piątek, 24 października 2014

Mój imperatyw, cz. 1. Kolejowa 24





Zabytkowa kamienica przy ulicy Kolejowej (24) znalazła nawet swoje miejsce w portalu turystycznym Polska Niezwykła. I wcale nie z powodu swojej urody, jest pięknym przykładem mieszczańskiej architektury secesyjnej. Sławę miejsca, które należy omijać, budynek zyskał po wojnie, w 1945 r. usadowili się tutaj funkcjonariusze Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. W piwnicach zorganizowali areszt, gdzie więzili żołnierzy antykomunistycznego Wojska Polskiego oraz osoby podejrzewane o niesprzyjanie władzy ludowej. Miejsce stanowiło centrum sterowania i represji skierowanych wobec Żołnierzy Wyklętych, jak obecnie nazywa się działających do 1956 r. członków dawnej Armii Krajowej i NSZ.
W piwnicach budynku przy ul. Kolejowej, funkcjonariusze UB, torturami wymuszali zeznania. Z Wągrowca więźniów wywożili na rozprawy do Poznania. Po wyrokach skazujących osadzano ich w więzieniu przy ulicy Młyńskiej. Po wykonaniu wyroków śmierci UB grzebało ich na poznańskich cmentarzach. O ponurej przeszłości kamienicy przypomina wmurowana w ścianę budynku okolicznościowa tablica.






Po PUBP kamienicę zajmowała komenda powiatowa Milicji Obywatelskiej i oraz Służba Bezpieczeństwa (do lat 90 XX wieku). Po przeniesieniu komendy do nowej siedziby w kamienicy mieści się świetlica i stołówka Gimnazjum. 

W innym miejscu znajdujemy informację o obozie NKWD w Wągrowcu.*) Może chodzi o przejściowy obóz dla Niemców, którzy do 1945 r. stanowili znaczny procent mieszkańców powiatu?





Nie miałem racji **) pisząc,  że na tym terenie nie zdarzały się spektakularne akcje oddziałów podziemia antykomunistycznego wymierzonych w UB i wyjątkowo gorliwych przedstawicieli komunistycznej władzy. Wydaje się, że powiat dość długo opierał się władzy robotniczo-chłopskiej. Oddział Biskupa (AK) rozbity został dopiero w 1950 r. Pamiętać należy, że przed wojną w mieście, podobnie jak w całej Wielkopolsce silne były wpływy endecji. Dlaczego dzisiaj miasto jest enklawą komuny, czerwonym skansenem na mapie Wielkopolski? Bo ruch niepodległościowy w latach 1945-50 był tutaj mocny. Siły NKWD i rodzimej bezpieki rzucone na ten teren musiały być wyjątkowo duże, dobrze uzbrojone i wyszkolone. Walka była długa i zacięta ale skuteczna. Wszelki opór wobec narzuconej siłą władzy został zdławiony. Trudno powiedzieć do kiedy stacjonowali tutaj enkawuziści ale chyba dość długo, bez tego sowieckiego wsparcia rządy komunistów nie trwały by nawet kilku dni. Pokazano mi kiedyś zdjęcia zrobione krótko po wojnie, na których w widzimy świetną komitywę przedstawicieli cywilnej władzy (z pierwszym starostą, Zbigniewem Dolatkowskim na czele) i oficerów NKWD, do tego w rozbawionym damskim towarzystwie. Niestety osoba będąca w posiadaniu archiwum Dolatkowskiego nie zezwoliła mi na ich publikację. 
Sytuacja była wtedy podobna jak w czasie niedawnej okupacji, tak jak Niemcy, zwalczając polskie podziemie, korzystali z usług miejscowych volksdeutschów i kolaborantów, tak samo Sowieci, znaleźli czynne wsparcia u komunistów, różnego rodzaju oportunistów i kryminalistów chętnie podejmujących współpracę z nowym z okupantem, liczących na łupy i protekcję.
Po 1945 nachalnie budowana była legenda wyzwoliciela miasta pułkownika Andrieja Nikitycza Paszkowa, pochowanego pierwotnie na Rynku (Placu Paszkowa), na jego grobie długo jeszcze stał czołg-pomnik, zastąpiony później potężnym obeliskiem postawionym ku czci wyzwoleńczej Armii Czerwonej. Zwłoki Paszkowa i dwóch innych oficerów radzieckich dopiero w 1950 przeniesiono na cmentarz farny. Pomnik zburzony został całkiem niedawno, dopiero w 2008 r.(!) Jego replika stoi jednak na wągrowieckim cmentarzu farnym. Nikomu nie przeszkadza kamień upamiętniający milicjantów i ubeków zabitych przez antykomunistycznych powstańców a znajdujący się na rogu ulicy nazwanej na cześć zabitego w potyczce z partyzantami milicjanta Mieczysława Jeżyka. 



