piątek, 26 września 2014

Leszek Biały Niedoceniony



Skan odbitki żelatynowo-srebrowej na papierze barytowym 20x23 cm.



Koniec rządów i życia Leszka Białego był tragiczny pisał Jasienica w Polsce Piastów. Twierdził, że co prawda książę niczym specjalnym nie odznaczył się w dziejach Polski, ale pewne wiadomości  świadczą o nim dodatnio. W czasach krucjat, szerokiej ekspansji kościoła zachodniego, kiedy ziemie zamieszkiwane przez pogan (w tym konkretnym przypadku chodzi o ziemie plemion pruskich) uznawano za niczyje - władca chrześcijański zobowiązany był do szerzeniu wiary ogniem i mieczem. Leszek Biały uważał i postępował zupełnie inaczej. Jedni uważają, że z lenistwa inni, że z braku odwagi, po wiekach, współcześni nam historycy oceniają Leszka Białego raczej jako człowieka o niskiej energii skłaniającego się do dialogu i współpracy. Książę Leszek nie chciał i nie zamierzał nawracać Prusów siłą. Doradzał zakładanie w ich kraju ośrodków  handlowych, co miało ułatwić przenikanie religii katolickiej drogą pokojową. Warto zapamiętać ten szczegół. Dowodzi on, że tolerancja i skłonność do współżycia z innowiercami na ludzkich warunkach istniały już w Polsce piastowskiej i nie zanikały nawet w dobie głębokiego upadku politycznego Na wyprawę krzyżową Leszek nie wyruszył, wyjaśniając papieżowi, że w Palestynie brak piwa i miodu, bez których żyć nie można. Henryk Samsonowicz w szkicu o Leszku Białym w "Poczcie królów i książąt Polski" pisze o tym tak: (…) złożył Leszek ślub, że weźmie udział w przygotowywanej wówczas wyprawie krzyżowej. W 1218 roku rozpoczął jednak starania o zwolnienie z obowiązku jazdy do Syrii, proponując papieżowi inne rozwiązanie. Zamiast do Ziemi Świętej, gdzie trudno mu będzie jechać, bo nie znają tam piwa, stałego składnika jego stołu, jak tłumaczył papieżowi – zorganizować miał wyprawę do pogańskich Prus. Tu następuje najciekawsza i najoryginalniejsza propozycja. Należy zorganizować handel między Polską a Prusami poprzez reglamentację wywozu najbardziej poszukiwanych produktów – żelaza, soli i broni. W tym celu należy założyć – już na zdobytym terytorium pruskim – miasto, które będzie głównym dystrybutorem tych towarów. Przybywający po nie Prusowie będą mogli stopniowo nauczyć się wiary chrześcijańskiej. Trudno ocenić obecnie stopień realności tego planu, wydaje się jednak, że pomysł pokojowej, gospodarczej i kulturalnej ekspansji zasługuje na uwagę i że jego realizacja mogłaby przynieść efekty odmienne od tych, które miały miejsce w wyniku późniejszych wypraw krzyżackich.



Marcinkowo 2014. To i wszystkie zdjęcia poniżej są cyfrowe.







W roku 1227 książę wyruszył w kierunku Pomorza Gdańskiego, ale tam nie dotarł. Działał w porozumieniu z Władysławem Laskonogim oraz z dziedzicem Wrocławia, księciem Henrykiem Brodatym - pisze dalej Jasienica. Przeciwnikiem ich był Władysław Odonic-Plwacz, (...) zwolennik opierania się na wielmożach duchownych. Opanowawszy północną Wielkopolskę zawarł on przymierze ze Świętopełkiem gdańskim. Leszek Biały, Władysław Laskonogi i Henryk Brodaty obradowali w Gąsawie. Odonic, który umyślnie zwłóczył i wypatrywał sposobnej chwili, naprowadził na nich ludzi Świętopełka. 






Napad przyszedł niespodziewanie, kiedy wielu z uczestników zjazdu zażywało łaźni. Leszek zdążył z niej wyskoczyć, dopadł konia i jął uchodzić w kierunku Marcinkowa. Zginął doścignięty na polach przylegających do słynnego Jeziora Biskupińskiego. Henryk Brodaty odniósł kilka ran i niechybnie straciłby życie, gdyby go nie osłonił własnym ciałem rycerz Peregryn z Weissenburga, którego pamięć sławiono odtąd jako wzór wierności i poświęcenia. Ludzie Świętopełka mordowali każdego, kto się nawinął pod nóż, nie szczędząc bezbronnych i nagich.







