środa, 17 lutego 2016

Miasto z mojego snu



*)


Miałem sen: znalazłem się w melancholijnej scenerii obrazu Giorgia de Chirico, dzień był ciepły i słoneczny, nad bezludną przestrzenią górowały budowle o klasycznych kształtach, rzucające długie, ostre cienie. Po kilku minutach dotarłem do centrum, pojawiło się kilka samochodów i pojedynczych przechodniów. Samochody poruszały się bezszelestnie, podobnie jak leniwie przesuwający się ludzie. Tutaj miasto sprawiało wrażenie jakby zostało wy-renderowane przez  program graficzny z lat 90, proste kubiki o dużych płaszczyznach, fasady złamane kolumnadami lub pilastrami. Co było dalej? Sen się skończył, nagle i bezpowrotnie.
Kilka tygodni później znalazłem się w z rewitalizowanej części Lüneburga i odniosłem wrażenie déjà vu, że już kiedyś tu byłem; dzień był wrześniowo-słonecznie-popołudniowy, długie cienie prostopadłościennych budynków padały na ulice tak samo jak w moim śnie...




Podobną przestrzeń zobaczyłem kilkanaście dni temu w filmie dokumentalnym  Planete+ o Nowej Kancelarii  Rzeszy, zniszczonym centrum władzy nazistowskich Niemiec.
Dzisiaj przy ulicy Voßstraße 6, w Berlinie stoją bloki mieszkalne; nic nie wskazuje na to, że tutaj znajdowała się Nowa Kancelaria Rzeszy, główna kwatera Adolfa Hitlera. Plany nowej monumentalnej siedziby Kanclerza Rzeszy, na jego polecenie jeszcze w latach 30. XX wieku, stworzył naczelny architekt III Rzeszy, Albert Speer. Przesłanie było proste: potężna budowla, podkreślać miała wielkość panowania rasy aryjskiej nad światem. Hitler powiedział: Każdy kto wejdzie do Kancelarii Rzeszy musi mieć poczucie, że stoi przed panami świata; budowla miała być symbolem nowego porządku i ambicji Führera; jego gabinet miał prawie 400 m2, paradoksalnie nastąpiło przegięcie skali i niewielkiej postury Hitler - w swym gabinecie, za potężnym biurkiem, po prostu ginął, wydawał się jeszcze niższy i mniejszy niż był.


Berlin. Nowa Kancelaria Rzeszy. Zdjęcie z epoki

Berlin. Nowa Kancelaria Rzeszy. Zdjęcie z epoki


Nowa Kancelaria Rzeszy. Wizualizacja Planete +



Mimo kolosalnej pracy tysięcy robotników budynek stał w zasadzie niewykorzystany. Ostatnie dni Hitler spędził w tzw. Führerbunker (bunkrze Führera), który znajdował się pod Starą Kancelarią Rzeszy. Podczas bitwy o Berlin (16.04-2.05.1945 r.) zarówno Stara jak i Nowa Kancelarie Rzeszy zostały zniszczone przez Rosjan. Powojenna historia Nowej Kancelarii Rzeszy jest również bardzo interesującą, pełna mniej lub bardziej racjonalnych decyzji decyzji. Więcej ciekawostek ;) znaleźć można w dokumencie pokazywanym w Telewizji Planete Plus >>





Gdy znalazłem się we wspomnianej dzielnicy Lüneburga, miejsce skojarzyło mi się to od razu z architekturą tworzoną przez Alberta Speera albo z rzymskimi założeniami urbanistyczno-architektonicznymi położonymi na terenie Municipio Roma XII. Architektura z czasów Mussoliniego, równie monumentalna jak faszystowskie gmachy Speera, istnieje i funkcjonuje do dzisiaj; rzymskie gmachy z lat 30. są mało znaną atrakcją Wiecznego Miasta.Więcej: >>

W Lüneburgu z rewitalizowane budynki po starych magazynach brytyjskiego garnizonu przekształcono w ekskluzywne bloki mieszkalne i siedziby dużych firm. Okazało się, że granica między jawą a snem potrafi być trudno uchwytna.














W jednym z budynków znajduje się KulturBäckerei, (Dorette-von-Stern-Straße 2); wewnątrz budynku znajduje się kilka sal wystawowych a lokalni artyści mogą wynająć sobie pracownie.





Być może przeginam ale niektóre rzeczy kojarzą mi się zupełnie inaczej niż powinny...