Czy w tej piwnicy aresztowani i katowani byli wielkopolscy patrioci?

Niedawno w Głosie Wielkopolskim ukazała się informacja o ostatnim zgładzonym w Wielkopolsce więźniu politycznym - organizatorze ucieczki z więzienia w Wągrowcu - Zygmuncie Góralskim (pochodzącym ze Żnina) zgładzonym i pochowanym na cmentarzu w Poznaniu. W sierpniu 2014, redaktor Krzysztof M. Kaźmierczak pisał: „8 czerwca 1950 roku z więzienia karno-śledczego w Wągrowcu uciekło dwóch odsiadujących tam kary za posiadanie broni i znieważenie portretu Józefa Stalina więźniów politycznych - Romuald Broniecki z Przysiecznej***) i Józef Antkowiak z Glinna (pow. Wągrowiec). Wydostali się za mur dzięki opuszczonej na plac spacerowy drabinie. Organizatorem ucieczki był 20-letni strażnik więzienny, Zygmunt Góralski pochodzący ze Żnina.




źródło: Głos Wielkopolski

Akcja odbyła się z inicjatywy Zygmunta Biskupa, dowódcy Pierwszego Plutonu Szturmowego Armii Krajowej Ziemi Wielkopolskiej, do którego Góralski należał. Uciekinierzy schronili się w lasach. Zanim rozdzielili się, strażnik dał więźniom swój pistolet maszynowy PPSz (tzw. pepeszę). Nie udało mu się dotrzeć do oddziału AK - został on zresztą rozbity jeszcze w 1950 roku. Ścigany listem gończym Góralski ukrywał się w lasach i u swojej rodziny prawie dwa lata. Kiedy w maju 1952 roku został osaczony przez funkcjonariuszy UB ostrzeliwał się z pistoletu.
Organizatora ucieczki z więzienia w Wągrowcu skazano w październiku 1952 roku. Był sądzony za pomoc w uwolnieniu więźniów, przekazanie broni partyzantom, dezercję, atak na funkcjonariuszy UB i rozpowszechnianie informacji mających zakłócić sojusz ze Związkiem Radzieckim. Góralski otrzymał najsurowszy wyrok spośród wszystkich członków Pierwszego Plutonu Szturmowego AK - karę śmierci. Na egzekucję czekał w celi aż pół roku. Dwa dni po zabiciu Zygmunta Góralskiego pochowano go na cmentarzu komunalnym na Miłostowie - pod nazwiskiem Góralczyk. Był on ostatnim więźniem politycznym zgładzonym w okresie stalinowskim w Wielkopolsce - ofiarą zbrodni sądowej. 



źródło: Głos Wielkopolski

źródło: Głos Wielkopolski


Jak już wcześniej informowaliśmy (...) wiosną Instytut Pamięci Narodowej przeprowadził w Poznaniu ekshumacje Edwarda M. skazanego za przestępstwa kryminalne - napady na Gminną Kasę Spółdzielczą w Kaźmierzu. Ustaliliśmy, że nie zajęto się jednak pochowanym na tym samym cmentarzu Zygmuntem Góralskim. Czy i kiedy IPN zajmie się identyfikacją i godnym upamiętnieniem odważnego strażnika z Wągrowca - nie wiadomo. Informacji na ten temat nie udzielił nam pytany o Góralskiego Krzysztof Szwagrzyk, naczelnik Samodzielnego Wydziału Poszukiwań IPN." (Krzysztof M. Kaźmierczak, Głos Wielkopolski 2014)