Prawem rodowej vendetty Konrad Mazowiecki musiał pomścić śmierć brata. Nie zrobił jednak tego bo bardziej zainteresowany był spuścizną po Leszku Białym. Chodziło o opiekę nad - Grzymisławą, księżniczką łucką - półtorarocznym syna Bolesławem, później nazwanym Wstydliwym. Możnowładztwo krakowskie  przyznała to prawo Władysławowi Laskonogiemu w zamian za przysięgę zachowania praw biskupów i baronów. Ten układ wywołał długotrwałą wojnę domową A uganiający się za marzeniem o tronie Konrad ani spostrzegł że tymczasem za jego plecami dokonywują się rzeczy, mające w przyszłości podważyć sam byt państwa polskiego - pisał Jasienica.**)











Marcinkowo Górne, miejsce śmierci Leszka Białego


Współczesny historyk, Marek Chrzanowski uważa Leszka Białego za postać wyjątkową i niedocenioną wśród innych władców piastowskich, doby rozbicia dzielnicowego. Był księciem władcą krakowskim, którego wszyscy dzielnicowi książęta piastowscy uznawali, choćby czysto nominalnie i w określonych okolicznościach, za posiadającego pewne uprawnienia zwierzchnie nad całością ziem polskich (stąd użycie w tytule terminu princeps Poloniae). Historiografia zdecydowanie nie doceniła roli Leszka Białego w procesie jednoczenia ziem polskich. Książę charakteryzujący się łagodnością, dobrocią, prawością, nadający przywileje Kościołowi, był traktowany jako słaby, pozbawiony charakteru i talentu władca. Jego śmierć, tragiczna i niwecząca część, z trudem wypracowanego dorobku, tylko podkreślała ten negatywny wizerunek.*)
Autorem monumentalnego pomnika Leszka Białego jest Jakub Juszczyk, rzeźbiarz, legionista. Pomnik postawiono w Marcinkowie w 1927 r. Z kolei obelisk stojący w Marcinkowie Górnym upamiętnia 780 rocznicę zamordowania Leszka Białego pochodzi z 2008 r.
------------------

Biskupin 2012. Zjazd w Gąsawie i śmierć Leszka Białego, XVIII Festyn Archeologiczny.

























            ---------------
*) Marek Chrzanowski. Leszek Biały. Książę krakowski i sandomierski. Princeps Poloniae. Ok. 1188- 23/24 listopada 1227
**) Chodzi Jasienicy o rosnący w siłę Zakon Krzyżacki.

