poniedziałek, 27 czerwca 2011

Dokumentacja. Kurhany w Żydowie


Między Polanowem a Bobolicami znajduje się miejscowość Żydowo, znana z wybudowanej tutaj (w latach '60 XX w.) elektrowni szczytowo-pompowej.
Żydowo chlubi się udokumentowaną historią, sięgającej czasów najdawniejszych. Paradoksalnie, przy okazji budowy elektrowni, archeolodzy mogli przeprowadzić tu gruntowne badania, które odpowiedziały na wiele pytań, a wiele innych pozostawiły otwartymi. 


   Najlepiej rozpoznanym obiektem archeologicznym w obrębie Żydowa jest cmentarzysko kurhanowe położone przy drodze do elektrowni. Dla  niewtajemniczonego oka ta wczesnośredniowieczna nekropolia ukazuje się jako dziwny, pofałdowany teren, porośnięty bukami z całą masą wystających, wokół pagórków, kamieni. Obiekt jest absolutnie afotograficzny. W rzeczywistości znajdują się tutaj 22 kurhany czworoboczne i okrągłe o konstrukcji kamienno ziemnej o różnym stopniu zachowania.  Na podstawie badań wykopalisk z kilku kurhanów, archeolodzy datują całe cmentarzysko na XI–XII wiek, czyli czasy początków polskiej państwowości. Na jednym ze stanowisk archeolodzy znaleźli tutaj ceramikę z neolitu co świadczy o znacznie wcześniejszym osadnictwie na tym terenie.



   W Żydowie warstwy kulturowe nakładały się na siebie. W okolicy (na grzbiecie morenowym) znajdowała się osada kultury wielbarskiej, z późnego okresu rzymskiego (czyli Goci).
Kurhany znajdowały się w pobliżu grodu słowiańskiego, którego początki sięgają VIII-IX w. Prowadzone niedawno badania archeologiczne ujawniły, że gród miał charakter obwarowanej świątyni, do której prowadził drewniany most. Badania objęły relikty mostu, który niegdyś łączył grodzisko z drugim brzegiem Radwi. Ustalenia archeologów były sporym zaskoczeniem, ponieważ konstrukcja mostu pochodzi z 937 r. i jest najstarszym tego typu znaleziskiem na terenie Polski. Podczas badań mostu odkryto też drogę prowadzącą do niego – prowadziła ona  przez bagno. Ówcześni mieszkańcy utwardzili przeprawę za pomocą układanych warstwami na grząskim gruncie belek drewnianych.


   Jak podają stare źródła niemieckie i polskie na grodzisku w Żydowie lub koło  Żydowa* znaleziono tzw. babę kamienną w formie płyty z szarego piaskowca przedstawiającej „popiersie kobiety o formach proporcjonalnych i harmonijnych. Wyobrażenie to miało twarz owalną, wyraziście zaznaczone okrągłe oczy, nos, usta, uszy i wąską, długą szyję. Schematycznie zaznaczone były ramiona i górna część korpusu bez  śladów szczegółowej obrąbki. Niewykluczone że, rzeźba pełniła funkcję bóstwa(?)”.
   Na innym  cmentarzysku (szkieletowym), które łączone jest z grodem, przypadkowo natrafiono w 1898 roku na dwa szkielety i miecz  żelazny typu „Z”, określany jako miecz wikiński. Rękojeść miecza okręcona jest srebrnym drutem, natomiast głowica pokryta złotą blachą. Dzisiaj miecz znajduje się w zbiorach Muzeum Historycznego w Stralsundzie w Niemczech. Innym zabytkiem wikińskim na tym terenie (Wietrzno) jest zdobiona brązowa ostroga z guzami na kolcu i zreperowanym miejscu pęknięcia. 


Obecność zabytków skandynawskich na Pomorzu  Środkowym po raz kolejny prowokuje pytania: Czy przybysze ze Skandynawii zakładali tutaj faktorie rzemieślniczo-handlowe? Czy współpracowali militarnie miejscowymi elitami? Być może sami tworzyli te elity?  Czy względnie dużą liczbę ozdób pochodzenia skandynawskiego w skarbach srebrnych w okolicach Sławna, Słupska, Koszalina i Kołobrzegu należy uznać za istotne dowody na bezpośrednie kontakty pomorsko-skandynawskie. Bezdyskusyjnych dowodów osiedlania się Skandynawów na Pomorzu dostarczyły wieloletnie badania wykopaliskowe na cmentarzysku w  Świelubiu i grodzisku w Bardach w powiecie kołobrzeskim. Analogiczne dowody znaleziono ostatnio w Wielkopolsce na Ostrowie Lednickim.
Warto jeszcze wspomnieć, że nazwa miejscowości bynajmniej nie pochodzi od „Żydów”. Zdaniem językoznawców nazwa „Żydowo” zawiera ona w sobie rdzeń źid, co miało oznaczać miejsce grząskie, błotne podmokłe, podobnie jak w rosyjskim słowie źidkij. Ów rdzeń, nieco przekształcony, przetrwał do dziś w nazwie wsi.