Uzupełnienie 2016. Już po napisaniu tego tekstu na stronie Pałuki TV ukazał się szczegółowy tekst Ostatnia ofiara zbrodni sądowej w Wielkopolsce poświęcony Zygmuntowi Góralskiemu. Polecam >>


źródło: Głos Wielkopolski


W pobliżu Wągrowca (1945-1947) często pojawiał się także 30-osobowy oddział Zdzisława Zalecińskiego - Chmury, później Rysia.  W latach 1946-47 bardzo aktywnie działał też kilkuosobowy Szturm Podziemny pod dowództwem Jana Mendoszewskiego, któremu udało się rozbić posterunek MO w Janowcu Wielkopolskim. W tym samym mniej więcej czasie inna grupa partyzantów rozbiła posterunek MO w Gościeszynie.

Wskutek daleko idących represji, zmniejszenia zaplecza społecznego i ogłoszonej przez komunistyczne władze 22 lutego 1947 r. kolejnej amnestii, aktywność podziemia zbrojnego zaczęła zanikać, a kontakty pomiędzy poszczególnymi grupami się rozluźniły, przez co przeprowadzane działania nie podlegały koordynacji. (za PałukiTV)


Kolejowa 24, podwórze, okna świetlicy szkolnej.

Wspomniany wcześniej I Pluton Szturmowy AK Ziemi Wielkopolskiej nazywany po prostu Oddziałem Biskupa, działał na terenie powiatu w latach 1948 - 1950. Dowodził nim Zygmunt Biskup Błyskawica, a od sierpnia do grudnia 1950 r. wspomniany już Zdzisław Zaleciński. Oddział był spory, liczył 31 żołnierzy. W aktach UB znajdujemy notatkę: „Sr. 152/51. Latem 1950 r. na terenie Wągrowca zostaje założona organizacja "Armia Krajowa" przez pracownika pocztowego Zygmunta Biskupa. Działała do jesieni 1950 r. Biskup z polecenia dowódcy organizacji o nazwie "I Pluton Szturmowy Ziemi Wielkopolskiej" - Zygmunta Zalecińskiego vel Góralskiego, Goralczyka ps."Chmura" tworzy organizację której teren działania miał objąć w przyszłości powiaty Wągrowiec i Chodzież. Organizacja nawiązywała do tradycji AK. Celem było gromadzenie broni i środków do prowadzenia działalności. Z Urzędu pocztowego w Wągrowcu zabierają bron i amunicję. Grupa liczyła 31 osób. Skazani wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Poznaniu: Kamasa Henryk, Banaszkiewicz Teodor, Wegner Czesław, Pisarek Józef, Budynek Stanisław. OKBZPNP”
Ponadto w tym samym czasie działalność podziemną kontynuowało na terenie Pałuk kilka osób z Konspiracyjnego Wojska Polskiego, którymi dowodził Antoni Fryszkowski, a od sierpnia 1947 r. Stanisław Matuszewski Mściciel.

Za każdym razem, kiedy przechodzę koło tej pięknej, secesyjnej kamienicy,
w centrum miasta - byłej ubeckiej katowni - czuję się nieswojo.