niedziela, 21 września 2014

Bydgoszcz. Park Ludowy













Wincenty Witos był politykiem jakiego ruch ludowy nie miał nigdy przed tym ani potem. Współcześni ludowcy mogli by mu co najwyżej buty czyścić.  W czasach Witosa nie istniało jeszcze pojęcie poprawności politycznej, w pismach - trzykrotnego premiera - wielokrotnie, znaleźć możemy krytykę postaw polskich Żydów: Już w 1896 na łamach „Przyjaciela ludu” Wincenty Witos oskarżał Żydów, że usuwają chłopów polskich z każdego dochodowego zajęcia, zmonopolizowali handel i dyktują wysokie ceny, w sojuszu z dziedzicami traktują włościan jak śmieci, sprzedają drożej tym chłopom którzy świadomi są swojej godności. Zdaniem Witosa „ludzi rozumnych, szanujących swoją godność, Żydzi prześladują we wszelki możliwy sposób, starając się ich zohydzić w oczach innych”.
Podczas I wojny światowej Wincenty Witos głosił, że „ludność jeszcze przed wojną miała dość powodów do niechęci, a nawet nienawiści przeciw Żydom, uważając ich zupełnie słusznie za pasożytów żyjących, jej kosztem, to w czasie wojny nagromadziło się tych powodów jeszcze więcej”. Zdaniem Witosa podczas I wojny światowej Żydzi „szpiegowali i donosili” na Polaków, działania Żydów często prowadziły Polaków „pod szubienicę”. Zdaniem lidera ludowców podczas I wojny światowej Żydzi na arenie między narodowej działali na szkodę Polski i Polaków, zwalczali aspiracje niepodległościowe Polaków, uchylali się od służby wojskowej, czerpali dochody z dostaw dla wojska.*)
Po odzyskaniu niepodległości, w czasie pierwszego kongresu PSL Piast Wincenty Witos stwierdził, że stanowiące 35% obywateli II RP mniejszości narodowe są wrogie Polsce i Polakom, Żydzi stanowią poważne zagrożenie dla Polski, groźna dla Polski jest monopolizacja kapitału w rękach żydowskich.
Wspomnienia Wincentego Witosa są doskonałą relacją świadka żydowskiej kolaboracji Żydów z sowietami w 1919 i 1920 roku. Przywódca PSL Piast opisywał jak w Siedlcach wszyscy Żydzi zaangażowali się w tworzenie sowieckiej administracji, wsparli zbrojnie działania Armii Czerwonej, manifestowali nienawiść do Polaków. Zdaniem Witosa w całej Polsce Żydzi uchylali się od wstępowania w szeregi Wojska Polskiego, nie chcieli bronić Polski przed sowiecką agresją. Zarabiali kosztem polskich chłopów na dostawach do wojska.
Po wygranej z sowietami Wincenty Witos na łamach „Włościanina” w 1923 roku krytykował Żydów za ich niewdzięczność. Zdaniem przywódcy ludowców Żydzi nie mieli podstaw by narzekać na swoją sytuacje w II RP. Witos sprzeciwił się temu by Żydzi cieszyli się przywilejami. Polskich chłopów, lider PSL Piast, zachęcał by tworzyli spółdzielnie i uniezależniali się od dyktatu żydowskich pośredników. Zdaniem Witosa Żydzi lichwą pasożytowali na Polakach, oszukiwali Polaków, doprowadzali Polaków do nędzy. (Jan Bodakowwski. Wincenty Witos krytycznie o Żydach. Rebelya)




piątek, 12 września 2014

O złych chłopcach




Poznań, CK Zamek, 2010 r.


Czasami zdarza mi się zapominać, że życie nie kręci się wokół fotografii.*) Rzeczywistość jest znacznie bardziej skomplikowana. Świat szykuje się do wojny, to skutki grzechu zaniechania prezydenta Stanów z początku jego pierwszej kadencji, sprowadziło się to do pozostawienia młodych Demokracji Europy Wschodniej samych sobie wobec Rosji, która nie zrezygnuje z planów imperialnych dopóki... ich nie osiągnie.
Co tak naprawdę wiemy o sytuacji na Ukrainie? Nic albo niewiele. Jakie znaczenie w tym kontekście mogą mieć fakty, że premier Arsenij Jaceniuk jest czołową postacią kościoła scjentologicznego na Ukrainie podobnie jak prezydent Słowacji Andrej Kiski? Czy tajemniczy Kościół Scjentologiczny z siedzibą w Stanach Zjednoczonych przejmuje władzę w Środkowej i Wschodniej Europie?**) Twórca kościoła Hubbard opracował skuteczny system kontroli umysłów, którym zainteresowana była CIA. Nic nie jest naprawdę takie jak by nam się wydawało.


SC, jakiś czas temu


Zdarzają się obrazy (filmowe), które potrafią uzależnić bardziej niż nowy aparat, taki jest Breaking Bad, wieloodcinkowy dramat kryminalny stworzony przez Vince'a Gilligana. Dzisiejsza telewizja może znacznie więcej niż kino, potrafi rozciągnąć historię na wiele godzin, nie rezygnując z wątków pobocznych, główna historia może nagle zatrzymać się i zboczyć w nieoczekiwanym kierunku by po jakimś czasie wrócić na swoje tory. Opowieść o przechodzeniu Waltera White'a i Jessa Pinkmana na ciemną stronę jest czymś zupełnie nowym w świecie telewizyjnej rozrywki. Bohaterowie Breaking Bad po wkroczeniu na drogę łatwego szmalu nie mogą z niej zawrócić, brną coraz głębiej w świat zbrodni, uzależniając się od konieczności pokonywana kolejnych granic niegodziwości. Heisenberg - Walter White zawsze potrafi zracjonalizować swoje przestępcze działania, uzasadnić sobie ich konieczność wobec wyższego celu jakim  jest zagwarantowanie bytu swojej rodzinie po jego śmierci przez produkcję i sprzedaż mety.