   I na koniec ostrzeżenie. Może się zdarzyć (jak nam), że w podczas zwiedzania kurhanów spotkamy grasującą (spacerującą?) tutaj dziką świnię, dość pokaźnych rozmiarów, koloru czarnego. W takim wypadku radzę zachować spokój, nie wchodzić w drogę bestii, nie drażnić dzika …raczej spokojnie, się wycofać.


  • Uzupełnienie z 1.12.011-26.03.2012 r.

Kurhany w Żydowie na Pomorzu. Filmik z tego samego, czerwcowego dnia.. Zwykle staram się zachować naturalne dźwięki. Tym razem był to traktor orzący pole obok. Ponadto Kwartet Jorgi  z albumu  "To i Tao" z 1991 r. 

______________
*inne źródła podają że, rzeźbę znaleziono w Starym Bornem
Źródło postu: IGNACY SKRZYPEK (Koszalin), Z pradziejów gminy Polanów. W  „HISTORIA  I  KULTURA ZIEMI  SŁAWIEŃSKIEJ. TOM X” Sławno-Polanów 2011
Cytaty pochodzą z w/w publikacji

sobota, 25 czerwca 2011

Inspiracje. Raymond Depardon.

1. „Uwielbiam filmować czas. Ale w szczególności «czas pusty», kiedy na pozór nic się nie dzieje”
2. „Moim wyzwaniem i moim celem jest kręcić filmy i robić zdjęcia, wyrażając przy tym siebie samego". Raymond Depardon

Śmierć dokumentu. Fotografia „pustego czasu”.

NIGER. On the set of "La captive du desert", a film by Raymond DEPARDON.1982.

    Ostatnio, kiedy myślę o fotografii, widzę tylko jeden obraz: pusty(nny) krajobraz, daleko na horyzoncie karawana wielbłądów. Czerń i biel, ziarno kliszy, winieta obiektywu, linia horyzontu mniej więcej w połowie kadru. Moje widzenie fotografii, dążenie do „zdjęcia idealnego” skupiło się na tym obrazie. Nie jest to nawet zdjęcie tylko kadr filmu. Jego autorem jest francuski, fotograf i filmowiec Raymond Depardon (ur. 1942 r.).
Dla tych fotografów, którzy zatrzymali się na etapie fotografii „decydującego momentu”, zrozumienie i zaakceptowanie „fotografi pustki” może być barierą nie do przeskoczenia. Moja fotografia od lat, intuicyjnie ewoluuje w kierunku zapoczątkowanym  jakieś 20 kilka lat temu przez Depardona.  

    André Rouillé poświęcił mu kilka stron w swojej „Fotografii. Między dokumentem a sztuka współczesną”. Artykuł Depardonie następuje zaraz po omówieniu metody Franka. Depardon był jednym z pierwszych Francuzów, którzy podążyli „drogą wytyczoną w latach pięćdziesiątych w Stanach Zjednoczonych przez Roberta Franka, ale także przez Lee Friedlandera, Dianę Arbus czy Williama Kleina. Tak jak i oni przestał wierzyć w to, że „zadaniem fotografii jest celebrowanie harmonii i równowagi dzięki uspokajającym obrazom świata*.

