poniedziałek, 29 października 2012

W.G. Sebald i ostatnie zdjęcia

O cierpieniu śledzia nie wiemy nic - to jedno z najbardziej przejmujących zdań współczesnej literatury autorstwa W.G. Sebalda (Pierscienie Saturna),   przypomniane zostało w ubiegły poniedziałek w radiowej Dwójce. Zachęcam do wysłuchania audycji z II PR "Wywoływanie martwego świata". W arcyciekawej dyskusji udział wzięli: Magdalena Heydel, Adam Zagajewski, Dariusz Czaja i Grzegorz Jankowicz a całość prowadzili Dorota Gacek i Andrzej Franaszek.

Przeprawa przez Wisłę pod Gniewem, październik 2012. Wglądówka I, baryt Fotonu, 15x15 cm


Wglądówka I, Fomaspeed S312, 12x17 cm

Podczas promocji Austerlitza A. Zagajewskim zadał Sebaldowi pytania jaką rolę pełnią i dlaczego w swoich książkach umieszcza czarno-białe zdjęcia, W.G. Sebald odpowiada:
Na początku nie robiłem tego świadomie. Miałem zwyczaj zbierania zdjęć zanim podjąłem pierwsze próby pisarskie. Gdy już pisałem te zdjęcia stały się częścią materiałów i źródeł, które gromadziłem. Często stanowiły one punkt wyjścia, albo były to zdjęcia z albumów różnych osób, z którymi rozmawiałem. Podsumowywały ich doświadczenia – tą część ich życia, którą trudno byłoby oddać za pomocą słów. Dlatego odkryłem, ze mają one swoje miejsce nie tylko w procesie pisania ale i w jego wytworze końcowym. Czytelnik beletrystyki chce być podtrzymywany w złudzeniu, że to co czyta nie jest tylko wymyśloną bajką ale w pewien sposób ma osadzenie w faktach, a co go może lepiej przekonać niż zamieszczenie fotografii w która mamy skłonność uwierzyć od pierwszego wejrzenia.
Fotografia może także ułatwić oszustwo. W Austerlitzu są takie przykłady fałszerstwa, zamierzonego fałszerstwa. Inny powód związany jest z tajemniczą jakością tych zdjęć. Dzisiejsze fotografie (na kolorowych filmach) wywoływane w ciągu godziny w sklepach KODAKA nie kryją żadnych sekretów. Ale te dawne, znajdowane w rodzinnych albumach mają swoją tajemnicę, ich sens wychodzi poza obraz i wydaje się wyznaczać jakieś odpowiedzi. Ten rodzaj przejmującej obecności, gdzie emanuje z fotografii osoba, o której wiemy, że już dawno odeszła, oddziałuje na mnie w sposób niesamowity. To uczucie nie mija. (tłumaczenie M. Łukasiewicz)


Suicide City, 24.10.2012 r.  Wglądówka I, Fomaspeed S312, 11x11 cm

wtorek, 23 października 2012

Nie skanujemy. Manifest

Wapno. Dokumentacja 2005-2010, fragment wystawy, wszystkie prace 
są wykonane ręcznie (pod powiększalnikiem, w jednym egzemplarzu).
Foto. D. Hilbrecht

MANIFEST

Od dzisiaj wydajemy prywatną wojnę cyfrowemu oszustwu, binarnym manipulacjom, wirtualnym fotografiom, analogowo-cyfrowym hybrydom. Postanowiliśmy z kolegą Bogusławem (Biegowskim), że nie będziemy skanować. Negatywy, zdjęcia wykonane analogowo nie będą kopiowane przez skanery, jeśli zajdzie konieczność umieszczenia analogsa w sieci, to jedynie jego cyfrowe zdjęcie z wyraźnie widocznymi obrzeżami (fragmentami stołu, ściany itp.) a nawet dłońmi z palcami, trzymającymi odbitkę. Nie będziemy robić żadnych wydruków ze skanowanych obrazów żelatynowo-srebrowych, kolodionów, cyjanotypii, pinholi itp. Publicznie prezentować będziemy jedynie oryginalne negatywy lub pozytywy.
Jedynym wyjątkiem będzie przygotowanie zdjęć dla poligrafii, ale w tym wypadku opis wydrukowanego zdjęcia musi zawierać informację o tym, że jest to skan zdjęcia. Negatywy nigdy nie będą skanowane!
Z kolei, jeśli fotografia będzie wykonane cyfrowo, to  nie wolno jej będzie udawać szlachetnych barytów, choćby nie wiadomo na jak specjalistycznym i drogim papierze była wydrukowana.
Absolutnie niedopuszczalne będą hybrydy, jak na przykład, skan zdjęcia lub negatywu wydrukowany na transparentnej folii, którą  naświetla się na papierze fotograficznym.
Skany które, do tej pory już się znalazły w sieci (np. na blogach), niech już tam zostaną, stopniowo będziemy dodawać dodatkowe opisy, zresztą prędzej czy później wszystko samo zniknie (nieuchronne awarie serwerów itp).