SC, 2014 


Włoska, irlandzka, żydowska, rosyjska mafia, bossowie, żołnierze, korupcja, vendetta, zbrodnia i kara to moje ulubione motywy filmowe.***) Bardziej niż akcja (zwykle dynamiczna i pełna przemocy) fascynują mnie mechanizmy przechodzenia dobrych facetów na stronę zła****), funkcjonowanie systemu, to co się dzieje na styku polityki i świata przestępczego... Ostatnio pojawił się przyjemny w odbiorze film, który pozwolił spojrzeć na stereotypowy temat z trochę innej strony.
Rob the Mob - historia oparta jest na prawdziwych wydarzeniach, rzecz dzieje się w w Nowym Jorku w 1991 roku, tłem fabuły jest proces  Johna Gotti, szefa mafijnej rodziny Gambino.*****)
Bohaterem filmu jest para drobnych oszustów Tommy  (Michael Pitt) i Rosie (Nina Arianda) połaczonych namiętnym uczuciem. Początkowo nasi bohaterowie starają się żyć uczciwie, Rosie podejmuje pracę w agencji windykacyjnych a Tommy, zaraz po wyjściu z więzienia, decyduje się do niej dołączyć. Niestety zapierająca dech wysokość kolejnej tygodniówki sprawia, że Tommy zaczyna kombinować jak tu szybko się odbić, bo uczciwą pracą się nie da. Śledząc relacje z procesu Johna Gottiego, wpada na pomysł aby okradać żołnierzy mafii. Zainspirowała go informacja, że faceci z ferajny nie przynoszą broni do swoich klubów. Tommy i Rosie decydują się na ryzykowny krok nie zdając sobie sprawy z ewentualnych konsekwencji. Z początku idzie nieźle, współcześni Bonie i Clyde bezczelnie łupią mafiosów na ich trenie, policja nie wie nic oficjalnie i im kibicuje, szybko stają się sławni, gazety piszą o ich wyczynach… Zadarli jednak z organizacją stojącą ponad prawem, prężną, zhierarchizowaną i świetnie zorganizowaną, wymierzyli jej policzek i co najgorsze ośmieszyli.
Mimo całej sympatii jaką darzymy bohaterów filmu, nie akceptujemy ich beztroski, trudno uwierzyć, że nie zdają sobie sprawy jak niebezpieczna grę zaczęli. Można by wręcz pomyśleć, że są albo świadomymi samobójcami albo niedorozwinięci umysłowo. Niestety, w filmie jak w życiu, w końcu mafia ich dopada.





Film ma dobre tempo, przekaz jest jasny, (co jest rzadkie w popularnych produkcjach Hollywood ostatnich lat), mamy kilka sekwencji mocno trzymających w napięciu. Bohaterowie nie należą do tych, których od początku lubimy i akceptujemy. Nasz stosunek do nich ociepla się w miarę rozwoju akcji. Dawno nie mieliśmy tak udanego filmu rozrywkowego na temat przestępczości zorganizowanej.
Nie sposób nie zauważyć nowej twarzy - Niny Ariandy, dziewczyny o niebanalnej urodzie, w swoim debiucie w roli pierwszoplanowej, gra błyskotliwie co świetnie rokują na przyszłość.