From Raymond Depardon's Manhattan Out, published by Steidl

Sprzeciwiając się francuskiej szkole fotografii humanistycznej decydującego momentu i koncepcji spotkania obrazu i świata, Depardon wie, że jego obrazy są wartościowe, zarówno dzięki temu, czego w nich brakuje, jak i dzięki temu, co pokazują. (…)  W swojej Korespondencji nowojorskiej, cyklu zdjęć wykonanych w Nowym Jorku i opublikowanych w dzienniku Liberation latem 1981 roku, Depardon mówi o sobie, umieszczając tę wypowiedź jako podpis pod swoimi zdjęciami. I tak na przykład: „5.08.1981 Nowy Jork Muzeum Guggenheima. Guernica jest wciąż w Musem of Modern Art. Chciałbym wrócić do Czadu, chciałbym udać się w długą podróż, pojechać na północ, zostać tam, nie spieszyć się, robić zdjęcia i kręcić dalej mój film. Chciałbym być bliżej ludzi, przedmiotów, nawet jeśli jestem tam nadal kimś obcym". I chociaż ma olbrzymie doświadczenie w dziedzinie foto dziennikarstwa, i chociaż przez długi czas przestrzegał zasad obowiązujących w reportażu, Depardon narzuca tutaj wyraźnie swoje „ja" i mówi „chciałbym"; jest tutaj, ale chciałby być gdzie indziej.
Zajmuje się fotografią, ale wciąż prowadzi z nią grę, opiera się jej, stara się ją obejść, stale ją kwestionuje. 3 lipca stojąc przed zwłokami mężczyzny, który wyskoczył z okna, napisał: „nie lubię na to patrzeć, a jednak robię zdjęcia". Buntuje się przeciwko pornografii obrazu i odrzuca voyeuryzm; 4 lipca pada deszcz: „zmuszam się, żeby zrobić zdjęcie. Zastanawiam się, co ja tutaj robię"; 10 lipca widząc dwie gwiazdy filmu i show-biznesu w niedwuznacznych sytuacjach: „nie robię zdjęcia" - świadomie rezygnuje z sensacji; 23 lipca „chodząc po mieście zastanawiam się nad dziennikarstwem, informacją, kinem, przemocą". Jego stany ducha są charakterystyczne dla tej przejściowej sytuacji, w jakiej znalazł się dokument i ekspresja. Na dobrą sprawę, przyznaje w dniu 22 lipca, zapisując na marginesie portretu dziewczynki jadącej taksówką: „przyzwyczaiłem się już od dwudziestu lat do prezentowania »historii«. Kiedy jestem już wolny, czuję się trochę zagubiony. Muszę nauczyć się patrzeć na nowo". Refleksja ta stanowi prawdziwe odrzucenie fotografii-dokumentu: „nigdy niczego nie dowiem się o tej małej dziewczynce."*(…) Po dwudziestu latach intensywnej pracy reporterskiej Depardon zdaje sobie sprawę z ograniczeń, braków, z mechanizmów powodujących marginalizację podmiotu i ostatecznie z niedostosowania możliwości reportażu do rzeczywistości. 


Via Errance by Raymond Depardon, 2000


Fotografii „decydującego momentu", która starła się uchwycić działania w punkcie kulminacyjnym, Depardon przeciwstawia w latach dziewięćdziesiątych „fotografię pustego czasu". Według niego na takiej „fotografii czasu pustego nie działoby się nic. Nie byłoby w niej nic interesującego, żadnej decydującej chwili, żadnych barw ani cudownych świateł, ani jednego promienia słońca, żadnych zabiegów chemicznych, z wyjątkiem tych, które pozwoliłyby wytworzyć niezwykłą słodycz. Aparat fotograficzny byłby czymś w rodzaju kamery telewizji przemysłowej"*. O ile decydujący moment zakładał nagłe zmiany intensywności, akcję i dynamikę wpisującą się w wymiar czasowy, o ile scoop przesycony jest wyjątkowością przedstawianego obiektu, chociaż jeden i drugi ewoluują w pełnym i aktywnym świecie, o tyle dzieło Depardona jest wynikiem „pracy nad całkowitą pustka". Pojedynczy obraz wyrwany w decydującym momencie miał zawierać w sobie całą i pełną akcję; zupełnie odwrotnie jest w przypadku Depardona, który „filmuje nic" i który porusza się w obszarze „bezustannej niepewności"*.

Raymond Depardon, Désert du Téneré (detail) [1989]


Depardon (jak wielu) fotografii nauczył się sam i jest jej wierny do dzisiaj a jego typowo reporterski temperament  świetnie przeniósł się na kino. Pierwsze krótkie dokumenty filmowe realizował jeszcze w latach 60. (Jan Palach). Depardon szczególnie wrażliwy jest na  sprawy społeczne. Tematy ciagle przewijające się przez jego realizacje to: człowiek kontra wymiar sprawiedliwości (Faits Divers, Delits flagrants), jednostka w labiryncie szpitalnych korytarzy („San Clemente”, „Urgences”), norma i patologia.