--- Podsumowując - w wykazie organizacji niepodległościowych działających na terenie Wielkopolski w latach 1945 – 1956 ****) uzupełniając o inne źródła naliczyłem co najmniej 6-7 zbrojnych oddziałów działających w różnym czasie na terenie miasta, powiatu wągrowieckiego i ościennych:
  • Zaleciński, oddział o nieustalonej proweniencji, dow. Zdzisław Zaleciński, liczebność ok. 30 osób, 1945-pocz. 1947
  • I Pluton Szturmowy AK Ziemi Wielkopolskiej, Oddział Biskupa później Chmury, Rysia, dow. Zygmunt Biskup Błyskawica, od VIII 1950 Zdzisław Zaleciński Chmura, Ryś,  liczebność wg. różnych źródeł od 12 do 31 osób, 1948-1950 (źródła podają różne daty)
  • Oddział NSZ Burza, dow. Tadeusz Ciemniak psBurza, liczebność 10 osób, X 1945-26 I 1946
  • Oddział Zemsta  lub   Zryw Młodych do Walki  z Komunizmem 1950-1952, powiat wągrowiecki   woj. Bydgoskie
  • Grupa Leśna Pogromcy (Żurek, Pogromca) lub Ruch Oporu  AK, oddział o nieustalonej proweniencji możliwe, że AK,  VI 1945-28 IX 1946  dow. por Teofil Żurek (Pogromca, Szef, Ojciec);  Gniezno - Wągrowiec - Żnin
  • Szturm Podziemny, oddział poakowski, liczebność kilka osób, 1946-47, dow. Jan Mendoszewski
  • Konspiracyjne Wojsko Polskiego, dow. Antoni FryszkowskiStanisław Matuszewski Mściciel.

źródło: Głos Wielkopolski

Tyle na początek c.d.n.

Więcej zdjęć (cyfrowych) obiektu z ulicy Kolejowej umieściłem na Picasie >>

Uzupełnienie z 1.03.2016

Dziękuję Piotrowi, z informacje o jeszcze jednej grupie działającej na Pałukach. Bracia Bogdan ps. Madaj i Zbisław ps. Jaguar Hądzlikowie już w 1939 roku, zapoczątkowali działalność podziemną na terenie Wielkopolski. W czasie okupacji niemieckiej ich oddział utworzyli działający na terenie Nadleśnictwa Gołabki liczył 70 osób. Walkę kontynuowali po wkroczeniu Armii Czerwonej na teren Pałuk. Dalej cytuję Bartosza Woźniaka (Pałuki nr 1129/40/2013): W rejonie Trzemeszna i Żnina kontynuował działalność z czasów wojny Oddział Leśny AK Korona, określany także jako Banda Madaja lub Organizacja Nocnych Kotów. Ujawniony, a później reaktywowany pod dowództwem Bogdana Hądzlika oddział, w skład którego wchodziło 12 osób, nie przetrwał fali aresztowań ze strony UB i pod koniec listopada 1946 r. został rozwiązany (...)
 W okresie od stycznia 1946 r. do kwietnia 1947 r. Pałuki były terenem działań dla oddziałów o nieustalonej proweniencji. Była to Grupa Leśna Pogromcy, którą od czerwca 1945 r. dowodził por. Teofil Żurek Pogromca, Szef, Ojciec. Liczyła ona 30 osób i dawała o sobie znać m.in. w okolicach Janowca Wielkopolskiego i Wągrowca. Oddział ten został rozbity 28 września 1946 r. pod Łopiennem po starciu z grupą operacyjną UB-MO. Po stronie partyzantów straty wyniosły 14 aresztowanych i 1 zabitego, natomiast po drugiej stronie zginął funkcjonariusz MO. O próbę obalenia ustroju państwowego, która wyrażać się miała udziałem w napadach i zamachach na członków PPR oraz o członkostwo w tym oddziale został oskarżony Izydor Felcyn, który po śmierci por. Żurka objął dowództwo nad ocalałą częścią oddziału. Posiadał automat, pistolet, amunicję i 2 granaty. Wojskowy Sąd Rejonowy w Poznaniu 18 grudnia 1946 r. w trybie doraźnym skazał go z jednego paragrafu na karę śmierci, a z innego na 10 lat więzienia. Bolesław Bierut 27 grudnia 1946 r. nie skorzystał wobec niego z prawa łaski.
     W pobliżu Wągrowca pojawiał się także 30-osobowy oddział Zdzisława Zalecińskiego Chmury, Rysia, dowodzącego od 1945 r. do początku 1947 r. W tym czasie w siatce Konspiracyjnego Wojska Polskiego aresztowanego Gabriela Fejcho 12 kwietnia 1946 r. zastąpił Antoni Fryszkowski Ryś.
W okolicach Wągrowca w latach 1946-47 aktywny był też kilkuosobowy Szturm Podziemny pod dowództwem Jana Mendoszewskiego, za którego sprawą został rozbity posterunek MO w Janowcu Wielkopolskim. W tym samym mniej więcej czasie inna grupa partyzantów rozbiła posterunek MO w Gościeszynie.
     Wskutek daleko idących represji, zmniejszenia zaplecza społecznego i ogłoszonej przez komunistyczne władze 22 lutego 1947 r. kolejnej amnestii, aktywność podziemia zbrojnego zaczęła zanikać, a kontakty pomiędzy poszczególnymi grupami się rozluźniły, przez co przeprowadzane działania nie podlegały koordynacji.
     Od kwietnia 1947 r. do grudnia 1950 r. na Pałukach pewną aktywnością wykazywał się jeszcze I Pluton Szturmowy AK Ziemi Wielkopolskiej, którym najpierw dowodził Zygmunt Biskup Błyskawica, a od sierpnia do grudnia 1950 r. wspomniany już Zdzisław Zaleciński. Oddział liczył 12 żołnierzy. Oprócz tego w tym czasie działalność w podziemiu kontynuowało na terenie Pałuk kilka osób z Konspiracyjnego Wojska Polskiego, którymi dowodził Antoni Fryszkowski, a od sierpnia 1947 r. Stanisław Matuszewski Mściciel.
Więcej Pałuki TV >>>