----
*) ;-)
**) Więcej:  Scjentolodzy w natarciu. Wolna Polska, kwiecień 2014
***) Ojciec Chrzestny. Trylogia, Kasyno, Chłopcy z ferajny, Prawo Bronxu, Tajemnice Los Angeles, Życie Carlita, Droga do zatracenia, Kasyno, Gangi NY, Boss of the Bosses, Donnie Brasco, Człowiek z blizną, Blow, John Gotti, Bella mafia, Ostatni Don, Poślubiona mafii, Veronica Guerin i wiele innych
****) Jeszcze lepiej niż klasycznych w filmach gangsterskich pokazuje to właśnie 5 sezonów Breaking Bad
*****) Potężny Jonhn Gotti wpał przez swojego ulubionego zabójcę Sammy the Bull Gravano. Jego zeznania obciążyły dawnego bossa i pozwoliły umieścić go w więzieniu na resztę życia. Gotti stał na czele potężnego klanu gangsterskiego rodziny Gambino, działającego przede wszystkim w Nowym Jorku. Po kilku wygranych procesach, gangster stał się znany. Urok osobisty, szyk i elegancja oraz działalność społeczna sprawiły, że został ulubieńcem mediów, zyskał przydomek Szykowny Don, znalazł się nawet na okładce tygodnika Time. Jego droga do gangsterskiej potęgi usiana była ofiarami, jako że Gotti znany był ze swojej bezwzględności, brutalności i pogardy dla prawa. Zaczął już we wczesnej młodości, ale zapewne od początku wiedział, iż prędzej czy później władze federalne go dopadną. Więcej...
Gravano, człowiek, który wydał Gottiego, swoją działalność w mafii rozpoczął w latach 60., współpracując z rodziną Colombo. Przydomek Byk zyskał z uwagi na swoje gabaryty, masę oraz fakt, że często rozpoczynał walkę na pięści z innymi gangsterami. Początkowo brał udział w zbrojnych napadach i drobnych przestępstwach, ale szybko zajął się lukratywnymi wymuszeniami i lichwą.
Pierwsze morderstwo popełnił w 1970 roku, zabił Joe Colucci, kochanka żony przyjaciela – Tommy'ego Spero. W ten sposób zyskał sobie szacunek wśród potężnych figur półświatka. Na początku lat 70. związał się z rodziną Gambino. Wtedy aresztowano go pod zarzutem morderstwa, ale szybko zwolniono. W 1980 roku wykonał pierwsze zlecone zabójstwo na Johnie Simonie, który bez wyroku mafii planował spisek przeciwko bossowi Angelo Bruno. Niedługo potem jego trzecią ofiarą został zamożny biznesmen, który odważył się obrazić Gravano. W ten sposób stał się ulubionym zabójcą bossa rodziny Gambino, Johna Gottiego i jego zastępcą. Złapany przez FBI złożył zeznania obciążające Gottiego i w zamian skrócono jego wyrok. Po wyjściu na wolność ukrywał się przed mafią. Przeszedł operację plastyczną, był objęty programem ochrony świadków. Ponownie jednak zaangażował się w zorganizowaną działalność przestępczą i handel narkotykami w Arizonie. Trafił do więzienia, gdzie odkryto u niego chorobę Basedowa. Obecnie przybywa w placówce typu Supermax w Kolorado.
Gotti o wielu lat nie żyje, ciekawie potoczyły się losy jego córki Victorii, chciała od życia więcej niż tylko to, co dawała jej mafia. Wyszła za mąż za sprzedawcę złomu, urodziła dzieci i sprzedała swoje życie stacji A&E, która stworzyła reality show Dorastanie Gotti. Zebrała dobre recenzje: Victoria ma w sobie ciepło góry lodowej, a jej synowie urok, cóż, zbirów.
Podobnie Karen, córka Sammy Byka Gravano, ma  taką samą pracę, opowiada o swoim i rodzinnym biznesie na kanale VH1 w reality show Żony mafii.

czwartek, 4 września 2014

Haikyo na Pięknej 13




Bydgoszcz, ul. Piękna 13. (28.08.2014). Biurowiec byłych BZF Foton. Skan odbitki 16x16 cm


Bydgoskie Zakłady Fotochemiczne Foton, swoją świetność przeżywały w latach 1970-1990 r., zajmowały kilka hektarów powierzchni a wieżowiec stojący przy Pięknej 13 był jednym z najbardziej rozpoznawalnych budynków Bydgoszczy. Foton był jednym największych zakładów w mieście, zatrudniał w najlepszych latach 1500 osób. Bydgoska fabryka znana była z produkcji papieru fotograficznego, chemikaliów do obróbki zdjęć oraz materiałów na potrzeby radiologii (źródło Wikipedia).
Niestety duża konkurencja, jaka powstała po 1989 roku i początki cyfryzacji fotografii doprowadziły do powolnego upadku bydgoskiego producenta materiałów fotograficznych.*) Nadzieje na odrodzenie pojawiły się po przejęciu bydgoskiego Fotonu przez czeską Fomę. W zasadzie rola bydgoskiego oddziału Fomy ograniczyła się do pakowania czeskich wyrobów. Sprytni Czesi przejęli oryginalne fotonowskie receptury, niezłych, wywoływaczy: W14 Fenal sprzedawanego jako Fomatol P i drobnoziarnisty W17 Hydrofen, które z powodzeniem sprzedają do dzisiaj. Ostateczne bankructwo nastąpiło w 2007 r., upadek zakładów jest tym bardziej przykry gdy porównamy z sytuacją  Fotonu warszawskiego, firma istniejąca pod różnymi nazwami od 1888 roku, potrafiła przestawić produkcję, przystosować się do nowych warunków, istnieje do dzisiaj pod nazwą Foton Trading