    Efektem reporterskich pasji artysty są jego filmy poświęcone egzotyce, przeważnie afrykańskiej (cykle Tchad, Afriques, comment ca va avec la douleur?, Un homme sans l’Occident). Choć egzotyka jest nie do końca trafnym określeniem, bo artystę niezmiennie fascynuje to, co najprostsze, a bezkresne piaski pustyni po prostu idealnie wkomponowują się w jego ascetyczny styl. Filmy dokumentalne Depardona  składają się z bardzo długich statycznych ujęć i towarzyszącego im suchego komentarza z of fu (czytanego najczęściej przez samego reżysera). Depardon podgląda życie w – na pozór - najmniej efektownych jego przejawach. W realizacji swoich projektów wykorzystuje stare technologie, świadomie rezygnując z wyrafinowanych technik (cyfrowych) używanych powszechnie w dzisiejszych produkcjach. Relizując film Niedotknięty przez Zachód (Un homme sans l’Occident, 2002) użył kamery z 1947 roku i taśmy filmowej pokrytej emulsją wg. starej receptury. Reżyser koncentrował się na kwestiach zasadniczych i starał się nie wpływać zbytnio na zawartość filmu. Potrzebowałem do tego filmu innej ramy czasowej i realizowałem ten obraz wolniej, by uchwycić esencję opowieści, jej miejsca i bohaterów. (…) Starałem się uniknąć przyspieszania opowieści, pozwoliłem kamerze wędrować do woli, dać się ponieść energii i podekscytowaniu mężczyzn, którzy przed polowaniem zbierali się, by tańczyć i śpiewać, a przez to wypróbować swą siłę i odwagę.**
Depardon zwykle pracuje nad kilkoma różnymi projektami jednocześnie. Sam film i fotografia mu nie wystarczają. W jego twórczości obecne są też albumy (połączenie krótkiej prozy i fotografii) czy specjalnie aranżowane przez artystę wystawy.

     linki:  
R. Depardon w Magnum Photos
Interesujący zestaw zdjęć i filmów Depardona na Madeinphoto.fr 
 ____________________________________________________________
    * Cytaty pochodzą  André Rouillé. „Fotografia. Między dokumentem a sztuka współczesną” Kraków 2007
** Cytat ze "Stopklatki.pl"

piątek, 24 czerwca 2011

Impresja. Kozielsko*.



W okolicach Łekna-Niemczyna-Kozielska wystarczy tylko wbić w ziemię łopatę aby bez trudu natrafić na zabytki sprzed wieków.  Już Długosz wspominał, że „ ... we wsi Kozielsko, w pobliżu miasteczka Łekno w powiecie pałuckim, rodzą sie w łonie ziemi garnki, same z siebie, wyłącznie  sztuką przyrody, bez jakiegokolwiek dopomagania ludzkiego, wszelkiego rodzaju i różnych kształtów, do tych podobne, których używają ludzie, delikatne wprawdzie i miękkie, gdy tkwią jeszcze w rodzimym swym gruncie pod ziemia, przecie gdy sie je wyjmuje,[stają się] szczelne i stwardniałe na słońcu lub wietrze.  Piotr Paliński dodał, że  owe  „garnki wszelkiego rodzaju” – to „urny z popiołami naszych pradziadów”.

Wspominana, przez średniowiecznego kronikarza, wieś Kozielsko leży po wschodniej stronie Jeziora Stępuchowskiego. Jezioro jest wysoko cenione przez okolicznych wędkarzy ze względu na urokliwe położenie i gwarancję udanych połowów.
Kozielsko w średniowieczu było własnością rodu Pałuków.


W centrum wsi, stoi neogotycki kościół pw. św. Józefa, zbudowany wg projektu architekta Wiktora Stabrowskiego w latach 1869-74 r. Postać tego budowniczego z Kcyni jest warta przypomnienia, bo "należał on do najbardziej popularnych i wziętych w swoim okresie architektów na Pałukach"**. Jego dziełem jest wiele interesujących realizacji w Cerekwicy, Smogulcu, Czeszewie, okolicach Kcyni. Do Stabrowskiego pewnie jeszcze wrócę…

*
W kozielskim kościele, w krypcie św. Antoniego, złożone są doczesne szczątki członków  rodu  Moszczeńskich z leżącego po drugiej stronie jeziora Stępuchowa.  Obok kościoła stoi plebania z końca XVIII w.