---
*) Obozy NKWD i Głównego Zarządu Informacji Wojska Polskiego były zlokalizowane w Bakończycach koło Przemyśla, Białymstoku, Bytomiu, Chełmnie, Chodczu, Ciechanowie, Dęblinie, Działdowie, Elblągu, Gorzowie Wielkopolskim, Grabowie nad Pilicą, Grudziądzu, Hrubieszowie, Inowrocławiu-Mątwach, Iławie, Kędzierzynie, Kętrzynie, Kijanach, Kraskowie, Krzesimowie, Krzystkowicach, Lędzinach, Lublinie-Majdanku, Łabędach, Mysłowicach, Nakle nad Notecią, Opolu, Ostrowi Mazowieckiej, Otwocku, Pile, Poznaniu, Pustkowie, Pyskowicach, Raciborzu, Rembertowie, Rykach, Sanoku, Sępolnie Krajeńskim, Skrobowie, Sokołowie Podlaskim, Sokółce, Świętoszowie, Wągrowcu, Wrocławiu, Toszku, Trzciance, Zabrzu, Zdzieszowicach i Żaganiu. Wykazano wiele staranności w zacieraniu śladów. Tablice pamiątkowe zostały wyrwane, a ślady nadal są zacierane. (Źródło: http://blog-roll-polityczny.blogspot.com/2012/09/ja-jestem-rusofobem.html)

**) Prawda jest najważniejsza, (10.10.2014). Pinholeandphotodocument

***) raczej Przysieczyn lub Przysieka


****) http://hczarnecki.republika.pl/wykazorg.htm

piątek, 10 października 2014

Prawda jest najważniejsza



Fot. Radio Gdańsk/Anna Rębas


Z serca

Wykopaliska na warszawskiej Łączce, w Białymstoku a wreszcie odkrycie domniemanych szczątków Inki i Zagończyka*) na cmentarzu w Gdańsku przypominają nam a niektórym dopiero uświadamiają jak bezwzględną i okrutną walkę toczyli komuniści aby przejąć władzę w Polsce.
Dziwi mnie bardzo i denerwuje niska świadomość historyczna naszego społeczeństwa. Czytając komentarze w jednej z lokalnych gazet pod artykułem o żołnierzach wyklętych działających na ich terenie odczuwam bezsilność wobec skuteczności i trwałości czerwonej propagandy jaka przeprała mózgi autorom tamtych tekstów. Po ponad dekadach ciągle wypisują frazesy i przykłady wzięte z PPR-owskiej propagandy z lat 40, jakoby przywódcy antykomunistycznego powstania byli bandytami, mordercami cywilów (jeśli już, to zabijali zdrajców i konfidentów).
Nadal lewicowi historycy nazywają  wojną domową antykomunistyczne powstanie jakie trwało na ziemiach polskich do 1947 roku. Nie należy pozwolić na marginalizowanie walki żołnierzy wyklętych. Powstanie miało znacznie większy zasięg i wzięło w nim udział ludzi niż w  powstaniu styczniowym. To prawda, że w niektórych rejonach kraju np. w Wielkopolsce i na Kujawach nie odnotowujemy spektakularnych akcji, większość ludności też już miała dosyć wojny i na wielkie poparcie walczący tam partyzanci liczyć nie mogli.