Pusty śmiech i zażenowanie ogarnęły mnie, kiedy na wystawach Wlkp. Festiwalu Fotografii im. Ireneusza Zjeżdżałki, zobaczyłem autorskie sygnatury na wydrukach (cóż z tego, że idealnych) ale tylko wydrukach. Ciekawe co by na takie praktyki powiedział Eryk? Chyba by nie zaprotestował, był bardzo tolerancyjny - (ale nie wydaje mi się aby sam tworzył hybrydy). Na tym festiwalu jedynie Konopka i Lech, autorzy kolekcji wrzesińskiej, pokazali  stykówki, (mniej i bardziej udane) ale za to prawdziwe odbitki z negatywu na papierze fotograficznym.

foto. Kasia Piechowiak

Moja wystawa Wapno. Dokumentacja 2005-2010 wisi od kilku dni w galerii MDK w SC, można ją oglądać jeszcze do 6 listopada. Pragnę w tym miejscu jeszcze raz podziękować za przybycie wszystkim, którzy przyjechali, często mimo znacznej odległosci od SC. Świetlica Kolektyw Fotograficzny nie zawiodła, jak zwykle. Szczególne podziękowania należą się Krzysztofowi (Szymoniakowi), którego laudacja na moją cześć, często ocierała się o panegiryzm. Gdybym był osobą nieco bardzie zadowoloną z siebie i swoich osiągnięć fotograficznych to po takiej mowie, mógłbym już szykować się do zakończenia działalności i przygotowywać się do wiecznego spoczynku.
Z kolei Witek (Jagiełłowicz) najtrafniej skomentował moje zamiary estetyczne. Odniósł wrażenie jakby zdjęcia Wapna wykonał agent PZU w czasie oszacowywania strat po katastrofie. Taki też był mój zamiar przy pracy nad projektem, czyli pozbawienie się przyjemności nadawania fotografiom indywidualnego wyrazu czyli skrajnie rygorystyczny dokumentalizm.

foto. Daniel Hilbrecht

Ważnym i nieco jaśniejszym, niż zdjęcia z Wapna, punktem wieczoru była prezentacja książki Krzysztofa Fotografioły. Okołofotograficzne ćwiczenia umysłowe.  To rzadki na naszym rynku zbiór esejów o fotografii. O ludziach i sprawach związanych z uprawianiem fotografii. Trudno mi recenzować materiał, gdyż jeden z rozdziałów bezpośrednio mnie dotyczy.
Polecam rozpocząć czytanie od tekstu Fotografie z masakry, czyli Gardelegen mojej matki. Mamy tutaj do czynienie wyjątkowym przykładem okołofotograficznych rozważań, do których pretekstem jest mało znany, makabryczny epizod II wojny światowej. Jeden z niezliczonej liczby mordów i gwałtów dokonanych przez Niemców w ostatnich dniach wojny. Tekst jest wielkim moralitetem o tym jak cienka i delikatna jest otulająca nas warstewka kultury, jak często i łatwo górę bierze patologiczna natura człowieka...  cdn.

Smutno. Pożegnanie barda


Jacek Kaczmarski (1957-2004) i Przemysław Gintrowski (1951-2012). Gdańsk, sierpień 1981 r. 
Skan z pozytywu. LS

A wydawało by się, że tak niedawno pożegnaliśmy Jacka Kaczmarskiego. Smutne. W niedzielę odszedł Przemysław Gintrowski (ur.1951). Wielki artysta, bard,  głos naszego pokolenia "S". Ostatnio zapomniały o nim mainstreamowe media... cóż głosił niepopularne prawdy. Był bezkompromisowy, ostro piętnował naszą chorą rzeczywistość polityczną. Jedna z ostatnich jego publicznych wypowiedzi (dla Naszego Dziennika) brzmiała: Wielkie media robią ludziom wodę z mózgu w tak prostacki sposób, że aż trudno w to uwierzyć. Myślę, że Polacy w końcu nie wytrzymają tego i dojdzie do powtórki sytuacji z 1980r. - powstanie wielki narodowy ruch sprzeciwu. Przemysław już nie doczekał, a my? 




Suplement z grudnia 2013 r.:
Te zdjęcia znalazły się, w lipcu 2013 r., na okładce raptularza-gazety festiwalowej NADZIEJA - 10. edycja Festiwalu Piosenki Poetyckiej im. Jacka Kaczmarskiego Nadzieja w Kołobrzegu.


sobota, 20 października 2012

Obrazki z wystawy

Wielkopolski Festiwal Fotografii im. Ireneusza Zjeżdżałki. Poznań 19.10.2012 r. Nokiografie

Objazdowy Warsztat Form Fotograficznych. Świetlica Kolektyw Fotograficzny.