           *W dzień Święta Bożego Ciała 2011 r.

niedziela, 12 czerwca 2011

ARKA

Inspiracje. Cyrk i księga rodzaju
Zwierzęta cyrków ARENA i EUROPA. 10.06 i 20.07.2011 2011 r. 
* (aktualizacja 24.08.2011 r.)


"Cyrk jest ostatnim schronieniem czystej sztuki."   Frederic Mauriac
Bóg przemówił do Noego tymi słowami: Wyjdź z arki wraz z żoną, synami i z żonami twych synów. Wyprowadź też z sobą wszystkie istoty żywe: z ptactwa, bydła i zwierząt pełzających po ziemi; niechaj rozejdą się po ziemi, niech będą płodne i niech się rozmnażają. Noe wyszedł więc z arki wraz z synami, żoną i z żonami swych synów. Wyszły też z arki wszelkie zwierzęta: różne gatunki zwierząt pełzających po ziemi i ptactwa, wszystko, co się porusza na ziemi...(Księga Rodzaju. Rozdz. 8)

 


 

1 W mowie potoczne termin „cyrk” określa zdarzenia i sytuacje zaskakujące nas przesadnym nadrealizmem. Ten rodzaj karykaturalnego surrealizmu, który nie mieści się w naszej głowie - następujące po sobie zdarzenia wobec których, jesteśmy bezsilni i nie wiemy - "mamy śmiać się czy płakać?" wszechobecny był w PRL-u. Mistrzem  artystycznego przedstawiania „cyrku” życia, w  realnym socjalizmie, był Stanisław Bareja...
Prawdziwy CYRK, niesie w sobie, skojarzenia jak najbardziej pozytywne. W nim się zawiera odwieczny model odwagi i równowagi psychicznej z doskonałością ciała i jego pięknem. W Polsce traktowany jest jednak jako najpośledniejsza rozrywka dla mas. Cyrk, nie może mieć dobrej opinii w  społeczeństwie tolerującym na co dzień, chore układy społeczne i patologiczne zasady współżycia. Zapewne dlatego że, do cyrku, nie dają się przenieść żadne protekcje i hierarchie społeczne, a o pozycji w grupie cyrkowej decydują głównie umiejętności. Pierwsze trupy, nowożytnego cyrku (XVIII –XIX w.) przypominały raczej wspólnoty wolnych ludzi, nie uznających podziałów według pochodzenia. Na czele trupy stał pryncypał, który był niczym innym niż ojcem rodu-patriarchą. Cyrk był dla jego pracowników rodziną, która pomagała im we wszystkim. W tej rodzinie panował swoisty rygor, wspólnie zapobiegano pijaństwu i zbytniej swobodzie obyczajowej.**)




   Cyrk ma swoją tajemnicę. Wiele prawdy jest w słowach Frederica Mauriaca, bo każdy PRAWDZIWY CYRK ze zwierzętami, akrobatami, klaunami, orkiestrą, watą cukrową i zapachem świeżych trocin – posiada wielką siłę przyciągania. W pokazach cyrkowych mamy prawdziwy, żywy show akrobatów, żonglerów, woltyżerów, treserów. Na arenie nie ma suflera a linoskoczek może swój błąd przypłacić życiem. Z drugiej strony jest w cyrku iluzja, klownada, jarmarczną zabawa, kuglarskie sztuczki. Często, niestety, niezbyt wysokiego lotu.
Artyści cyrkowi mówią, że „kto raz przekroczy bandy, już nigdy się z nich nie wydostanie, bo magia cyrku jest wielka i przyciąga jak magnes”.









   Sztuka cyrkowa należy do jednej z najstarszych dziedzin sztuki, właśnie z niej wywodzą się teatr i kino. Motyw cyrku fascynował wielu wielkich pisarzy Goethego i Słowackiego, genialnych malarzy, jak: Picasso, Henri de Toulouse Lautrec, Marc Chagall, Augusta Macke czy polskich artystów Wojciecha Wojtkiewicza, Waldemara Świerzego czy Jana Nowaka. Cyrk był natchnieniem filmowców:  Toda Browninga (Demon cyrku, 1927), Charliego Chaplina (Cyrk, 1928), Cecila B. DeMille (Największe widowisko świata, 1952) czy Felliniego (La Strada). Dzisiaj cyrkiem inspirują się nawet światowe gwiazdy pop jak Britney Spears, Pink, czy Christina Aguilera**). Współczesny przemysł reklamowy na co dzień „żywi” się sztuką cyrkową, począwszy od stojących przy ulicach bilbordów po telewizyjne spoty. Właśnie cyrkiem inspirowane są programy i widowiska telewizyjne nadawane w godzinach największej oglądalności.






