sobota, 22 października 2011

Czas się obudzić, kolesie!*

Jedyna różnica między mną a surrealistami jest taka, że to właśnie ja jestem prawdziwym surrealistą. (Salvador Dalí)
 


    W 2011 roku  już 12 osób, odebrało sobie życie w Suicide City... Czarna seria trwa, bez przerwy, od 2007 roku. Postkomunistyczne władze, niewiele ponad 20 tysięcznego**, Suicide City nie widzą problemu. Przyczyny targnięcia się na życie są zawsze "osobiste". Winą samobójcy jest, że nie ma dla niego pracy, że wpada w spiralę długów, że z tych powodów rozpada mu się rodzina...


Przez ponad 3 lata istniał jakiś niepisany układ miedzy ratuszem lokalnymi mediami, aby nie podgrzewać atmosfery a sprawę zamiatać pod dywan. Po jakimś czasie dywan okazał się za mały i problem zaczął spod niego wyłazić. Prasy ogólnopolskiej nie udało się ocenzurować i pojawiły się artykuły o przeklętym mieście w Fakcie i Wprost. Kolejne przypadki, z pewną nieśmiałością, ponownie odnotowywać zaczęła lokalna prasa.


Uniwersyteccy socjo- i psycho-logowie tylko czekają na zaproszenie do zbadania zjawiska. Nikt ich jednak nie zaprosi, bo ratusz wie doskonale, jaka jest przyczyna fali samobójstw i nie zamierza nic zmieniać. Jest dobrze jak jest. Ludzie umierają, bo są bezsilni, a na Titanicu trwa nieustający bal. Ci co mieli dosyć determinacji i odwagi już dawno wyjechali, bliżej lub dalej.
W świecie fotografii i reklamy Suicide City słynne jest kalendarzem wydawanym przez tutejszą fabrykę trumien. Trumny  reklamują skąpo ubrane panienki, wyginające się na stylowych trumnach. W kalendarzu 2012 panny są już całkiem nagie i fantazyjnie pomalowane. Body painting to też sztuka.
Świat Suicide City jest tak surrealistyczny, ze nawet mistrz Salvador by go nie wymyślił.

2007
     Gorączka obejmuje całą Europę i Amerykę. Tym razem nie będzie bezboleśnie. 1% populacji ma wszystko pozostali zaledwie tyle aby przeżyć kolejny dzień. Syci urzędnicy, na kolejnych szczytach Unii debatują jak zjeść i utrzymać ciastko. Jednak czas zmian jest nieuchronny. Na razie, na ulicę wyszli oburzeni, wkrótce wyjdą i zgorzkniali-wkurwieni. Wyjdą na ulicę bo nie mają nic do stracenia, poza "śmieciowymi umowami". Młodzi potrafią się świetnie organizować za pomocą internetu. Bez trudu znajdą przepisy na  "koktajle Mołotowa". Wkrótce zapłoną nie tylko kosze na śmieci. Czas się obudzić, kolesie!

2008
___________________
* Tytuł dzisiejszego postu wzięty został z planszy, która stała na rynku w Suicide City w 1991 r., w czasie imprezy Eko-Czad 
** Był czas, że miasteczko miało prawie 30 tys. mieszkańców. Aktualnie najwyżej 24 tys. 

niedziela, 16 października 2011

czwartek, 13 października 2011

Moc kamieni w Kępnie

Zapraszam jutro (14.10.2011 r., o 17:00) do Kępna, gdzie eksponowana będzie moja wystawa MOC KAMIENI...
W zasadzie, te zdjęcia nigdy nie poskładały by się w wystawę, gdyby nie rozmowa z dyrektorem Powiatowej Biblioteki Publicznej w Kępnie Wiesławem Walasem, w kwietniu ubiegłego roku. Dywagowaliśmy nad wystawienia KAMIENI w bliżej nieokreślonej przyszłości. Dzięki temu udało mi się doprowadzić projekt do etapu, na którym mogłem podjąć próbę pierwszego podsumowania. Projekt jest w ciągłym rozwoju,  im dłużej fotografuję KAMIENIE, tym lepsze okazują się zdjęcia. Z upływem lat temat staje się coraz bardziej przyjazny, a fotografowanie jest tylko pretekstem do poznawania. Podczas spotkania w Kępnie postaram się pokazać dokumentację z naszych ostatnich, tegorocznych działań na kręgach.
Relacja na stronie PBP w Kępnie >>