Reprodukcja obrazu Giorgio de Chirico
   
__________
 *) Zdjęcia czarno białe nieopisane (+ zdjęcie budynku KulturBäckerei) są mojego autorstwa, wykonane zostały w Lüneburgu we wrześniu 2015 r., na negatywie Polypan F. Prezentowane reprodukcje są skanami z negatywów.

środa, 10 lutego 2016

Dąb "Przemysł II" z Marlewa



Marlewo, dąb Przemysł II, 7.02.2016 r. (skan negatywu 120)

Historia nauczycielką życia

W ostatnich tygodniach publicyści porównują sytuację w jakiej Polski i zmagania rządu Beaty Szydło z ostatnimi dniami I Rzeczypospolitej, kiedy po podjętych wreszcie, próbach odnowy państwa, przeciwko reformom Konstytucji 3 maja, zawiązała się konfederacja targowicka pod protektoratem carycy Katarzyny II,  której celem była obrona zagrożonej wolności! (coś jakby KOD?)
Warto przypomnieć, że podobna polityka sąsiadów wobec legalnych władz Polski, przy aktywnym udziale własnych ale za to możnych obywateli stosowana była już w średniowieczu.




Marlewo, dąb Przemysł II, 7.02.2016 r. (skan negatywu 120)

Równo 720 lat temu, w wigilię rocznicy mordu dokonanemu na  Królu Polski, Księciu Wielkopolskim z rodu Piastów Przemyśle II odwiedziliśmy wyniosły dąb Przemysł II, który rośnie na skraju wsi Marlewo, przy drodze do Siernik, w miejscu gdzie prawdopodobnie ranny Przemysł II został dobity przez Jakuba de Gűntersberga nazywanego w wielu źródłach Jakubem Kaszubą.
Tragedia rozegrała się w środę popielcową, 8 lutego 1296 roku; zadaniem oddziału rycerzy najemników miało być pojmanie przebywającego w Rogoźnie polskiego Króla i uprowadzenie żywego w swoje strony, gdzie jak pisał Długosz miał stać się najwspanialszym pomnikiem sławy ich imienia (inicjatorów porwania) wśród narodów germańskich. Miejsce i czas zamachu były świetnie wybrane, Rogoźno nie posiadało warownego zamku, a straż królewska była w zasadzie symboliczna, król wtedy nie spodziewał się zagrożenia dla swojego życia z żadnej strony. Cel wizyty królewskiej w Rogoźnie był jakbyśmy to dzisiaj powiedzieli rekreacyjny.
Rankiem po całonocnej libacji, kiedy rycerstwo i cały orszak królewski jeszcze mocno spali, nastąpił atak, któremu nikt nie był wstanie się przeciwstawić. Krótka obrona została szybko przełamana a ranny król uprowadzony przez napastników. Sprawcy wieźli ciężko rannego Przemysła przez kilka kilometrów, w kierunku południowo-wschodnim (dla zmylenia pościgu) ale ów zbytnio opóźniał odwrót więc go dobili po czym porzucili królewskie zwłoki na drodze; tam znaleźli je rycerze biorący udział w pościgu. Miejsce znalezienia ciała, czyli zarazem miejsce dobicia (porąbania) rannego króla w tradycji określane jest nazwą Porąblic (Edward Raczyński). Zabójcom udało się zbiec w swoje strony i uniknąć kary.


Marlewo, dąb Przemysł II, 7.02.2016 r. (skan negatywu 120)

Analiza źródeł pozwala domniemywać, że inicjatywa zamordowania koronowanego zaledwie kilka miesięcy wcześniej Przemysła II, wyszła od margrabiów  brandenburskich z linii spokrewnionej z Piastami - był wśród nich Konrad, szwagier polskiego króla i jego dwaj synowie - siostrzeńcy  Przemysła II. O planach wiedzieli i współuczestniczyli w całej sprawie, rycerze z otoczenia króla, z rodów Nałęczów i Zarembów. Skala  zaangażowania w intrygę jednych i drugich była różna w zależności od źródeł a tych nie brakuje. Istnieje teoria, że w zbrodni maczał palce również czeski król Wacław.