Dr Szwagrzyk, archeolog penetrujący najważniejszy wykop w Polsce uważa, że gdyby nie Rosjanie nie wprowadzili u nas swojego zbrodniczego systemu, ludzie leżący na Łączce, byliby ministrami, generałami, dowódcami, profesorami. …to tutaj mamy całą śmietankę państwa podziemnego, ludzi, o których czytałem będąc dzieckiem**) mówi Bartosz Myślicki, archeolog z Uniwersytetu Wrocławskiego. Jednak w tym kraju spotkała ich śmierć, hańba, a w końcu nieznane miejsce pochówku. Ostatnich zabitych ubecy chowali jeszcze w 1956 r.! Później Łączkę wyrównali, najpierw założyli w tym miejscu kompostownik a w końcu śmietnik. Miejsce i ludzie (tutaj zakopani (bo nie pochowani)
Komuniści nie przewidzieli rozwoju genetyki, nie przypuszczali, że osoby przez nich zamordowane będą kiedykolwiek mogły być rozpoznane. Współczesna nauka i technika są tak rozwinięte, że wykopane z ziemi szczątki, mimo, że są bardzo zniszczone przez czas i warunki świetnie nadają się wydzielenia wiarygodnego materiału genetycznego do porównań.





Każdy z nas może coś zrobić aby upamiętnić żołnierzy wyklętych, choćby udokumentować miejsca związane z zapomnianymi bohaterami w swojej najbliższej okolicy. Pałuki były rejonem działań AK - Obwodu Pałuki 315. Bliżej SC działał z kolei oddział Pogromcy Teofila Żurka. Do tej pory nie zdjęto z niego odium bandyty...

---

Radio Gdańsk. Ukryta prawda. Część pierwsza audycji dokumentalnej>>


*) Inka wraca do domu – pod takim tytułem Maciej Pawlicki opublikował w tygodniku „wSieci" obszerny tekst, do którego pretekstem stały się wiadomości, iż prawdopodobnie odnalezione zostały szczątki Danuty Siedzikówny, „Inki" i ppor. Feliksa Selmanowicza „Zagończyka". Autor swój tekst, który jest analizą wyboistej drogi do odkrywania prawdy o PRL, kończy słowami: Czy Polska  zachowa się jak trzeba? Nawet jeśli odnalezione szczątki to nie „Inka" i „Zagończyk", to też chcemy wiedzieć, kim byli, przez którego ubeka, prokuratora, sędziego i kata zostali zamordowani ta nastolatka i ten 40-letni mężczyzna. A „Inki" i „Zagończyka", tak jak Witolda Pileckiego i tylu innych, będziemy szukać nadal, nawet jeśli resortowe dzieci – kontynuując dzieło swych ojców – będą utrudniać te poszukiwania, jak robią to obecnie. Bo od tego, czy pozwolimy „Ince" wrócić do domu, zależy, czy my sami wrócimy do Polski – napisał Pawlicki.  „wSieci" 29 września 2014.
**) Kwatera „Ł” (2013) i Dzieci Kwatery "Ł"  (2014) filmy Arkadiusza Gołębiowskiego

..: Notatki z prowincji :..

Notatki z prowincji. Listy z Suicide City 1.

Świat się szybko zmienia, zmienia się internet, powoli zmienia się i ten blog. Od jakiegoś czasu staje się dla mnie - jak to kiedyś p...

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Obserwatorzy