   Wielbłąd jest personifikacją Afryki. W mitologii arabskiej jest stworzeniem szlachetnym, co zawdzięcza samemu Bogu. Jest to rajskie zwierzę, które dosiadał i przysięgał na niego Prorok Mahomet. W sztuce europejskiej, wielbłąd utrwalany jest w okresie cesarstwa rzymskiego, w scenach z Orfeuszem. Pojawia się na monetach rzymskich i amuletach greckich i żydowskich. W ikonografii chrześcijańskiej łączony jest z Trzema Królami i Janem Chrzcicielem.



Biblijna dzika koza, nubijski ibex, to czyste zwierzę Hebrajczyków. Jest arabskim symbolem piękna. Jego rogi to częsty motyw w sztuce Mezopotamii i stepów azjatyckich.



Lama jest świętym zwierzęciem posiadająca nadnaturalną moc - manę. W lamę może wcielić się dusza zmarłego. Inkowie składali lamy w ofierze przebłagalnej bogu słońca, a płód lamy należał do świętych przedmiotów zakopywanych pod fundamentami domu, aby mu zapewnić stabilność. Szczególną czcią otacza się białą lamę.




Z kolei baranek to nieskalana czystość i niewinność, odwieczne zwierzę ofiarne. Jest również symbolem neofitów i mistycznego odrodzenia. Zło i czarownicy są bezsilni w obliczu niewinności baranka. Jagnię, owieczka w chrześcijaństwie to sam Chrystus umierający na krzyżu za grzechy świata.






*) ARKA. Tytuł zestawu zawdzięczam Bogusiowi Biegowskiemu, który pierwszy znalazł skojarzenie biblijne "zwierzęta wyszły z arki na górze Ararat". Dzięki!
**) Przy pracy nad tekstem posiłkowałem się pracą Pani Agnieszki Kwiatkowskiej. „Sztuka cyrkowa-sztuka ludzkich możliwości. Etnologiczny opis zjawiska kuglarstwa”.
** A  N  E  K  S

wtorek, 7 czerwca 2011

Megality, dokumentacja. Dolmen z Borkowa.


Najstarsza budowla w Polsce to liczący 5000 lat, potężny, megalityczny grobowiec w Borkowie (gmina Malechowo), chyba jedyny dolmen w Polsce. Obok niego znajduje się, obłożona kamieniami polnymi, kilkudziesięciometrowa zbiorowa mogiła. Jest to wyjątkowy przykład grobowca komorowego.


Borkowskie zabytki, pochodzą z okresu kultury pucharów lejkowatych (KPL), neolitycznej kultury istniejącej między 6 do 4,5 tys. lat temu. Są to prawdopodobnie groby starszyzny plemiennej, kapłanów i miejsce sakralne dawnych mieszkańców Pomorza Środkowego.


Jak podaje pan Adam Bryl  z Borkowa, do 1896 r. stał tutaj jeszcze jeden grobowiec podobnego typu ale rozebrali go poszukiwacze skarbów, „które – jak głosiły stare legendy – miały się znajdować wewnątrz. Po wydobyciu prehistorycznych kamiennych i krzemiennych narzędzi oraz kruchej ozdoby bursztynowej rozczarowani poszukiwacze skarbów zaniechali swojej działalności. Badania archeologiczne prowadzone w latach 30. XX w. potwierdziły, że dolmen w Borkowie musiał powstać około 3 tys. lat p.n.e. Komora grobowa składa się z 12 olbrzymich głazów narzutowych, przykrytych 4 głazami stanowiącymi strop. Do dziś nie wyjaśniono tajemnicy transportowania potężnych głazów i konstruowania z nich komór grobowych. Niewykluczone, że grobowiec zbudowano dla wyjątkowego zmarłego – wodza, dostojnika czy kapłana. Mogło to być także miejsce kultowe. Prochy zmarłych składano w dolmenie wielokrotnie, uprzątając poprzednie pochówki pod ściany komory.” 