Badacze zastanawiali się komu śmierć Przemysła mogła przynieść największe korzyści. Wspomniany Wacław koronował się na Króla Polski w 1300 roku, może być coś na rzeczy? W opinii Jana Długosza motywem uprowadzenia i zbrodni, była złość i nienawiść do Polaków ze strony Niemców, którzy starali się w miarę swych możliwości zniszczyć i unicestwić rodzącą się świetność Królestwa Polskiego. Margrabiom Brandenburskim nie podobało się umocnienie związku Wielkopolski z Pomorzem Gdańskim co dokonało się po koronacji Przemysła; ich pretensje do Gdańska i Pomorza były doskonale znane i artykułowane. Z kolei udział w spisku możnych rodów herbów Nałęcz i Zaremba był elementem gry politycznej prowadzonej już wcześniej w imię doraźnej korzyści wbrew interesom własnego kraju.

~:----------------------------------------------------:~
Katedra – Bazylika śś. Piotra i Pawła w Poznaniu,
2015 r. Skan negatywu 135
Z racji 700-lecia koronacji Przemysła II na króla Polski z inicjatywy Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Oddział w Poznaniu – przeprowadzono w 1995 generalny remont kaplicy. Na zachodniej ścianie kaplicy osadzono potężną płytę epitafijną z brązu ważącą około 3200 kg, wykonaną według projektu prof. Mariana Koniecznego. Ta monumentalna płaskorzeźba przedstawia w centralnej części Przemysła II króla Polski, w towarzystwie ojca Przemysła I i żony Rychezy – Mariana Koniecznego.. Ponad nimi orzeł Przemysła II. (Źródło >>)

Przemysł II. Katedra – Bazylika śś. Piotra i Pawła w Poznaniu,
2015 r. Skan negatywu kolorowego 135

~:-------------------------------------------------------:~ 

Król, Przemysł II zmarł w 39 roku życia, po zaledwie siedmiu miesiącach i jedenastu dniach od swej koronacji w katedrze gnieźnieńskiej; pochowany został w Poznaniu w katedrze św. Piotra; na nim skończyła się obejmująca półtora wieku i pięć pokoleń epoka książąt piastowskich Wielkopolski.
Kronika oliwska podaje, że zamordowany został w zemście za własną żonę, świętobliwą Lukertę (Ludgardę), którą, mając w szpetnym podejrzeniu, sam przedtem kazał zabić - ale to już temat na inny artykuł. Zarówno życie prywatne i polityczne Przemysła II, mimo, że krótkie, pełne było ciekawych epizodów. Opinie współczesnych na temat osobowości i polityki Przemysła II są pełne sprzeczności, ciekawa okazała się za to reperkusja wydarzeń z Rogoźna-Marlewa-Siernik sprzed 720 lat.
Profesor Zygmunt Boras w swojej pracy o Przemyśle II zamieścił rozdział autorstwa Wojciecha Łysiaka, Przemysł II – bohater ludowy. Żaden z Piastów nie utrwalił się w wielkopolskim folklorze w stopniu tak wielkim jak Przemysław II. W Rogoźnie i okolicach spisanych zostało kilkanaście, podań ludowych ilustrujących okoliczności śmierci króla. Już w pierwszej połowie XIX w. Edward Raczyński i Oskar Kolberg lokują miejsce zdarzenia w okolicy Siernik, przytaczają nazwę miejsca morderstwa - Porąblice.

http://www.rck.rogozno.pl/muzeum-regionalne-mainmenu-63

Wojciech Łysiak: W pamięci zbiorowej (a nie historii) zachowało się kilka różnych wersji wydarzenia, w opowieści a postać Przemysła urosła do rangi bohatera ludowego - bohatera , w istocie swej, pozbawionego cech bohaterskich, aczkolwiek uznawanego i utożsamianego z niezwykłym, niecodziennym wydarzeniem.|X|



~:---------------------------o|||o----------------------------:~ 
Źródła:


  • Zygmunt Boras. Przemysław II. 700 lecie koronacji; Międzychód 1995
  • Bronisław Nowacki Przemysł II, Poznań 1995

piątek, 5 lutego 2016

Autor udostępnia książkę o Kwartalniku Fotografia



Latem ubiegłego roku Krzysztof Szymoniak niespodziewanie zniknął. Niechętnie odpowiadał na telefony i e-maile. Zaczęliśmy podejrzewać, że dzieje się z nim coś niedobrego. Sytuacja wydawała się podobna jak w filmie Porwanie Michela Houellebecqa. Szymoniak nie został porwany a z Gniezna nie wyjechał, zaszył się w swojej pustelni przepuszczając jedynie szczątkowe informacje, że intensywnie nad czymś pracuje. Tajemnica wyjaśniła się gdy Krzysztof zwrócił się do mnie (i do kilku jeszcze osób) z prośbą o kilka refleksji na temat roli jaką w fotograficznym rozwoju odegrał nieistniejący "Kwartalnik Fotografia". 