Fotograf nie może obojętnie przejść obok tego miejsca. Od 20 lat biurowiec i pozostałe budynki przy Pięknej 13 są w większości opuszczone, niszczeją i popadają w ruinę, kompleks nie jest ani piękny ani zabytkowy, gdy zostanie wyburzony, wielkiego żalu nie będzie.
Od lat grasują po nim tylko miłośnicy ekstremalnych doznań, eksploratorzy miejsc opuszczonych  efekty ich działań bez trudu znaleźć można w sieci. Są to dokumentacje fotograficzne mniej lub bardziej szczegółowe ale dające przybliżony obraz stanu rzeczy. Podobno pomieszczenia przesiąknięte są smrodem chemii, nie należy tam wchodzić bez maski i latarki. Z dostaniem się do wnętrza ruiny nie ma wielkich problemów.**)





Joanna Bator w swej nowej książce***), w krótkim rozdziale zatytułowanym Haikyo, czyli czar ruin pisze: Haikyo, słowo oznaczające po japońsku ruiny, odnosi się także do pewnego hobby, które cenią nie tylko Japończycy, choć ponoć najwięcej haikyowców mieszka właśnie tu. Nie bez powodu, ale o tym dalej. Angielskie urban exploration albo w skrócie urbex, sens tego, o czym opowiem, zawiera w sobie. Porzucone budynki mieszkalne, szkoły, hotele, zakłady przemysłowe, restauracje, szpitale, cmentarzyska pociągów i maszyn, posmutniałe i puste wesołe miasteczka to miejsca poszukiwane przez haikyowców. Jak pisał niemiecki filozof kultury Georg Simmel, „ruina to siedziba życia, którą życie opuściło”. Haikyo jest dla tych, którzy mają skłonność do melancholii, jaką budzi widok tego, co przeminęło. Fascynuje ich rozpad, gnicie, zarastanie, łuszczenie się, zapadanie w sobie, pękanie świata opuszczonego przez ludzi.
Kultowym miejscem dla japońskich haikyowców jest miasteczko Nichitsu w zachodniej części górzystej prefektury Saitama. Były tu kopalnie, które zamknięto w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, i wtedy wszyscy wyjechali. Życie wyciekło z Nichitsu jak woda z wanny. Lekarze zostawili narzędzia i eksponaty w słoikach (mózg z Nichitsu to obiekt, który pragnie sfotografować każdy haikyowiec). Nauczyciele porzucili klasy w drewnianej szkole na górskim zboczu, uczniowie - zeszyty, książki i czapki. W domach zostały futony, pościel, zabawki, pralki, maszyny do szycia, garnki, buty i parasole powoli obracające się w nicość. Nichitsu leży na zupełnym odludziu, droga jest często nieprzejezdna i nie prowadzi już dalej. Przyjeżdżają tu tylko haikyowcy, którzy dobrze strzegą swoich tajemnic.






Nie ma więc co prosić o mapę dojazdu i wskazówki. Główna zasada haikyo to niezostawianie śladów. Wziąć ze sobą można tylko fotograficzne wizerunki miejsca i wspomnienia ruin. Niczego nie wolno ruszać, niczego niszczyć. Trzeba chodzić samotnie, w ciszy i skupieniu, by poczuć związek z miejscem. Doświadczyć przeszłości zaklętej w przedmiotach opuszczonych przez ludzi, przemijających samotnie starych telewizorach, pralkach, płytach analogowych, które już nigdy nie zagrają, łyżeczkach, spinkach i odkurzaczach. W Japonii wandalizm nie ma wielu zwolenników, a kradzieże są rzadkością i to okoliczność sprzyjająca haikyo. W Nichitsu, skąd ludzie zniknęli, rzeczy zostały tak, jak je porzucono prawie czterdzieści lat temu.****)




Najbardziej mi szkoda ton papieru i chemikaliów, które po upadku zakładów pracownicy wyrzucali na śmietnik - o czym opowiadała mi była pracownica Fotonu. Myślano wtedy: cyfra będzie rządzić, komu potrzebne będą materiały srebrowe. Nie pomyślano o środowiskach szkół artystycznych i rzeszach miłośników tradycyjnych technik fotograficznych. Ceny resztek, wydobytych z pawlaczy ostatnich kopert papieru FOTONU na allegro osiągaj niebotyczne ceny, odbieram to jako pośmiertne zwycięstwo Zakładów Fotochemicznych.