Istnieją różne koncepcje dotyczące megalitów. Jedne opowiadają się za niezależnym powstawaniem kultur megalitycznych w różnych częściach świata. Według innych teorii  kultura ta powstała w jednego miejscu i rozprzestrzeniła się na całym świecie. Popularne są  hipotezy o istnieniu "religii megalitycznej". Megality nawiązywać miały do jaskiniowych mieszkań człowieka. Miały to być sztuczne jaskinie-mieszkania dla zmarłych, bardzo odporne na działanie czasu i sił przyrody. Nasi neolityczni przodkowie chcieli zapewnić zmarłym okazałe pomieszczenie. Odległą analogią do grobów megalitycznych są egipskie piramidy.
Z kolei  Leszek Matela, przedstawia tezę, jakoby „dolmeny były kapsułami do podróży czasie, które umożliwiała koncentrację energii kosmicznej we wnętrzu kamieni oraz odpowiednie rytuały. Badania radiestezyjne wykryły linię promieniowania „sprilit Line” (linia duchową), która  wychodzi z wnętrza dolmenu.” Wyniki tych badań są zbieżne z teoriami kontrowersyjnego, angielskiego archeologa Paula Devereux, który uważa, że linie takie „służyły do szamańskich podróży, w których kapłan mógł przekroczyć granice czasu i przestrzeni i  w swym ciele astralnym docierał do świata przodków”.
W Europie Zachodniej  megality są zupełnie unikatowe i  traktowane jako największe atrakcje turystyczne, a co za tym idzie, od lat zadeptywane są przez tabuny turystów. Obok megalitycznych budowli  we Francji i Irlandii wybudowano parkingi, restauracje, kawiarnie i sklepy z suwenirami...
Neolityczne cmentarzysko w Borkowie to zabytek archeologiczny, bez żadnej przesady, na miarę europejską. Jeszcze do niedawna dolmen w Borkowie  był zupełnie nieznany. Jednak za sprawa miłośników kamiennych kręgów ta sytuacja się zmienia. We  wsi pojawiła się tabliczka wskazująca drogę do megalitu i lepiej aby na tym się skończyło. To miejsce jest, przede wszystkim, starożytnym cmentarzem, a zmarłym, choćby i przed 5 tysiącami lat należy się spokój.

Borkowo. 05.06.2011 r.                                     

    18 marca 2012 r. dodałem film. Dolmen z Borkowa 2011 r. Materiał filmowy (2 minuty), który schował się w zakamarkach twardego dysku. Film jest dość statyczny ale kamienie, same z siebie, niechętnie się przemieszczają. 

czwartek, 2 czerwca 2011

Koniec wieńczy dzieło

Zaproszenie na wernisaż

MOC KAMIENI

 
Udało się mi się wreszcie doprowadzić przedsięwzięcie do końca. Efekt będzie można zobaczyć już 19.06.2011. Projekt z założenia był a fotograficzny, niekomercyjny, może niepotrzebny, ale MUSIAŁEM to zrobić.
Moc Kamieni to fotografie kamiennych kręgów na Pomorzu (Grzybnica, Odry, Węsiory, Leśno) z lat 2005-2011. Są to tradycyjne zdjęcia wykonane, w archaicznym dzisiaj, procesie żelatynowo-srebrowym na papierze barytowym. Na wystawie będzie ok. 25 prac w formacie 30x40 cm. Jeśli zdążę zmontować to wystawie towarzyszyć będzie krótki film z kręgów. Jeśli nie to dołączę do następnej prezentacji...
Wernisaż wystawy odbedzie się 19.06.2011, godz. 19:30 w Galerii  Miejskiego Domu Kultury, ul. Kościuszki 55. Wystawa towarzyszyć będzie festiwalowi AURA, Wągrowiec 2011 r.
Czynna będzie od 19 do 28 czerwca 2011 r.
Zapraszam serdecznie - Autor.





Poniżej tekst o kamiennych kręgach, który znajdzie się w folderze. Tekst jest kompilacją informacji znalezionych na stronach www. poświęconych kamiennym kręgom, w książkach Leszka Mateli i z własnego doświadczenia.


__ Kamienne kręgi albo kromlechy to obiekty składające się z kilkunastu kamiennych stel ustawionych na obwodzie koła, czasem również z kamieniami w środku okręgu... Do najbardziej znanych należy Stonehenge w Anglii. Na polskim Pomorzu takich miejsc jest wiele i są one charakterystycznymi i tajemniczymi świadkami prahistorii tego regionu.. Dopiero od kilku lat kręgi wykorzystywane są jako elementy promocji niezbyt bogatych Kaszub. Ostatnim przykładem jest okazały krąg ustawiony na nowym rondzie w Czersku. Choć kręgi zwykle znajdują się w środku lasów, nietrudno do nich trafić, bo trasy są dobrze oznakowane.