W odpowiedzi na apel Krzysztofa napisałem wtedy: "Kwartalnik Fotografia" ma w moim domu specjalna półkę na strychu, grzbiety pisma zajmują kilkanaście centymetrów, nie udało mi się zdjąć z półki wszystkich numerów na raz, ich waga okazała się ponad moje siły. Kilka chwil później wertując wybrane ‘na chybił trafił’ numery odniosłem wrażenie, że ich zawartość stanowi kompendium i zapis ważnego okresu polskiej i światowej fotografii; czasu kiedy fotografia zaczęła wybijać się na niepodległość. Jeszcze w 10 numerze Zbigniew Tomaszczuk  ubolewa nad niedocenianiem fotografii przez kuratorów i krytyków sztuki jako osobnej dziedziny sztuki. Zaledwie kilka lat później gdy ukazał się ostatni numer wrzesińskiego pisma fotografia istniała na salonach zajmowała w mediach nie mniej miejsca niż inne sztuki wizualne. Co prawda przeciętny odbiorca kultury w Polsce nie kojarzy z fotografią nazwisk innych niż Niedenthal, Sikora i Tomaszewski to przełom propagandowy już się dokonał. Niemała w tym zasługa "Kwartalnika", jego rola popularyzacyjna i edukacyjna dla fotografii jest niepodważalna. Regularne czytanie "Kwartalnika Fotografia" zacząłem dopiero od numeru 10 (2002), zbiegło się to z koniecznością znalezienia dla siebie nowego sposobu ekspresji dla skrępowanej kreatywności.

Jedne drzwi się zamknęły inne otwarły,  fotografia którą dotąd traktowałem hobbystycznie stawała się  coraz ważniejsza w moim życiu. Z czasem okazała się najważniejsza i co istotne - podążając  za Henrykiem Królem - prywatną „oazą wolności”. Temu procesowi KW cały czas towarzyszył.  "Kwartalnik Fotografia", regularne odwiedziny w Galerii PF i na poznańskim Biennale Fotografii oraz udział w bezpośrednich spotkaniach z twórcami stały się filarami na których opierała się moja spóźniona edukacja fotograficzna. W KW znajdowałem nie tylko inspiracje dla własnych poszukiwań, również zjawiska i nazwiska warte spotkania i pokazania u siebie „na wsi”.

Grupa  autorów piszących do "Kwartalnika" zawsze była elitarna i niewielka, ale za to doborowa.

Najważniejsze dla mnie pozostały jednak numery, z okresu gdy pismo prowadził Eryk; jedna z tych kilku osób, które wywarły wpływ na moje poznawanie i myślenie o fotografii.

Wiele tekstów KW ciągle nieźle się czyta, zdarza mi się do nich wracać w swojej  codziennej pracy instruktora fotografii; numer jeden pozostaje rozmowa ze Zbigniewem Liberą z numeru 15/2004. (...)

SC, 11.08.2015

Na okładce 31. numeru Kwartalnika Fotografia - Yang Yongliang "Phantom Landscape/USA Series". fot. Anna Biała (źródło Fototapeta)

Wkrótce dowiedzieliśmy się, że kilka wiosennych i letnich miesięcy życia Krzysztof poświęcił na przygotowania, zbieranie i porządkowanie materiałów, rozmowy z Waldemarem Śliwczyńskim i pozostałymi redaktorami naczelnymi, autorami tekstów i w końcu pisanie książki - nie monografii, ale za to obszernego kompendium wiedzy o tym zasłużonym czasopiśmie.
Pod koniec lata otrzymaliśmy najpierw fragmenty a potem pdf całej książki; do tej pory nie zdawaliśmy sobie sprawy jak tytaniczną pracę wykonał by opisać fenomen wydawanego przez 13 lat, w prowincjonalnej Wrześni, jednego z najważniejszych czasopism poświęconych fotografii artystycznej.

Wkrótce pojawiła się również zła wiadomość - wydanie książki w Wydawnictwie Kropka jest w najbliższym czasie niemożliwe. Inne rozwiązania okazały się dla autora niesatysfakcjonujące lub wymagające zbyt wielu kompromisów. Ostatecznie Krzysztof Szymoniak  zdecydował się wydrukować, w formie papierowej, na własny koszt, jedynie 50 egz. dla bibliotek i autorów zawartych w książce tekstów i wspomnień. Ponadto autor zdecydował się umieścić e-booka w formie pliku pdf w sieci do ściągnięcia lub czytania on-line za darmo.
Na prośbę i za zgodą Krzysztofa Szymoniaka kopię książki umieściłem w swoich dokumentach Google i udostępniam pod linkiem (https://drive.google.com....=sharing). Plik można pobierać za darmo, czytać i rozpowszechniać do woli. Za kilka dni, po opublikowaniu nowego postu, link pojawi się w menu z prawej strony tego bloga.
Link alternatywny - Bez przysłony - na issuu >> lub książka do czytania on line...