Kolekcja wrzesińska 2009. Bogdan Konopka (na zdjęciu Paweł Kosicki)

Bogdan Konopka

Projekt PKS

Projekt PKS. Na zdjęciu Robert Andre

Projekt PKS

Kolekcja wrzesińska 2010. Andrzej Jerzy  Lech





Z drugiej strony. Dokumentuje Paweł Szott



Z drugiej strony. Na zdjęciu Janusz Nowacki

Z drugiej strony. Na zdjęciu Jerzy Miecznikowski

Kolekcja wrzesińska 2012. Mariusz Forecki

Krzysztof Szymoniak - FOTOGRAFIOŁY (na tle zdjęć Hanza Eberta).

piątek, 12 października 2012

Węsiory 2012




Efektem dość intensywnych przygotowań do wystawy jest pewne spowolnienie rytmu tego bloga. Aby przerwa nie była zbyt długa, zamieszczam dzisiaj materiał archiwalny - niezbyt stary bo z lipca br. - a wykonany w Węsiorach, o których pisałem w tym miejscu kilkakrotnie. Tym razem Węsiory odwiedziliśmy bez imperatywu fotograficznego. 
Tytułem przypomnienia: Węsiory, na Kaszubach leżą w Gminie Sulęczyno w Powiecie Kartuskim. Rezerwatem opiekuje się Stowarzyszenie Badań kamiennych Kręgów. Bardzo pomocne okazują się  zawieszki na drzewach, informujące o tym gdzie jesteśmy i jak należy się tu zachować - sposób  tani i skuteczny.











Intelektualna przygoda duszy - ATTENBERG* 

Przedwczoraj na drugim w tym sezonie spotkaniu DKF Piąty Element pokazałem film Athiny Rachel Tsangari Attenberg. Od czasu Antonioniego nie było chyba w kinie europejskim tak odważnego eksperymentu, starającego się dosadniej wyrazić poczucie alienacji - pisał recenzent polityki. Mogę dodać, że od czasów Antonioniego nie spotkałem się, aby w sekwencjach "nie dziania się" zawarty był tak potężny ładunek emocji jak w obrazie Athiny Tsangari. Nawiązań do Antonioniego jest zresztą kilka, choćby sekwencja zamykająca film jakby żywcem przeniesiona z filmu Zawód reporter (Professione: Reporter).
Jest w filmie tyle warstw i odniesień do historii, antropologii, tradycji kina i sztuki w ogóle, że odnajdywanie ich jest wspaniałą intelektualną przygodą. Podczas rozmowy po filmie, okazało się, że każdy uczestnik seansu znalazł w tym obrazie coś co osobiście go bardzo poruszyło, a w zawsze było to coś innego... Warto  wspomnieć o warstwie muzycznej, przypomnieniu francuskiej piosenki z lat 60 - Tous Les Garçons Et Les Filles (Francoise Hardy) oraz kilku kawałków Suicide, zespołu, który jako jeden z nielicznych z lat 70 daje się jeszcze słuchać.





Na wernisaż mojej wystawy Wapno. Dokumentacja 2005-2010 zapraszam do SC za tydzień, w sobotę, 20 października 2012 r. o godz. 18.00. Więcej >>

*Attenberg, reż. Athina Rachel Tsangari, prod. Grecja, 90 min

środa, 3 października 2012

Nowe obiekty w kolekcji Big Agawa

Antybechery. B. Agawy ze Żnina i Gniewu 





__Na rondzie w Żninie (wyjazd na Gąsawę, Inowrocław, w pobliżu cukrowni i dworca kolejki wąskotorowej  znajduje się okazała agawa. Sfotografowaną z każdej strony (umieszczona w kontekście  z przyjemnością włączyłem ją do kolekcji.
Rondo miało imię, przez pół dnia w zeszłym roku, jak podaje Gazeta Pomorska na donicy z agawą, akurat w 31. rocznicę Sierpnia '80 ktoś przybił tablice  RONDO SOLIDARNOŚCI, dwie aby były dobrze widoczne z każdej strony. Władze miasta zaprzeczyły aby rondo otrzymało nazwę z ich inicjatywy, więcej >>

W tle widoczny jest ciekawy fragment industrii - żnińskiej cukrowni.
- Ta donica to własność ratusza. Zarządowi Dróg Wojewódzkich nic do niej. Może przybierać różne barwy - twierdzi Henryk Tokarz, znany w regionie działacz "Solidarności”. (fot. Iwona Woźniak)

__Druga roślina pochodzi z Gniewu, na Pomorzu a konkretnie Kociewiu. Najbliższe otoczenie gniewskiego zamku i rezydencji Marysieńki Sobieskiej jest placem budowy. Jednym z pierwszych obiektów ustawionych przed restaurowanym aktualnie, nowym hotelem, jest agawa właśnie, może jeszcze nie big ale w przyszłości?


..: Notatki z prowincji :..

Notatki z prowincji. Listy z Suicide City 1.

Świat się szybko zmienia, zmienia się internet, powoli zmienia się i ten blog. Od jakiegoś czasu staje się dla mnie - jak to kiedyś p...

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Obserwatorzy