W baśniach kaszubskich, kręgi są pozostałością po zamieszkujących niegdyś tutaj stolemach, którzy w tych miejscach sprawowali narady i sądy, a podjęte decyzje upamiętniali ustawionymi kamieniami. Archeolodzy stwierdzili, że owe kamienie postawili na swoich cmentarzyskach Goci - germański lud przybyły ze Skandynawii, którzy pozostawili tu materialne ślady określane jako kultura wielbarska. Ale wiek radiestezyjny kręgów szacowany jest od 2 tys. do 8 tys. lat p.n.e., tj. na czas budowy piramid w Egipcie i wcześniej... Kiedy w I-III w. n.e na Kaszuby przybyli Goci, zastali tu miejsca otoczone szczególną czcią, przez żyjące tu wcześniej ludy, i wyznaczone właśnie przez ustawione tam kręgi z kamieni. Uznali te święte miejsca za doskonałe na cmentarzyska dla swoich zmarłych.
Pomorskim kromlechom przypisuje się znaczenie analogiczne jak znanym ze Skandynawii tingom - miejscem plemiennych narad i obrzędów religijnych. Goci na Pomorzu zwoływali tu wiece  i grzebali zmarłych w przez około 150 lat, a więc w ciągu życia prawie pięciu pokoleń,  od schyłku I do końca II wieku. W III - IV w.  powędrowali nad Morze Czarne, a następnie uciekając przed Hunami przybyli w obręb Cesarstwa Rzymskiego, osiedlając się na płw. Apenińskim (Ostrogoci) i Iberyskim (Wizygoci). Kto więc i w jakim celu postawił tutaj kamienne kręgi?
Dla wielbicieli wiedzy tajemnej kromlechy są dawnymi obserwatoriami astronomicznymi i skupiskami energii. Częste jest przypisywanie powstania kręgów starożytnym astronautom Według tych teorii wszystkie megality są ze sobą połączone w zaawansowany system maszyn. Podobne kręgi odkryto m.in. w Afryce, w Europie (Skandynawia) oraz na Antarktydzie.
W sąsiedztwie kręgów często układano nagrobne bruki kamienne i kurhany, będące świadectwem pamięci o pochowanych tam przodkach. „Kult zmarłych przodków stwarzał atmosferę miru wiecowego i skłaniał do pokojowego rozstrzygnięcia sporów i ogłaszania wyroków. Osoby wrażliwe na energie subtelne twierdzą, że wnętrze kręgów emanuje wspaniałą energią uzdrawiającą dla człowieka i zwiększającą energię życiową. Z ich energetycznym oddziaływaniem związanych jest wiele legend oraz mitów. Podobno Kamienne Kręgi mają własną duszę, a ich emanacje potrafią przeniknąć ludzki organizm. Inny niż wszystkie jest  kromlech w Leśnie, niespełna 20 km od Odr. Największy tutejszy kurhan o 26-metrowej średnicy,  jest równocześnie kręgiem kamiennym ze stelą o cechach antropomorficznych, ustawioną na jego szczycie. Otaczanie kurhanów kamiennymi wieńcami mogło wyrażać silną więź duchową społeczności ze zmarłymi przodkami, którzy w ten sposób byli zawsze obecni w życiu wspólnoty.Niezwykle cenną i unikatową wartością rezerwatów „Kręgi Kamienne" są niezwykle rzadko spotykane mchy i porosty. Jedne z nich mają postać szarych, żółtawych lub brązowych listkowatych rozet pokrywających niemal całkowicie górną powierzchnię wielu głazów. Inne to ciemne, szarawe lub żółtawe skupienia „skorupek” i „proszków". W samych Odrach stwierdzono ok. 85 gatunków, głównie naskalnych, z czego połowa jest typowa dla gór. Owe porosty, rosną niezwykle wolno - jeden milimetr na rok. Niektóre okazy, sądząc po ich wielkości, mogą mieć kilka albo wręcz kilkaset tysięcy lat. Są więc jedynymi „świadkami zamierzchłych czasów i kto wie, czy nie jedynymi, przed którymi kamienie nie mają żadnych tajemnic”.   

*kilka reprodukcji fotografii >>

..: Notatki z prowincji :..

Notatki z prowincji. Listy z Suicide City 1.

Świat się szybko zmienia, zmienia się internet, powoli zmienia się i ten blog. Od jakiegoś czasu staje się dla mnie - jak to kiedyś p...

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Obserwatorzy