W razie chęci nabycia książki w wersji papierowej (50 PLN) proszę kontaktować się bezpośrednio z autorem, Krzysztofem Szymoniakiem <krzysztof.b.szymoniak@gmail.com>




Książka Krzysztofa Szymoniaka o Kwartalniku Fotografia nosi tytuł Bez Przysłony. 13 lat "Kwartalnika Fotografia"; ma 412 stron i składa się z trzech części: eseju wprowadzającego w temat czasopiśmiennictwa artystycznego i fotograficznego, prehistorię i początki Kwartalnika Fotografia; mamy więc historię powstania, rozkwitu i upadku czasopisma; w części drugiej znajdujemy rozmowy z redaktorami naczelnymi, autorami i współpracownikami w tym wywiad rzeka z wydawcą Waldemarem Śliwczyńskim; wyjątkowego smaczku dodają zamieszczone w książce obszerne fragmenty Pamiętnika wydawcy i redaktora W. Śliwczyńskiego; niezwykle cenna jest (co docenimy za lat kilka) trzecia część z antologią książek, indeksami autorów, indeksami autorów fotografii i dokumentacją fotograficzną, indeksem rzeczowym.

Bez przesłony jest pomnikiem wystawionym Kwartalnikowi a pracy i zaangażowania w pismo Waldemara Śliwczyńskiego nikt już nie powinien umniejszać. Krzysztofowi udało się spojrzeć na historię Kwartalnika... z wielu stron, różnorodność relacji  i opinii stanowią o wartości tego wydawnictwa


poniedziałek, 1 lutego 2016

Żyrardów. Pałac Karola Dittricha


Pałac Dittricha, widok od strony parku, 10.11.2015 r. (skan z negatywu 135)

Jednym z najbardziej reprezentacyjnych budynków Żyrardowa jest Pałac Dittricha, mieści się w nim Muzeum Mazowsza Zachodniego w Żyrardowie, założone w 1961 r. jako Muzeum Historii Ruchu Robotniczego m. Żyrardowa a potem przemianowane na Muzeum Okręgowe.


Pałac Dittricha, widok od strony ulicy
Dittricha,10.11.2015 r. (skan z negatywu 120)

Rezydencję wybudował syn Karola Augusta Dittricha, niemieckiego fabrykanta, który wraz z Karolem Hielle rozbudował fabrykę lnu w Żyrardowie. Na przełomie lat 70 i 80 XIX wieku Karol Dittrich jr przejął od ojca fabrykę lnu. Zdaniem pierwszego burmistrza Żyrardowa Józefa Procnera, Karol Dittrich był jednym z najprzyzwoitszych ludzi, hojnych i dobrych(...).
Dzięki jego staraniom udało się zapewnić, pracownikom wszystkich szczebli, standard życia, bardzo wysoki jak na ówczesne standardy. Z jego inicjatywy prowadzono w Żyrardowie wzorcową działalność kulturalną i charytatywną. Zaczęto od wybudowania bazy dla realizacji działań kulturalnych i edukacyjnych: sali teatralnej w Resursie, muszli koncertowej, kręgielni, szkoły zawodowej kształcącej biuralistów na potrzeby fabryki z wykładowym językiem niemieckim (Kantoratschule), powołano szkoły powszechne elementarne i bibliotekę - Powszechną Bibliotekę Fabryczną.




Pałac i Park Dittricha, 10.11.2015 r. (skany z negatywu 135)

Karol Dittrich jr zajmował się także mecenatem artystycznym i kulturalnym, fundując stypendia dla uzdolnionej młodzieży z Krasnej Lipy (skąd pochodził) i z Żyrardowa. W latach 1903-1908 Dittrich finansował studia Pawła Hulki-Laskowskiego na Uniwersytecie w Heidelbergu. Nadwornym malarzem Dittrichów był August Frind urodzony w Krasnej Lipie, którego dziełem są między innymi obraz ołtarzowy w kościele pw. św. Karola Boromeusza oraz portret Karola Augusta Dittricha i Karola Hielle w Pałacu Dittricha.
Wraz z siostrami założył fundację imienia swojego ojca, która zapewniała zasłużonym pracownikom zakładów lniarskich oprocentowane książeczki oszczędnościowe, pod warunkiem, że robotnik będzie systematycznie odkładał na niej 3 procent swojego miesięcznego zarobku; wkład książeczek oszczędnościowych wnoszony przez fabrykę wynosił 50 rubli, a za oszczędzanie fabryka dodawała kwotę równowartą 3 procentom pensji.