środa, 5 października 2011

Pamiątki PRL-u. T-34-85 z Czarnkowa n/Notecią

Poznań, ul. Wrocławska, 15.10.2011 r.
Nie ekscytuję się PRL-em i jego zabytkami. Uważam wręcz, że zorganizowanie np. wystawy sprzętów AGD z tamtych czasów jest działalnością szkodliwą. W całym byłym bloku socjalistycznym jak grzyby po deszczu wyrastają muzea komunizmu i knajpy stylizowane na tamte, siermiężne czasy. Widziałem nawet piwo firmowe, jednego z poznańskich barów w specjalnej butelce, tzw. bączku. Prawie wszystko z lat 1945-89 jest dzisiaj  "kultowe" a nawet "cooltowe". Młodym ludziom urodzonym w latach 80 czy 90 wydaje się, że były to coolerskie  czasy saturatorów na ulicach, po których jeździły "kultowe" auta WarszawaSyrenka i Trabant. Ludzie ponoć żyli biednie ale wesoło. W telewizji "pokazywali" "Klossa" i „pancernych” oraz festiwale muzyczne  z udziałem Maryli Rodowicz i Anny Jantar, a w kinach „Rejs” i „Misia”. Ujawniony niedawno przypadek, choćby reżysera Marka Piwowskiego, twórcy „kultowego” REJS-u, (który bez przymusu, ochoczo donosił socjalistycznym służbom na kolegów artystów) przypomina nam po raz kolejny, że za tą fajną fasadą istniało codzienne życie ludzi ustawicznie kontrolowane przez SB. Znaczna część społeczeństwa nie chce wiedzieć, że byli funkcjonariusze ciągle kontrolują życie polityczne i gospodarcze w Polsce. Są ciągle na tyle silni, że nie dopuszczają do nawet minimalnego ograniczenia swoich wpływów. Chcą abyśmy sobie myśleli, że wtedy żyliśmy w "Misiu" ("Uwikłanie", reż. J. Bromski 2011).
Moda na PRL  jest rodzajem prania młodych mózgów, która wraz z likwidacja historii w szkołach, dewaluacją dyplomów studiów wyższych ma ostatecznie  przyczynić się do zbudowania społeczeństwa bezideowego, nihilistycznego.
Coś jednak z tymi pamiątkami naszej niechlubnej historii trzeba zrobić. Wzorcowo rozwiązany został problem czołgu w Czarnkowie.

T-34-85 z Czarnkowa n/Notecią






Przez wiele lat przejeżdżając przez Czarnków obowiązkowo zatrzymywaliśmy się na Rynku, gdzie na  na potężnym postumencie stał radziecki czołg. T-34 górował nad placem w centrum miasta od 1945 roku do marca 2006 r. W „czasach nowego porządku” mimo wszystko ciągle stał. Władze miasta długo miały z nim problem, bo dookoła pomnika leżeli polegli w pobliżu krasnoarmiejcy.  Był nawet pomysł sprzedaży i znalazł się kupiec. Ostatecznie Sowietów ekshumowano i z honorami pochowano na cmentarzu miejskim a czołg zdjęto z cokołu i postawiono okolicy Osiedla Parkowego (przy drodze na Poznań).  Czarnkowska maszyna to T-34-85 wyprodukowany przez Uralskij  Tankowoj Zawod Nr. 183 im. Kominternu, Niżnyj Tagił, w 1944 roku. Zniszczony został w pobliżu miasta w styczniu 1945 roku. Na polecenie ówczesnego komendanta Czarnkowa, ściągnięto go z pobojowiska i ustawiono na cokole. W akcji wykorzystano  niemieckich jeńców.  Przez 60 lat czołg był pomalowany na biało z napisem "Kołchoźnik Perejasłowszcziny". Na wieży namalowany był trójkąt i numer 143.
Zdjęcia zrobiłem w listopadzie 2005, na wieść, ze pomnik ma zostać rozebrany a czołg przeniesiony.

Maszyną, która jako pierwsza brała udział w wyzwalaniu Czarnkowa był amerykański Sherman (z radziecką załogą), trafiony i zniszczony przez Niemców w centrum miasta.
Temat czołgu z Czarnkowa na Forum "Wiedzy i Życie" >>

..: Notatki z prowincji :..

Notatki z prowincji. Listy z Suicide City 1.

Świat się szybko zmienia, zmienia się internet, powoli zmienia się i ten blog. Od jakiegoś czasu staje się dla mnie - jak to kiedyś p...

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Obserwatorzy