Moim celem nie było epatowanie rozpadem, nawet nie haikyowanie. Chciałem jedynie uwiecznić na kliszy i na papierze fotograficznym miejsce, które powinno ciepło kojarzyć co najmniej trzem pokoleniom fotografów. Nie jest to nawet dokumentacja (choćby z powodu ostrego, południowego światła), raczej impresja, migawka, zatrzymanie w kadrze elementu epoki po której niedługo nie pozostanie prawie żaden ślad materialny.
Bezpośrednim impulsem była wyczytana w necie informacja o planowanym wyburzeniu i postawieniu na tym miejscu budowy mieszkań i sklepów (Gazeta Pomorska, 14.02.2012 r.).
Odwiedzając wiele podobnych miejsc (nie tylko Wapno) optymizmem napawa spostrzeżenie jak niewiele czasu potrzeba aby natura z powrotem upomniała się o swoje, szybko i niepostrzeżenie zajmuje opuszczone przez człowieka terytoria. (…)bujna wegetacja sprawia, że ma się również wrażenie, iż to nie koniec. Po prostu ludzie są teraz zastępowani przez inne stworzenia: gryzonie, zdziczałe koty, lisy, pająki. W zacytowanym już eseju Simmel pisał: „Coś musi się rozpaść, aby poddać się nowym prądom”. Dlatego haikyo to nie fascynacja śmiercią i umieraniem, ale samym procesem przemijania, który jest istotą japońskiej estetyki. „I to minie” – noszę medalik z takim napisem.”*****)






Na koniec jeszcze jeden kawałek literatury autorki Ciemno, prawie noc: Haikyowcy to ludzie, którzy czują nie tylko indywidualną, lecz również gatunkową kruchość człowieczego losu. Po obejrzeniu paru haikyo rzeczywiście można nabrać pewności, że jesteśmy tylko tymczasowymi mieszkańcami Ziemi. Nie ma żadnych podstaw, by sądzić, że nie przeminiemy jak tyle innych stworzeń przed nami. Betonowe ruiny, przedmioty z metalu i plastiku, elektroniczne nośniki z tekstami, których nie będzie już miał kto przeczytać, trochę napromieniowanych śmieci. To właśnie po nas zostanie. A więc bierzcie aparaty i fotografujcie ruiny w Warszawie, Wałbrzychu, Grudziądzu, Radomsku. Może kiedyś jakaś nowa mieszkanka ziemi, zielonoskóra i dzikooka, wygrzebie takie zdjęcie z haikyo, jakim stanie się cała nasza cywilizacja******).





===========================================
--------------------------------------------
------------------------------
-------------------
*) Znalazł się jednak człowiek, który zapragnął ocalić choć trochę z historii Fotonu i tradycyjnej fotografii – był nim Ryszard Chodna. Swój pomysł utworzenia Muzeum Fotografii. Dość szybko znaleziono odpowiednią lokalizację, wszak przy ulicy Garbary 3 stały wolne pomieszczenia po niedawno zamkniętym oddziale FUJIFILM Polska Distribution S.A. I tak w miejscu, gdzie znajdowała się niegdyś Fabryka Płyt Fotograficznych, rozpoczęły się intensywne prace przygotowawcze. Wszystkie przedmioty prezentowane w muzeum są w istocie darami – od Fotonu, Technikum Fotochemicznego w Zespole Szkół Chemicznych w Bydgoszczy i od wielu przyjaciół Ryszarda Chodyny, którzy zajmowali się lub zajmują do dzisiaj fotografią. http://muzeumfoto.byd.pl

**)1. Blog Pawła Krajewskiego.  Opuszczone, zapomniane miejsca w Bydgoszczy. Tekst: Foton 2010-2011 

2. Krzysztof Wyrabkiewicz. Opuszczony budynek Fotonu. Galeria Picasa >>

***) Joanna Bator, Rekin z parku Yoyogi. Wydawnictwo Foksal. Warszawa 2014
****) Tamże
*****) Tamże
******) Tamże

..: Notatki z prowincji :..

Notatki z prowincji. Listy z Suicide City 1.

Świat się szybko zmienia, zmienia się internet, powoli zmienia się i ten blog. Od jakiegoś czasu staje się dla mnie - jak to kiedyś p...

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Obserwatorzy