Budowę eklektycznego pałacu, wzorowanego na renesansie francuskim z secesyjnymi elementami, Karol Dittrich młodszy zakończył w 1890 roku. Budynek ulokowany jest w (opisywanym wcześniej), parku krajobrazowym (w stylu angielskim z malowniczymi sadzawkami i sztucznymi kaskadami); wejście główne do willi znajduje się od strony ulicy Dittricha.
Więcej o pałacu i parku >>>


Park Dittricha, widok od strony parku, 10.11.2015 r. (skan z negatywu 135)

Willa spełniała funkcje reprezentacyjne, tutaj właściciele Żyrardowa podejmowali swoich gości i podejmowali najważniejsze decyzje dotyczące fabryki choć sam inwestor niedługo w nim pomieszkał. Wspomniany Burmistrz Procner, który bardzo pochlebnie wyrażał się o Karolu Dittrichu, dodawał jednocześnie, że był on jednym z najbardziej nieszczęśliwych znanych mu ludzi.
W swoich pamiętnikach opisuje tajemniczą i dramatyczną historię młodzieńczej miłości Karola juniora i pięknej włoskiej, śpiewaczki. Karol poznał śpiewaczkę (być może artystkę rewiową, lub po prostu aktorkę?), w której się zakochał się do szaleństwa. Jako jedynemu synowi i spadkobiercy wielkiej, nie tylko na owe czasy, fortuny nie wolno mu było wiązać się z kobietą o niepewnej reputacji. Dittrich ojciec był temu związkowi przeciwny, zabronił synowi spotykać się z dziewczyną bez majątku, z niższej sfery. Prawdopodobnie wezwał ja do siebie i za pomocą sporej sumy przekonał aby usunęła się z życia zakochanego Karola. Argumenty okazały się skuteczne bo dziewczyna zniknęła nagle i bez śladu. Według Józefa Procnera Karol nigdy się nie ożenił, zapadł na zdrowiu a mimo to przez wiele lat jeździł po Europie, szukając po całej Europie swojej jedynej miłości, ale nigdy nie wpadł na jej trop.




Park Dittricha, widok od strony parku, 10.11.2015 r. (skan z negatywu 135)


Po dziesięciu latach, w 1891 roku nieoczekiwanie otrzymał od niej list... z Charkowa. Pisała, że leży w szpitalu, jest ciężko chora i prosiła aby jej wybaczył to, że go zawiodła. W tym samym dniu Karol wyjechał do Charkowa, ale nie zdążył... Karol wzniósł jej w Charkowie piękny nagrobek. Czytaj więcej: Dziennik Polski24. Pomnik wielkiej-milosci >>

Po śmierci śpiewaczki Karol zamówił u znanego malarza jej portret naturalnej wielkości. Powiesił go w odosobnionej sali swojej willi w Żyrardowie. Oprócz niego, nikt nie miał prawa wejścia do tej pokoju. Było to swoiste sanktuarium po zmarłej ukochanej. Obraz w końcu uległ zniszczeniu a Karola już nic więcej nie zatrzymywało w Żyrardowie. W 1905 roku przeniósł się pod Drezno, do uzdrowiskowej miejscowości Weisser Hirsch, pozostając prezesem i największym akcjonariuszem Zakładów Żyrardowskich, zmarł w 1918 roku.


Park Dittricha, 10.11.2015 r. (skany z negatywu 135)

------------------------------------------------
Żródła - linki:




Willa Dittricha w Żyrardowie (tam znajdował się sekretny pokój Karola) w różnych porach roku i ujęciach http://www.muzeumzyrardow.pl/old/index_1024.php?id=galeria

..: Notatki z prowincji :..

Notatki z prowincji. Listy z Suicide City 1.

Świat się szybko zmienia, zmienia się internet, powoli zmienia się i ten blog. Od jakiegoś czasu staje się dla mnie - jak to kiedyś p...

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Obserwatorzy